Oto co się mówi w PZPN-ie po wyborach. Tak podsumowano Kuleszę

6 godzin temu
- W sytuacji, w której szef jakiejś organizacji po czterech latach wskazuje trzech swoich zastępców, prosi o ich reelekcję i nie jest ona udzielona, to na pewno w jakiś sposób nie buduje to pozycji tego szefa - tak zmiany w PZPN skomentował szef rady nadzorczej Rakowa Częstochowa Wojciech Cygan
Ponad sześć godzin trwało poniedziałkowe walne zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze PZPN. Zgromadzenie, które miało być tylko formalnością, ostatecznie przyniosło zaskakujące zmiany. I chociaż nie dotknęły one bezpośrednio Cezarego Kuleszy, który - jako jedyny kandydat - został wybrany na kolejną kadencję w roli szefa federacji, to dotkliwą porażkę ponieśli jego dotychczasowi najbliżsi współpracownicy.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o Ewie Pajor: Jest wspaniała, ale nie zapominajmy o reszcie zawodniczek


Chodzi o trzech dotychczasowych wiceprezesów: Henryka Kulę, Macieja Mateńkę oraz Mieczysława Golbę. Pierwszy odpowiadał za sprawy organizacyjno-finansowe, drugi za szkoleniowe, a trzeci za zagraniczne. W poniedziałek cała trójka dwukrotnie nie otrzymała odpowiedniej liczby głosów od delegatów PZPN jako kandydaci na wiceprezesów.
Ostatecznie tylko Kula znalazł się w zarządzie związku, a Mateńko oraz Golba wypadli poza najważniejsze funkcje w PZPN. To wielka porażka najbliższych współpracowników Kuleszy, których zastąpią nowi ludzie. Wiceprezesem ds. organizacyjno-finansowych został Adam Kaźmierczak, za sprawy szkoleniowe odpowiadać będzie Sławomir Kopczewski, a za sprawy zagraniczne Dariusz Mioduski.
Sporą zmianą jest też liczba przedstawicieli klubów w zarządzie PZPN. Weszło do niego aż ośmiu przedstawicieli ekstraklasy i pierwszej ligi. Satysfakcji z takiego obrotu spraw nie ukrywał Wojciech Cygan, czyli przewodniczący rady nadzorczej Rakowa Częstochowa.
Czy to, co wydarzyło się w poniedziałek, to wotum nieufności wobec Kuleszy? - Jest to daleko idąca interpretacja, zwłaszcza iż kilkanaście minut wcześniej prezes Kulesza zyskał 98 głosów poparcia - powiedział Cygan w rozmowie z mediami po zakończeniu walnego zgromadzenia.


Wojciech Cygan: Jesteśmy zadowoleni
- Po prostu delegaci, przedstawiciele środowiska klubów, oczekują zmian w polskiej piłce. Jesteśmy w stanie usiąść i pomyśleć, w którą stronę polska piłka powinna zmierzać. Za wcześnie jednak, by już mówić o konkretach. Nie ukrywam, iż my również jesteśmy zaskoczeni tym, co stało się podczas zjazdu. Wchodząc na salę, myślę, iż nikt nie założyłby tego scenariusza. Jedno z ciekawszych walnych - dodał.
Co doprowadziło do zmian? - W końcu oczekiwana od wielu i przez wielu jedność klubów. I to, iż kluby chciały pierwszy raz, tak naprawdę pokazać, iż nie ze wszystkim się zgadzają i chcą zmian. Nie chodzi o to, iż chcemy przejąć pełnię władzy. Chcemy zmian w polskim futbolu, a do tego niezbędne były zmiany w na najważniejszych stanowiskach - powiedział Cygan.
- Zależało nam, by wiceprezesem ds. zagranicznych został Dariusz Mioduski, bo to najodpowiedniejsza osoba na to stanowisko. Co do pozostałych wiceprezesów, nie chciałbym się wypowiadać. Mimo wszystko wszyscy są zaskoczeni takim obrotem spraw. Myślę, iż niektórzy przedstawiciele środowiska spodziewali się innego rozstrzygnięcia i tego, iż kluby zostaną całkowicie zmarginalizowane - dodał.
- W sytuacji, w której szef jakiejś organizacji po czterech latach wskazuje trzech swoich zastępców, prosi o ich reelekcję i nie jest ona udzielona, to na pewno w jakiś sposób nie buduje to pozycji tego szefa. I nie jest to przytyk. Zwyciężyła demokracja i cieszymy się z tego. Jako przedstawiciele klubów mogliśmy wracać do domu na smutno, oddając wszystkie możliwe insygnia władzy baronom, ale jest inaczej. To interesująca sytuacja, iż zostaje prezes, ale nie ma żadnych swoich wiceprezesów. Jesteśmy zadowoleni - podsumował Cygan.
Idź do oryginalnego materiału