Oto decyzja FIS ws. kary dla Lindvika i Forfanga. Aż trudno uwierzyć!

4 godzin temu
Marius Lindvik oraz Johann Andre Forfang wrócili niedawno do rywalizacji po oszustwie, jakiego dopuścili się podczas mistrzostw świata w Trondheim. Choć odbyli już zawieszenie, to Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) i Komisja Etyki (FEC) ogłosiły właśnie, iż zawodnicy poniosą dodatkowe konsekwencje. "Już nikt nie będzie chciał oszukiwać" - podsumował Jakub Balcerski ze Sport.pl.
Dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski dotarł w marcu do materiałów, które świadczyły o nieprawidłowościach w kombinezonach reprezentacji Norwegii w skokach narciarskich podczas mistrzostw świata w Trondheim. Ostatecznie wybuchła gigantyczna burza, wskutek której zawieszeni zostali Marius Lindvik, który stracił zdobyty srebrny medal, oraz Johann Andre Forfang. Choć pierwotnie dyrektor sportowy ds. skoków norweskiej federacji Jan-Erik Aalbu długo zapierał się, iż "afera kombinezonowa" została rozdmuchana przez polskie media, to finalnie przyznał się do winy.


REKLAMA


Zobacz wideo "Jestem trochę zawiedziona". Natalia Bukowiecka piąta na Stadionie Śląskim


FIS podjęła decyzję ws. Lindvika i Forfanga. Wszystko jasne
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) i Komisja Etyki (FEC) ogłosiły ugodę w sprawie Johanna Forfanga i Mariusa Lindvika. Po przyznaniu się do winy obaj zgodzili się na trzymiesięczne wykluczenie (w tym jest już okres tymczasowego zawieszenia) oraz na pokrycie kosztów postępowania w wysokości 2000 franków szwajcarskich (ok. 9000 złotych).
Norwescy skoczkowie będą zatem zawieszeni do 3 listopada. "Według FIS, zgodnie z raportem z niezależnego śledztwa, nie wiedzieli oni o manipulacjach w swoich kombinezonach" - przekazał Jakub Balcerski. "No, po takim rozstrzygnięciu tego skandalu to już nikt nie będzie chciał oszukiwać. Wszystkim gacie spadną z wrażenia" - dodał.


Obaj zawodnicy wrócili niedawno do rywalizacji, kiedy wzięli udział w zawodach Letniego Grand Prix w Courchevel. Mało tego, Lindvik został choćby ich zwycięzcą, a Forfang następnego dnia był piąty. - Pewnie nie wszyscy się cieszą z tego, iż to ja dziś wygrałem. Dlatego to zwycięstwo smakuje tak dobrze - wypalił Lindvik, cytowany przez dziennik tamtejszy "Dagbladet".
Niezadowolony z tych słów był prezes PZPN Adam Małysz. - Jest udowodnione, iż oszukiwali, więc powinni mieć jakąś skruchę. Mogą starać się teraz wrócić i pokazać wynikami, iż sportowo są silni, tak jak zrobił to Lindvik, ale jednocześnie przydałoby się wyrazić trochę skruchy, a nie jeszcze podburzać - przyznał.


Wydawało się, iż sukces zmotywuje obu skoczków do tego, by wystartować również w zawodach w Wiśle. Szef norweskich skoków Jan-Erik Aalbu ujawnił jednak, iż zabraknie ich na belce. - Może się boją? - zastanawiał się Małysz nad nieobecnością obu. - Nieładnie do nas podchodzą, a przecież bardzo dużo Polaków pracuje u nich w kraju i robi za nich robotę, której wielu Norwegów nie byłoby w stanie wykonać. Źle się na to patrzy - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału