Real Madryt w sobotę narobił sobie kłopotów. Piłkarze Carlo Ancelottiego zanotowali koszmarną wpadkę z punktu widzenia walki o obronę tytułu mistrza Hiszpanii. Na własnym stadionie przegrali z Valencią 1:2 i tym samym dali FC Barcelonie szansę odskoczyć w tabeli LaLiga na sześć punktów. Katalończycy nie do końca skorzystali z prezentu, bo zaledwie zremisowali z Realem Betis 1:1 i na osiem kolejek przed końcem sezonu powiększyli przewagę do czterech punktów. Zaraz po spotkaniu frustracja najbardziej udzieliła się Jude'owi Bellinghamowi.
REKLAMA
Zobacz wideo Roman Kosecki o debiucie syna w nowej drużynie: Trudno, czasem tak bywa
Bellingham znów się wściekł. Zdumiewające obrazki po meczu z Valencią. Naprawdę to zrobił
21-letni pomocnik powoli zaczyna być znany ze swojego wybuchowego charakteru. W połowie lutego w kuriozalnych okolicznościach obejrzał czerwoną kartkę w meczu z Osasuną Pampeluna (1:1) i został zawieszony na dwa mecze. Wszystko przez to, iż wściekł się na sędziego i miał do niego powiedzieć: "pi****l się". Teraz znów nie wytrzymał ciśnienia.
W sobotnim starciu z Valencią obyło się bez czerwonej kartki, bo Bellingham upust złości dał dopiero po końcowym gwizdku. Kamery nagrały, jak zachował się, schodząc z boiska do tunelu. W pewnym momencie natknął się na monitor VAR i... wymierzył mu potężnego kopniaka. Na szczęście zarówno samemu zawodnikowi, jak i urządzeniu nic się nie stało (Bellingham kopnął jedynie metalowy statyw).
Bellingham wyżył się na monitorze VAR. Hiszpanie już snują domysły
Nagranie gwałtownie obiegło media społecznościowe, a w hiszpańskich mediach zaczęto się zastanawiać, co skłoniło Bellinghama do takiej reakcji. Portal record.com podejrzewa, że: "mogła być konsekwencją kontrowersji sędziowskich, zwłaszcza tej, w którą zaangażowany był sam Anglik. W pierwszej połowie Bellingham został przypadkowo uderzony przez bramkarza drużyny przeciwnej, a piłkarze Realu Madryt domagali się za to rzutu karnego". Oczywiście go nie otrzymali. W innej sytuacji to właśnie dzięki analizie VAR anulowano samobójczą bramkę Valencii, ponieważ wcześniej doszło do spalonego.
Jak na razie w hiszpańskich mediach nie pojawiły się informacje, aby Bellingham został jakoś ukarany za swoje zachowanie lub by wszczęto przeciwko niemu postępowanie. Piłkarz powinien być zatem gotowy do gry na wtorkowy mecz Ligi Mistrzów z Arsenalem (7 kwietnia, godz. 21:00) oraz kolejne ligowe starcie z Deportivo Alaves (13 kwietnia, godz. 16:15).