Oto co zrobił Lewandowski. Tak nie zachowuje się kapitan reprezentacji Polski

3 godzin temu
W sytuacji z odebraniem opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu i jego decyzji o zawieszeniu gry w kadrze zawiedli wszyscy. Ale niedzielna sytuacja dobitnie pokazała, iż od dwóch tygodni byliśmy regularnie okłamywani, o co największy żal mam do napastnika Barcelony. W końcu nie mamy wątpliwości, iż za jego decyzją o opuszczeniu zgrupowania reprezentacji Polski, nie stały tylko kwestie zdrowotne.
W Helsinkach był już chłodny wieczór, gdy z hotelu reprezentacji Polski wypłynęła szokująca informacja. Portal Łączy Nas Piłka poinformował, iż Michał Probierz podjął decyzję o odebraniu Robertowi Lewandowskiemu opaski kapitana reprezentacji Polski. Ale to był tylko początek tego gorącego, zwariowanego wieczoru.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski nie przyleci na kadrę! "Emocje są ogromne"


Minęło raptem kilkadziesiąt minut, gdy Lewandowski - również za pośrednictwem mediów społecznościowych - poinformował o zawieszeniu gry w kadrze. Napastnik Barcelony przekazał, iż dopóki Probierz będzie selekcjonerem, on w drużynie narodowej nie zagra. To był absolutny szok. choćby jeżeli ostatnio na linii Probierz - Lewandowski tarć nie brakowało.
Ale ta bomba musiała wybuchnąć, bo napięcie wokół kadry odczuwalnie wzrastało od 26 maja, czyli dnia, w którym Lewandowski ogłosił, iż nie przyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Mołdawią i Finlandią. Chociaż z otoczenia kadry płynął przekaz, iż tematu Lewandowskiego na zgrupowaniu nie ma, to kulisy były inne. Probierz na pytania o zawodnika odpowiadał zdawkowo, starał się zbywać temat. Kadrowicze - delikatnie mówiąc - również byli rozczarowani decyzją ówczesnego kapitana drużyny.
Napięcie rosło z każdym dniem, a rozładować je miała piątkowa wizyta Lewandowskiego w Katowicach i Chorzowie, gdzie kapitan Barcelony pojawił się na meczu z Mołdawią, by wziąć udział w pożegnaniu Kamila Grosickiego. Efekt okazał się dokładnie odwrotny, a zwycięzców w tej sytuacji nie ma.
Są za to przegrani. Przegrała przede wszystkim reprezentacja Polski i jej kibice, którzy stracili lidera i jednego z najlepszych napastników na świecie. A winni temu są wszyscy: Probierz, Lewandowski oraz PZPN, który od początku nie potrafił w tej sprawie przekazać jasnych i spójnych komunikatów. Chaos w niedzielę wieczorem był tylko przykrym efektem ostatnich dni.


Kompromitacja Roberta Lewandowskiego
Sprawa z każdej strony została rozegrana najgorzej, jak się dało, ale największe pretensje mam do Lewandowskiego. On w ciągu ostatnich dwóch tygodni swoimi zachowaniami pozostawiał coraz większy niesmak. Od piłkarza na jego poziomie, od kapitana reprezentacji Polski, od tak doświadczonego zawodnika i człowieka oczekiwałbym czegoś zupełnie innego.
Po pierwsze, szanując prawo Lewandowskiego do zmęczenia fizycznego i mentalnego, decyzja o pozostawieniu drużyny narodowej przed meczem z Finlandią była nie do zaakceptowania. Specjalnie nie wspomniałem o spotkaniu z Mołdawią, bo w nim Lewandowski w ogóle nie musiał zagrać. Ale 36-latek kolejny raz opuścił drużynę w bardzo ważnym momencie. Przecież tak samo było jesienią, kiedy Lewandowski nie zagrał z Portugalią i Szkocją w Lidze Narodów.
Kapitan kadry powinien zachować się inaczej. Przyjechać na zgrupowanie i spokojnie przygotować się do meczu z Finlandią. Nie mamy prawa podważać zmęczenia Lewandowskiego, ale sprawa nie została przedstawiona w 100 proc. szczerze. Widać to było po reakcjach Probierza, który choć publicznie piłkarza bronił, to wyraźnie dawał do zrozumienia, iż nie wszystko jest w porządku. Że to nie tylko kwestia stanu zdrowia piłkarza. Dziwne żarty o kieleckich wodociągach nie pozostawiały w tej kwestii wątpliwości.
Po drugie, mam pretensje do Lewandowskiego o jego piątkowe zachowanie. Rano, kilkanaście godzin przed pożegnaniem Grosickiego w kadrze, gruchnęła informacja o tym, iż napastnik Barcelony jednak przyjedzie do Chorzowa. Jednak, bo przez wiele dni takiego tematu nie było. O sprawie emocjonalnie mówił sam Grosicki, który nie ukrywał żalu do Lewandowskiego.


Ten tłumaczył jednak, iż sprawa była przygotowana od kilku dni, iż jego przyjazd na Śląsk miał być niespodzianką dla Grosickiego. O sprawie mieli wiedzieć jedynie Cezary Kulesza i Probierz. I naprawdę nie sposób w to uwierzyć, bo gdyby tak rzeczywiście było, sprawa wypłynęłaby wcześniej.
Zresztą po reakcji Grosickiego i Kamila Glika w mediach społecznościowych na decyzję Probierza widać, iż PR-owy ruch Lewandowskiego nie spotkał się z dobrą reakcją kadrowiczów. Ostatecznie wyszło fatalnie. Lewandowski nie przekonał nie tylko kibiców, ale też drużyny, co dawało Probierzowi argument, by zmienić kapitana. Co więcej: Lewandowski swoim zachowaniem nieco przykrył dzień, który miał należeć tylko do Grosickiego. Zamiast o skrzydłowym Pogoni Szczecin więcej mówiliśmy i pisaliśmy o napastniku Barcelony - o jego przyjeździe i reakcjach względem Probierza. Słowem: słabe zachowanie.
Na końcu mam pretensje do Lewandowskiego o reakcję na decyzję selekcjonera. Ten miał prawo postawić na drużynę i odebrać napastnikowi kapitańską opaskę. Od samego zawodnika oczekiwałbym jednak czegoś innego niż impulsywnej decyzji. Lewandowski się obraził, warknął na Probierza i zapowiedział, iż w jego drużynie nie zagra.


A przecież reprezentacja Polski to ani drużyna Probierza, ani Lewandowskiego. Ani żadnego innego zawodnika i selekcjonera. "Emocje są zrozumiałe, ale opaska to nie broszka za zasługi, ani certyfikat, iż jesteś samcem alfa. Ma służyć drużynie, nie kapitanowi. Jakub Błaszczykowski, mimo żalu o okoliczności zabrania opaski, turniej życia - Euro 2016, zagrał już bez niej, u trenera który mu ją odebrał" - napisał na portalu X Paweł Wilkowicz, trafiając w sedno sprawy.


Ostateczna decyzja Lewandowskiego pokazała, iż w sprawie kadry kłamał od samego początku. Informując o tym, iż nie przyjedzie na zgrupowanie, nie chodziło mu jedynie o sprawy zdrowotne. Sprawa była głębsza, a mimo to Lewandowski częściowo zrzucał odpowiedzialność na Probierza, pisząc, iż decyzję podjął wspólnie z selekcjonerem. Nieszczere były też piątkowe gesty wobec trenera. Zabrakło tu odwagi i szczerości. Zresztą nie pierwszy raz, bo przecież w przeszłości Lewandowski miał już problem z innymi polskimi selekcjonerami: Jerzym Brzęczkiem i Czesławem Michniewiczem.
Wtedy jednak sprawa była jasna: zwalniamy selekcjonera, Lewandowski zostaje kapitanem i liderem kadry. Dziś jest zupełnie inaczej. Po pierwsze dlatego, iż 36-latek i tak był coraz bliższy końca w kadrze. A po drugie dlatego, iż Probierz, podejmując taką decyzję, musiał się poczuć wyjątkowo pewnie. Selekcjoner pewnie ma po swojej stronie drużynę, a na pewno Kuleszę, który niezależnie od wyniku z Finlandią swojego przyjaciela z funkcji selekcjonera nie zwolni.
Na koniec trzeba jednoznacznie podkreślić: jeżeli Lewandowski nie zagra już w kadrze w meczu o stawkę, to będzie to pożegnanie wyjątkowo obrzydliwe i skandaliczne. I tylko reprezentacji Polski żal.
Idź do oryginalnego materiału