To, co w ostatnich dniach wydarzyło się w sekcji piłki manualnej FC Barcelony, to niemalże kopia historii z Wojciechem Szczęsnym w roli głównej. Przypomnijmy, iż we wrześniu ubiegłego roku poważnego urazu kolana nabawił się Marc-Andre Ter Stegen, który został przez to wyeliminowany z gry na wiele miesięcy. Aby nie zostać z jednym doświadczonym golkiperem w postaci Inakiego Peni, kataloński klub przekonał do zasilenia drużyny właśnie Szczęsnego, będącego wówczas od kilku tygodni na emeryturze.
REKLAMA
Zobacz wideo Aluron CMC Warta Zawiercie z awansem do półfinału PlusLigi. Bartosz Kwolek ocenił dwa pewne zwycięstwa z Asseco Resovią Rzeszów
Ter Stegen znalazł niechlubnego naśladowcę
Teraz podobnie smutny los co Ter Stegena spotkał Gonzalo Pereza de Vargasa. Hiszpański golkiper nabawił się urazu, który zmusił go do przedwczesnego zakończenia sezonu. Nie ominie co prawda przez to aż tylu meczów co jego piłkarski odpowiednik, jednak przed Barceloną absolutnie najważniejsze mecze. Katalończycy podobnie jak sekcja piłkarska walczą o mistrzostwo, Puchar Króla, a w Lidze Mistrzów (tu kolejne podobieństwo do piłkarzy) są w ćwierćfinale i zagrają w nim z węgierskim Pick Szeged.
W efekcie urazu Hiszpana Barcelona została z jednym doświadczonym bramkarzem, czyli Duńczykiem Emilem Nielsenem. To zbyt duże ryzyko jak na grę o tak duże stawki, więc potrzeba było opcji awaryjnej. Być może zainspirowani historią Szczęsnego, Katalończycy postanowili po prostu zrobić to samo. Zadzwonili do Francuza Vincenta Gerarda. To absolutna legenda piłki manualnej. Mistrz świata z 2017 roku (został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju), mistrz olimpijski z Tokio z 2021 roku, mistrz Europy z 2014 roku. A to tylko złota wywalczone w narodowych barwach.
Szczęsny i Gerard mogą przybić sobie piątkę
Doświadczony 38-latek postanowił po igrzyskach w Paryżu (Francja odpadła w ćwierćfinale z Niemcami) zakończyć karierę i od prawie ośmiu miesięcy cieszył się emeryturą. Jednak gdy dostał telefon od Barcelony w potrzebie, to podobnie jak Szczęsny nie potrafił się oprzeć. Wystarczy zresztą przeczytać jego komentarz dla oficjalnej strony Katalończyków, gdy we wtorek 8 kwietnia oficjalnie ogłoszono transfer.
- Gdy tak wielki klub do mnie zadzwonił, z tyloma sukcesami i taką historią, wiedziałem, iż muszę zrobić wszystko, by wrócić do gry. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. To prawda, iż byłem na emeryturze, ale regularnie uprawiałem sport i podtrzymywałem formę - powiedział Gerard. Brzmi dość znajomo prawda? A co to by było, gdyby jeszcze w koszykówce, gdzie Barcelona też jest potęgą, były bramki i bramkarze.
Francuz ma jednak znacznie mniej czasu od Polaka na złapanie formy, bo Barcelona rozegra pierwszy mecz ćwierćfinałowy LM z Pick Szeged już w czwartek 24 kwietnia.