Tego kibice Igi Świątek nie spodziewali się choćby w najczarniejszych snach. Bo oczywiście każdy mecz można przegrać, choćby wysoko, ale w półfinale Mutua Madrid Open z Amerykanką Coco Gauff w tenisie Świątek nie działało absolutnie nic. To był bardzo przykry widok, a Świątek została rozbita 1:6, 1:6 i wciąż pozostaje bez finału w 2025 roku.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Coco Gauff przemówiła po rozbiciu Igi Świątek. "Nie zamierzam siebie dyskredytować"
Bardzo dobrze za to na korcie wyglądała Gauff, której forma wcześniej także była daleka od ideału. W Madrycie doszło jednak do przełamania Amerykanki.
- Co było najważniejsze? Nie wiem, być może mentalność, którą miała przez całe spotkanie - mówiła w pomeczowej rozmowie na korcie 21-latka ze Stanów Zjednoczonych. - Grałam agresywnie, miałam więcej energii, Iga może nie zaprezentowała dziś swojego najwyższego poziomu, ale też udawało mi się sprowadzać ją do trudnych pozycji. Jestem naprawdę szczęśliwa z tego, jak dzisiaj grałam.
Coco Gauff nie ukrywała, iż choć wygrywała kolejne gemy zaskakująco łatwo, to musiała być niezwykle czujna przez całe spotkanie.
- Utrzymanie koncentracji w takim meczu jest niezwykle istotne. Szczególnie grając przeciwko takiej rywalce, jak Iga, która jest w stanie wrócić do gry w każdej chwili i zacząć grać swój najlepszy tenis. Moim zadaniem było sprawienie, aby mój poziom był przez cały czas taki sam, albo wręcz jeszcze podniesienie go. Zdawałam sobie sprawę, iż w drugim secie należy tak zrobić, bo ona mogła jeszcze wrócić do tego meczu. Jestem bardzo zadowolona, iż to mi się udało - mówiła finalistka turnieju Mutua Madrid Open.
- Spędzam tu świetny czas, cieszę się, iż mogłam wrócić na ten kort. Będę czerpać przyjemność z mojego pierwszego finału tutaj - podsumowała Gauff.
Chwilę później amerykańska tenisistka udzieliła wywiadu Joannie Sakowicz-Kosteckiej z Canal+ Sport. - Z pewnością wierzyłam w to, iż będę opuszczać ten kort jako zwyciężczyni, ale w życiu nie spodziewałam się takiego wyniku. Szczególnie wiedząc, jak dobrze gra Iga. Oczywiście, miała na tym turnieju wzloty i upadki, ale przecież wygrała tutaj przed rokiem. To był dla mnie dobry dzień w biurze, tak czasem bywa. Wcześniej to ona potrafiła mnie tak zlać, więc cieszę się, iż tym razem to ja to uczyniłam - mówiła z satysfakcją 21-latka, przyznając, iż Świątek wyglądała w tym meczu gorzej niż zwykle.
- Na początku meczu czułam to tak, iż starałam się uczynić Idze ten mecz jak najbardziej niewygodnym. Myślę, iż to też wpłynęło na dalszy ciąg tego spotkania. Oczywiście, nie będę mówić, iż tak wysokie zwycięstwo to tylko i wyłącznie moja zasługa, bo Iga też popełniła trochę błędów, ale też nie zamierzam dyskredytować siebie, bo ja także wprowadziłam ją w taki stan. Grałam z nią wiele razy, gdy także nie byłam w stanie pokazać swojego najlepszego tenisa, ale wiem, iż to też było spowodowane tym, iż to ona wymusiła to na mnie - analizowała Amerykanka.
Na koniec Gauff została zapytana, czy będzie wieczorem oglądała drugi półfinał, w którym Białorusinka Aryna Sabalenka zmierzy się z Ukrainką Eliną Switoliną.
- Nie oglądałam w tym tygodniu tenisa w ogóle, jak mam być szczera. I pewnie tego meczu też nie obejrzę, chyba iż będę się nudzić - stwierdziła Amerykanka. - Znam obie tenisistki naprawdę dobrze, mój zespół przygotuje mi odpowiedni raport. Są turnieje, gdy oglądam prawie każde spotkanie, a czasami tego nie robię. Szczególnie gdy tutaj gram swoje spotkania trochę później. Ale to wszystko zależy od mojego nastroju.
Finał kobiecego turnieju Mutua Madrid Open w Madrycie zaplanowano na sobotę 3 maja.