Zorganizowane 12 lutego spotkanie prezesów polskich związków sportowych z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem, zakończyło się dodatkowym posiedzeniem. Gdy minister wyszedł z sali, prezesi między sobą rozmawiali o sytuacji w PKOl i osobie Radosława Piesiewicza. Coraz więcej przedstawicieli polskich związków jest niezadowolonych z jego funkcjonowania. Kilku prezesów i działaczy wyszło z inicjatywą, by dla "dobra polskiego sportu" zaapelować do Piesiewicza o rezygnację ze swej funkcji. Pod listem, petycją, podpisało się 22 prezesów.
REKLAMA
Zobacz wideo Polski piłkarz w Ameryce wynajął paparazzi i zrobił show. Kosecki: Krzysiek, mam nadzieję, iż się nie obrazisz
"W związku z brakiem jakiejkolwiek refleksji". 5 działaczy wyszło
Prezesi – jak pisaliśmy - punktują w nim swe uwagi do pożytkowania pieniędzy komitetu, wynagrodzenia prezesa, którego nie pobierał żaden poprzednik, dziwnych umów ze sponsorami i nieprzejrzystym dzieleniu pieniędzy na związki, brakiem informacji o operacjach finansowych dla komisji rewizyjnej, przeciąganiem wypłat premii olimpijskich dla sportowców. Pełną treść listu zamieścił potem Onet. Czytamy w nim, też m.in:
"PKOl, który ma ponad 100-letnią tradycję, za Pana rządów został sprowadzony do roli biura wątpliwej jakości promocji Pańskiej osoby." Jest też fragment dotyczący kryzysu we współpracy z Polskim Związkiem Kolarskim, który osłabił polskie szanse na olimpijskie starty w tej dyscyplinie. Ten najważniejszy fragment listu brzmi jednak tak:
"W związku z brakiem jakiejkolwiek refleksji z Pana strony i przede wszystkim brakiem perspektywy na poprawę obecnej sytuacji, my niżej podpisani, wzywamy Pana do ustąpienia ze stanowiska Prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego dla dobra polskiego sportu i olimpizmu".
Jak przekazywaliśmy, list od razu podpisało 22 działaczy, choć niektórzy mieli co do tego wątpliwości. Część przekonywała, by nie iść na listowną wymianę z prezesem PKOl, zorganizować spotkanie i porozmawiać o problemach. To sugerował m.in. prezes PZPN Cezary Kulesza - on, jak i jeszcze cztery osoby, zdecydował się opuścić salę. W tym gronie byli też Andrzej Supron (Polskiego Związku Zapaśniczego), który starał się unikać wejścia na wojenną ścieżkę, Mirosław Minkina (prezes Polskiego Związku Hokeja), który ma bardzo dobre relacje z poprzednim ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem, oraz Rafał Tataruch (Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego), który załapał się na oficjalną delegację działaczy na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Łyżwiarzy oczywiście na tych zawodach nie było.
Co ciekawe, większość działaczy z 10 związków, które nie uzyskały sportowych kwalifikacji olimpijskich, a których pracownicy i osoby towarzyszące w Paryżu się znalazły, nie podpisała listu o dymisję Piesiewicza. Na paryskiej liście oraz apelu o dymisję widnieje tylko jedno to samo nazwisko prezesa. Warto zauważyć, iż w przypadku kilku związków prezesi zmieniali się na jesieni i ci, którzy w wakacje korzystali z gościnności PKOl, teraz już na prezesowskich fotelach nie siedzą. Kolejną osobą, której nie ma na liście podpisów pod listem, a która była w Warszawie na spotkaniu, jest prezes Polskiego Związku Surfingu, Jan Sadowski. Dwie osoby, których nie ma w podpisach, lub których nie było w Warszawie, przekazały nam, iż wciąż rozważają przyłączenie się do petycji.
Walentynkowa odpowiedź Piesiewicza: wiele nieprawdziwych tez
Prezesi, którzy podpisali list, liczyli na to, iż zmobilizują Piesiewicza do refleksji, również kierując do niego bardziej nieformalny przekaz, iż niezadowolonych działaczy jest coraz więcej. Działaczy, którzy mają też głosy na zarządzie PKOl. Zarząd może z kolei na posiedzeniu skierować wniosek o odwołanie prezesa. Potrzeba do tego większości głosów, dokładnie 2/3. Czy już tyle ich jest? To pytanie, na które na razie trudno odpowiedzieć, ale grupa opozycyjna względem Piesiewicza jest co do tego optymistyczna.
Piesiewicz, na wydarzenia i dokument ze spotkania prezesów związków zareagował szybko, choć chyba inaczej niż się wszyscy spodziewali. 14 lutego napisał list i wysłał go do 22 związków, które prosiły go o rezygnację. Porównaliśmy kilka takich dokumentów - te które widzieliśmy, wyglądają tak samo. Zmieniają się w nich tylko nagłówki i adresaci.
Piesiewicz w swoim piśmie przekazuje, iż list do niego zawiera "wiele nieprawdziwych tez", iż "Komisja Rewizyjna, nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu PKOI-u" i iż on "doceniając troskę o dobro PKOI-u" wyjaśni wszystko i uzupełni wątpliwości "w bilateralnej rozmowie", na którą liczy jak najszybciej.
Pełną treść listu Piesiewicza do działaczy związków (prawdopodobnie wszyscy dostali ten sam dokument) prezentujemy poniżej.
Szanowny Panie Prezesie,
Z dużą uwagą zapoznałem się ze skierowanym do mnie pismem, podpisanym przez Pana Prezesa, a dotyczącym kwestii związanych z Polskim Komitetem Olimpijskim. Z przykrością muszę stwierdzić, iż zawiera wiele nieprawdziwych tez, do których chętnie się odniosę, by Pan Prezes miał pełną wiedzę w zakresie działalności PKOI oraz prowadzonych kontroli. Oczywiście jako członek Zarządu PKOI ma Pan zawsze sposobność do zadawania pytań i dialogu podczas posiedzeń tego gremium, jednak z przyjemnością spotkam się z Panem Prezesem, by w bilateralnej rozmowie wyjaśnić zawarte we wspomnianym piśmie wątpliwości i zarzuty.
Nadmienię tylko, iż organem nadzoru wewnętrznego w PKOI, podobnie jak w innych stowarzyszeniach, jest Komisja Rewizyjna, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu PKOI. Stwierdzenie, iż wykazała ona brak transparentności w PKOI jest nie tyle nadużyciem, co stwierdzeniem nieprawdziwym. Natomiast kontrola przeprowadzona przez Prezydenta m.st. Warszawy - której wyniki, jak Pan twierdzi, budzą niepokój w zakresie prowadzenia gospodarki finansowej komitetu prowadziła we wskazanym przez Pana zakresie - bo nie jest do tego choćby uprawniona - ani kontroli, ani innego postępowania wyjaśniającego. Dziwi mnie także podnoszenie kwestii braku podstaw prawnych, które regulowałaby sposób i formę prawną mojego wynagrodzenia - skoro Statut PKO1 jasno określa (art..44, pkt.8), iż za gospodarkę finansową odpowiada Zarząd PKOI, który zatwierdził formę i wysokość wynagrodzenia urzędującego prezesa PKOI.
To uświadamia mi jedno, iż pismo, które Pan do mnie skierował, opiera się jedynie na doniesieniach medialnych, niemających pokrycia z faktami. Podobnie w zakresie rozliczeń z Polskim Związkiem Kolarskim, o których Pan wspomina - pokazuje absolutne niezrozumienie tego zagadnienia, prawdopodobnie wynikające z braku wiedzy w tym zakresie, która wymaga uzupełnienia.
Rozumiejąc jednak doskonale sytuację, w której znaleźli się w obecnej rzeczywistości prezesi polskich związków sportowych i doceniając troskę Pana Prezesa o dobro PKOI, tym bardziej jestem przekonany o konieczności szczerej i otwartej rozmowy, na którą już teraz Pana Prezesa w dogodnym terminie i miejscu zapraszam.
Licząc na szybkie spotkanie, łączę wyrazy szacunku,
Radosław Piesiewicz
Prezes