- Oglądałem Arynę Sabalenkę przez tydzień w zeszłym roku, na trawie, w Berlinie - mówi Maciej Synówka. - Codziennie grała trening oparty na slajsie, na approach shot [uderzenie, w którym zawodnik przechodzi z głębi kortu do siatki], na skrótach i na woleju. Codziennie 60-90 minut. I teraz coraz częściej to widać. To oznacza rezygnację z nauczonych schematów, a to wymaga otwartości - tłumaczy trener, który współpracował m.in. z Barborą Krejcikovą i Belindą Bencic.
REKLAMA
Czy taką otwartość widać u Igi Świątek? Nie.
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
To z jednej strony absolutnie zrozumiałe. Iga Świątek zmieniła trenera jako światowa gwiazda. W momencie tej zmiany umiała grać w tenisa tak dobrze, iż przyzwyczaiła się do bycia liderką rankingu i do wygrywania największych turniejów. Z drugiej strony: po coś trenera zmieniała. I jeżeli zatrudniła fachowca, który w minionych latach wiele innych tenisistek nauczył nowych rzeczy, to powinna się otworzyć na jego nauki.
Iga może to zrobić w większym stopniu niż do tej pory. Proces trwa. A my, którzy próbujemy się przyjrzeć się temu procesowi na tyle, na ile to możliwe, zafundujmy sobie najpierw małą podróż do przeszłości. Żeby uporządkować sytuację.
Te problemy Świątek zaczęły się już z Wiktorowskim
US Open 2024 było ostatnim wspólnym turniejem Igi Świątek i Tomasza Wiktorowskiego. Nowojorska impreza wielkoszlemowa skończyła się dla tego duetu rozczarowaniem. Najlepsza wówczas tenisistka świata gładko przegrała w ćwierćfinale z Jessiką Pegulą 2:6, 4:6. Już wtedy widzieliśmy poważne problemy Igi z serwisem. I jej dużą nerwowość. Tak dużą, iż jeżeli tylko dostawała od trenera jakąś radę, robiła odwrotnie. I mnożyła niewymuszone błędy.
To był wrzesień. W październiku Świątek i Wiktorowski ogłosili, iż kończą współpracę. Po prawie trzech latach ogromnych sukcesów. Po wygraniu wspólnie m.in. czterech tytułów wielkoszlemowych (Roland Garros 2022, 2023 i 2024 oraz US Open 2022). Również w październiku Iga poinformowała, iż jej nowym szkoleniowcem będzie Wim Fissette.
Belg osiem miesięcy temu zaczynał pracę z Polką z nadzieją, iż wygra z nią kolejne największe turnieje. Z Kim Clijsters oraz Naomi Osaką świętował triumfy na Australian Open i US Open, a z Angelique Kerber - na Wimbledonie. Ze Świątek na razie był "tylko" w półfinałach Australian Open 2025 i Roland Garros. To są dobre wyniki, ale jednocześnie to za mało i dla tego trenera, i dla tej zawodniczki. Nie po to Świątek i Fissette łączyli siły, żeby razem nie wygrać żadnego turnieju i choćby nie dojść do żadnego finału.
Świątek rosła, gdy pojawił się Wiktorowski, a gasła, gdy dołączył Fissette
A iż czasu wspólnej pracy za Świątek i Fissettem w sumie jeszcze niedużo? Cóż, niecierpliwią się ci, którzy pamiętają, iż kooperacja Świątek z Wiktorowskim dała efekty błyskawicznie. W grudniu 2021 roku Iga po ponad pięciu latach pożegnała się z Piotrem Sierzputowskim i zatrudniła byłego szkoleniowca Agnieszki Radwańskiej. W styczniu zagrała w Australian Open rozstawiona z numerem siódmym i już tam osiągnęła sukces - pierwszy raz doszła do półfinału tej imprezy. A od lutego 2022 roku - a więc po zaledwie dwóch miesiącach pracy z Wiktorowskim - Świątek zaczęła osiągać gigantyczne sukcesy. Wówczas wygrała turniej WTA 1000 w Dosze, pierwszy z aż sześciu turniejów wygranych z rzędu (w tym wielkoszlemowy Roland Garros). Niepokonana była od lutego do lipca, wygrała 37 meczów z rzędu i zanotowała najdłuższą serię zwycięstw w XXI wieku. W trakcie tej passy, w kwietniu, została liderką światowego rankingu.
Dlaczego z Wiktorowskim "kliknęło" tak szybko, a z Fissettem coś takiego się nie powtórzyło? Oddajmy głos Idze. W rozmowie z Dominikiem Senkowskim ze Sport.pl Świątek mówi tak: "To nie jest już tak duża zmiana w porównaniu do momentu, gdy rozstawałam się z trenerem Sierzputowskim i nawiązywałam współpracę z trenerem Wiktorowskim. Wtedy byłam młodsza, miałam mniej tenisowych zasobów. Ten progres był o wiele bardziej widoczny. Wprowadzałam nowe rozwiązania, których nie znałam wcześniej i których nie umiałam zrealizować. W ostatnich latach dużo się nauczyłam, przez to tych nowości, takiej tenisowej eureki na pewno będzie mniej. Na tym etapie kariery, poza kwestią urozmaicenia gry, w przypadku innych uderzeń szlifuje się głównie detale.
Prawda jest taka, iż gdy rozpoczynała współpracę z Wiktorowskim, Świątek rosła. Nie rozstawała się z Sierzputowskim po nieudanym sezonie. Wtedy, po raz pierwszy w życiu, awansowała do top 10 światowego rankingu, po raz pierwszy zagrała w kończącym sezon turnieju WTA Finals, a wcześniej zaczęła wygrywać pierwsze turnieje rangi WTA 1000. W 2021 roku potwierdziła potencjał, którym błysnęła na koniec 2020 roku, gdy sensacyjnie wygrała Roland Garros (wtedy wyjątkowo paryski turniej odbył się w październiku).
Wiktorowski przyszedł, zachęcił Świątek do przesunięcia akcentów z gry defensywnej na atak, przekonał ją, iż każdy turniej grają o zwycięstwo (co odważnie powiedział już w pierwszej rozmowie ze Sport.pl) i maszyna ruszyła.
Natomiast Fissette witał się z Igą, która była w dołku sportowym, a przede wszystkim przeżywała dramat jako człowiek. Ta kooperacja zaczynała się po arcypechowym zamieszaniu Świątek w doping, po zawieszeniu, w wyniku którego Iga straciła numer jeden w światowym rankingu, a kto wie, czy i nie z rozpamiętywaniem igrzysk olimpijskich, na których brąz był dla Igi trochę jak medal pocieszenia przy wymarzonym złocie, które uciekło.
Dziś wszyscy patrzymy na Świątek i Fissette'a, chyba jednak trochę zapominając o tamtych okolicznościach. Oczywiście to naturalne, iż zastanawiamy się, czy można im wróżyć długą, wspólną przyszłość. I jeżeli można, to na bazie czego. A adekwatnie wcale nie o wróżenie tu chodzi, tylko o próbę przyjrzenia się, w którą stronę ta kooperacja zmierza. I czy na pewno zawodniczka oraz trener mają wspólną wizję.
Usłyszał to o trenerze Świątek i od razu zaprotestował
- Co myślisz o współpracy Igi Świątek i Wima Fissette'a? - zapytaliśmy pod koniec Roland Garros 2025 Alexa Corretję. - Za nimi dopiero kilka miesięcy, ale wielu stwierdziło już, iż zmiana trenera źle wpłynęła na formę Igi - dodawaliśmy, zarysowując byłemu znakomitemu tenisiście, a dziś ekspertowi Eurosportu obraz tego, jak ta kooperacja jest widziana w Polsce.
- Nie, nie, szczerze mówiąc, to bardzo niesprawiedliwe. Kiedy zatrudniasz nowego trenera, to ten trener zawsze potrzebuje czasu. Musi dokładnie poznać zawodnika, musi się zorientować, co może i co musi poprawić, jak pracować. To wymaga cierpliwości - tłumaczył Corretja. - Nie sądzę, aby słabsza forma Igi to była wina Wima. Myślę, iż Wim i Iga próbują spowodować, żeby Iga była bardziej agresywna, a Iga potrzebowała trochę czasu, aby to zrozumieć. Kiedyś była bardzo solidna, a teraz idzie trochę więcej do przodu, więc popełnia więcej błędów. Ale w moich oczach nastąpił już punkt zwrotny dla Igi - dodawał ekspert.
A więc mamy pierwszą widoczną zmianę wprowadzoną przez Fissette'a, tak? Zapisujemy: po pierwsze - więcej ofensywy.
Trener się nie zgadza. Widzi u Świątek "fale Dunaju"
I tu od razu mamy protest. - Ja tego nie dostrzegam - mówi nam Paweł Ostrowski. Trener, który prowadził m.in. dobrze znaną Fissette'owi Angelique Kerber, generalnie nie widzi zmian w tenisie Igi, odkąd w jej boksie Wiktorowskiego zastąpił Belg.
- Z elementów gry techniczno-taktycznych nie widzę jakichś wielkich rewolucji. Natomiast widzę fale Dunaju - mówi Ostrowski dla Sport.pl. - Fale Dunaju? - dopytujemy. - Chodzi o to, iż Iga potrafi zagrać świetną końcówkę drugiego seta w półfinale Roland Garros z Sabalenką, po czym od początku trzeciego seta widzimy tę samą Sabalenkę, którą oglądaliśmy, z pełną koncentracją i z jej stylem, natomiast u Igi widzimy, jak koncentracja spadła. Wcześniej aż takich skoków w nastawieniu Igi nie było, nie było aż takiego podenerwowania, usztywnienia, aż takiego zrywania uderzeń - tłumaczy szkoleniowiec.
Ostrowskiego prosimy o zostawienie tematu nastawienia Igi, jej mentalu, psychiki. W końcu sam Fissette podkreślił w trakcie Roland Garros to, co wie każdy, kto śledzi karierę Świątęk. - Role w naszym zespole są dość jasno określone - ja zajmuję się kwestiami technicznymi i taktycznymi, a Daria [Abramowicz, psycholożka, która pracuje z Igą od 2019 roku] zajmuje się sprawami mentalnymi. Trzymamy to trochę oddzielnie i to jest w porządku - powiedział trener w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem Benem Rothenbergiem.
A zatem wracamy do spraw technicznych i taktycznych. Co z tą ofensywą, której więcej w tenisie Igi dostrzega ostatnio Corretja? - Pójście w tym kierunku było u Igi widać, ale w momencie, gdy przejął ją trener Wiktorowski - mówi trener Ostrowski.
Więcej ataku i później zmiana ruchu serwisowego: z wprowadzeniem tych rzeczy do tenisa Igi Wiktorowskiego kojarzą chyba wszyscy. - Tomek udoskonalił to, poszedł we adekwatnym kierunku, postawił na takie rozwiązania taktyczne, żeby nie dać przeciwniczkom za dużo pola do popisu, żeby się rywalki nie mogły rozkręcić, rozegrać - mówi Ostrowski. I twierdzi, iż teraz jest pilna potrzeba, żeby Świątek ruszyła na rywalki odważniej, bo one już się do jej grania przyzwyczaiły i nauczyły się reagować. - Moim zdaniem za mało jest u Igi ryzykownych serwisów. Za mało typowych "jedynek" [mocnych, pierwszych podań]. Natomiast jeżeli chodzi o wymiany, to zgoda, iż Iga stara się grać ofensywnie, ale nie jest to poparte pewnością siebie, takim przekonaniem, iż ona to dobrze zagra, iż się w tym dobrze poczuje - analizuje dalej Ostrowski.
Scenariusz idealny: Świątek z Fissettem robią to, co zrobił Nadal
O braku przekonania Igi do pójścia w nowych kierunkach bardzo ciekawie mówi nam trener Synówka. Jego wspomnienie o ubiegłorocznych treningach Sabalenki w Berlinie już przedstawiliśmy. Teraz pora na wspomnienie Synówki jeszcze odleglejsze. - Pamiętasz, jak Rafa przez rok jeździł z trenerem, który uczył go tylko slajsu i woleja, aby mógł wygrać Wimbledon? - pyta mnie szkoleniowiec. - interesujące czy Iga kiedyś do tego dojdzie - dodaje.
Synówka jest przekonany, iż Fissette chętnie nauczyłby Igę nowych elementów. I iż to dla niej najlepszy trener. Doświadczony, bardzo utytułowany, a do tego spokojny, kulturalny i obyty w świecie nie tylko tenisa. Ale o dotychczasowej współpracy tej dwójki mówi tak: "Myślę, iż Wim nie miał czasu, aby za wiele wprowadzać i dlatego kilka widać. Sam o tym mówi w wywiadach".
Synówka odsyła nas do wspomnianego już wywiadu, który Fissette dał w Paryżu Rothenbergowi. Materiał ukazał się na platformie Bounces po meczu czwartej rundy, w którym Świątek pokonała Jelenę Rybakinę 1:6, 6:3, 7:5, mimo iż przegrywała aż 1:6, 0:2.
Świątek wie, iż Fissette zna się na rzeczy
Po tamtym spotkaniu Iga dziękowała za coaching. Skorzystała z rady Fissette'a, cofnęła się do odbioru potężnych serwisów przeciwniczki. Zdołała też powstrzymać się przed wymianą ciosów, a dzięki zwolnieniu tempa wymian wydłużyła je i wymusiła na mocno bijącej Kazaszce więcej błędów. To był jeden z największych wspólnych triumfów Świątek i Fissette’a.
W rozmowie ze Sport.pl Iga Świątek wskazuje choćby mecz z Rybakiną jako swój najważniejszy w tym roku. To zwycięstwo oraz udany początek sezonu nasza tenisistka uważa za powody do dumy w 2025 roku.
- Turnieje w Australii były naprawdę świetne. Wykonałam naprawdę dużo pracy z otwartą głową w okresie przedsezonowym, by wprowadzić niektóre zmiany, które Wim chciał wdrożyć. Od razu zaskoczyło to w czasie meczów. Był to bardzo pozytywny początek sezonu - mówi nam Iga. A na dodatkowe pytanie Senkowskiego - "Wspomniałaś o zmianach, jakie Wim Fissette chciał wprowadzić już na starcie sezonu. Możesz rozwinąć, co masz na myśli?" - odpowiada tak: "Przede wszystkim zmieniliśmy wtedy trochę pozycję przy szybkich piłkach do forhendu. To mi bardzo pomogło, bo mój uchwyt potrzebuje trochę więcej uwagi, jeżeli chodzi o takie uderzenia. Pracowaliśmy też nad serwisem. Myślę, iż można zauważyć, iż trochę lepiej serwuję do bekhendów. Z tego byłam bardzo zadowolona".
Bezsprzecznie warto spojrzeć też na to, co i jak o współpracy ze Świątek mówi Fissette.
- Przede wszystkim Iga musi pozostać wierna swojej grze. W przeszłości czasami próbowała pokonać mocno uderzające rywalki, grając jeszcze mocniej lub jeszcze bardziej płasko. To nie działa. Dla mnie kluczem jest return, cofnięcie się i dzięki temu rozpoczęcie punktu z kształtem swojej piłki [chodzi o parabolę, o rodzaj uderzenia - piłki Igi nie lecą tak płasko jak Rybakiny i Sabalenki]. To zmienia całą wymianę. jeżeli odbijesz serwis Rybakiny lub innej mocno bijącej zawodniczki płasko, to jej się to spodoba, bo może oddać jeszcze mocniej - tak Fissette tłumaczył u Rothenberga, dlaczego przyjęcie przez Świątek jego rady okazało się w meczu z Rybakiną kluczowe. A generalnie o radzeniu Idze i zmienianie jej tenisa Belg mówił tak: "Za nami trochę wzlotów i upadków, kilka naprawdę dobrych meczów, ale też kilka słabych. Staraliśmy się poprawiać z tygodnia na tydzień. W okresie przygotowawczym miałem tylko dwa tygodnie na blok treningowy, więc czekam na okres trzech lub czterech tygodni, kiedy będziemy mogli coś więcej wbudować w jej grę".
"Czasami nie nadążam z realizacją tego, co Wim chciałby wprowadzić". Wymowne słowa Świątek
Fissette nie czaruje, iż już wprowadził to czy tamto, tylko efektów jeszcze nie widać. Widać, iż to trener, który dużo widzi i ma pomysły. Ale pewnie jeszcze trzeba poczekać na realizację wielu z nich. I przy tym trzeba mieć nadzieję, iż do nowych pomysłów Wim przekona Igę.
Po meczu z Rybakiną w Paryżu Świątek powiedziała tak: "Wim chciał wprowadzać inne rozwiązania niż te, które dotychczas stosowałam. Kontynuujemy współpracę. Mamy dobry kontakt jako człowiek z człowiekiem, rozumiemy się. To mi odpowiada, bo mam pole do rozmowy, czasem do dyskusji. Jest to wygodne i miłe".
Polscy dziennikarze, którzy pracowali w Paryżu na Roland Garros, relacjonują, iż byli na wszystkich treningach Igi i nie widzieli zmian w jej grze, ale czują, iż Fissette zdobył zaufanie Igi i po sezonie może zacząć zmiany wprowadzać.
Teraz w rozmowie ze Sport.pl Świątek podkreśla, iż czas między sezonami będzie bardzo ważny. - Czasami choćby nie nadążam z realizacją tego, co Wim chciałby wprowadzić. Chciałabym wdrożyć coś w meczu, a jeszcze nie czuję, iż zdążyłam to odpowiednio przetrenować. Gdy mamy do dyspozycji cztery dni przed turniejem, nie jest to proste. Proces rozwoju tenisowego wygląda nieco inaczej niż w innych sportach, gdzie można poświęcić np. trzy miesiące przerwy między sezonami na zmiany. Znajdziemy wówczas przestrzeń, by zmienić pewne nawyki albo pamięć mięśniową.
Co z tym serwisem? Biomechanik zaprosił Świątek i czeka. A rywalki grają w zbijaka
Oczywiście kiedy Fissette został ogłoszony trenerem Świątek, wielu kibiców wierzyło, iż szybciej, niż to się dzieje, wprowadzi do tenisa Polki takie zmiany, dzięki którym Iga będzie się lepiej czuła i lepiej grała. Między innymi na Wimbledonie, który zbliża się wielkimi krokami. Teraz oczekiwania dotyczące jej rozwoju przenosimy raczej na czas po sezonie. I pewnie gdyby kibice mogli wybrać element, który poprawić trzeba najpilniej, wskazaliby na serwis.
Na Roland Garros po niektórych serwisach Świątek widzieliśmy na liczniku wysokie wartości. Bywało, iż Polka wprowadzała do gry piłki o prędkościach w okolicach 190 km/h. To wyraźna poprawa względem tego, co Iga, nomen omen, serwowała przez większość bieżącego roku. Ale wciąż wydaje się, iż dobrym pomysłem byłoby skorzystanie przez team z pomocy biomechanika. Czyli pójście drogą, którą swego czasu poszła Sabalenka, na czym ogromnie skorzystała.
- Oczywiście, iż byłaby możliwość, żeby Iga Świątek skorzystała z naszej pomocy. Mamy tutaj system kilku kamer i jesteśmy w stanie odtworzyć ruch zawodnika w trzech wymiarach, a następnie poddać go detalicznej analizie. I tam szukać rezerw - tak mówił nam pół roku temu dr Piotr Krężałek, biomechanik, który od lat pracuje ze skoczkami narciarskimi.
- Serwis Igi na pewno można poprawić. Mniej bym go kręcił, bo przeciwniczki się go nauczyły, wiedzą, co będzie i tak wchodzą na piłkę, tak grają z góry na dół, iż jest to gra wręcz w zbijaka - analizuje teraz trener Ostrowski. - Poszedłbym bardziej w taki serwis przycinany, żeby piłka odskakiwała niżej - dodaje.
To też Świątek może poprawić. "Daje się spychać, spychać, spychać"
Kiedy prosimy Ostrowskiego, żeby wyobraził sobie taką piękną perspektywę, iż to on jest trenerem Świątek i żeby powiedział, co jako jej szkoleniowiec najpilniej by zmieniał poza serwisem, dostajemy wskazanie na grę w obronie.
- Iga nie lubi biegać, widać było, iż Sabalenka grała jej często przeciwko nogom i Iga nie miała na to za bardzo odpowiedzi. Gra w kontrze jest do poprawienia, bo kiedy Iga musi się bronić, nie umie po prostu odpowiedzieć na tyle skutecznie, żeby wybić argumenty rywalce. Rywalka zaczyna cisnąć Igę kolejnymi atakami, powiela ataki, aż dopina swojego. Po prostu w obronie Iga jest zbyt pasywna. Warto byłoby wziąć sparingpartnera, który zmusiłby Igę do szukania nowych rozwiązań w obronie. I do doskonalenia gry kątowej. Rywalki zaczęły grać Idze bardzo ciasne crossy, a Iga nie zawsze ma na to odpowiedzi. Moim zdaniem powinna albo próbować grać jeszcze ciaśniej, albo uderzać winnery po linii. Powinna to ćwiczyć w ruchu. Bo z miejsca Iga gra bardzo dobrze, ale kiedy musi biec do piłki, wyhamować, ustawić się i zagrać, widzę taki mały minusik, iż traci pewność w tym elemencie gry. Niestety, kiedy Igę ktoś pogoni, ona bardzo dużo traci na precyzji i nie jest w stanie skontrować precyzyjnymi piłkami, tylko gra pasywnie, daje się spychać, spychać, spychać, aż przegrywa - analizuje Ostrowski.
Iga Świątek jest jak Cristiano Ronaldo. O tym trzeba pamiętać
To wszystko brzmi ciekawie i nie trafiliśmy na żadnego eksperta, który powiedziałby, iż Fissette czegoś nie dostrzega albo/i nie będzie chciał lub umiał wprowadzić. Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, co jeszcze przed przejściem Igi na korty ziemne mówił na Sport.pl Synówka. - Z krótkich filmików, które widziałem gdzieś na Instagramie, wiem, iż Fissette zachęca Igę do mniej naturalnych dla niej rzeczy, jak do wejścia na siatkę. Wim chce rozwijać tenis Igi. Ale też na pewno wie, iż nie wolno przesadzić. Iga nie ma naturalnych tenisowych rąk, żeby wolejować, żeby przechodzić do przodu. Nie ma takiego naturalnego zmysłu, bo to nigdy nie było u niej kształtowane, a nie było, bo ona nigdy tego nie potrzebowała. Chcieć od Igi całkiem innego grania to było trochę tak, jakby nagle zacząć wymagać od Cristiano Ronaldo, żeby miał umiejętności defensywne na poziomie kogoś, kto od zawsze gra w obronie - słyszeliśmy wtedy.
A zatem zmiany - tak, nowe elementy w tenisie Igi - jak najbardziej. Ale dla ewolucji, a nie niepotrzebnej rewolucji.
Oby tylko nikomu nie zabrakło cierpliwości. Bo jeżeli rozczarowujące były półfinały Australian Open i Roland Garros, to trzeba uczciwie powiedzieć, iż półfinał Wimbledonu dla duetu Świątek - Fissette jawi się jako coś nieosiągalnego. Dlaczego? Dlatego, iż nie było jeszcze przestrzeni do wprowadzenia zmian niezbędnych do lepszej gry Igi na trawie. No chyba iż teraz, wobec braku oczekiwań i dużo mniejszej presji niż na mączce, Świątek odblokuje się psychicznie. Ale to już nie jest działka Fissette’a.