Chodzi o sprawę z konkursu na dużej skoczni MŚ w Trondheim, który odbył się 8 marca. Tuż przed zawodami Sport.pl opublikował wideo, na którym widać, jak sztab reprezentacji Norwegii manipuluje kombinezonami zawodników. Wtedy wybuchł największy ujawniony skandal sprzętowy w historii skoków narciarskich.
REKLAMA
Zobacz wideo Oto wideo z manipulacjami w kombinezonach norweskich skoczków
Przed zawodami pojawiły się protesty innych kadr dotyczące manipulowania obowiązkowymi czipami, którymi FIS zabezpiecza stroje. Ten protest został odrzucony, a FIS chciał zamieść całą sprawę pod dywan. Zaakceptowano dopiero protest po konkursie, dotyczący sztywnych nici wprowadzonych do szwów w kombinezonach. Znaleziono je po zawodach w strojach, których użyli Marius Lindvik i Johann Andre Forfang. Obaj zostali zdyskwalifikowani, Lindvik stracił zdobyty srebrny medal.
Po wszystkim FIS wszczęła śledztwo w sprawie wykrytych manipulacji, 12 marca zawieszono zawodników i trzech członków sztabu. Po sezonie, 1 kwietnia, cofnięto wykluczenie skoczków z międzynarodowych zawodów. Magnus Brevig, Adrian Livelten i Thomas Lobben pozostali zawieszeni przez FIS, a w maju Norweski Związek Narciarski rozwiązał z nimi kontrakty. W zeszłą środę, 6 sierpnia, FIS ogłosiła zakończenie śledztwa prowadzonego przez biuro integralności federacji we współpracy z brytyjską firmą Quest. Raport został przedstawiony członkom FIS i ogłoszono, iż niedługo publicznie poznamy więcej szczegółów. W międzyczasie Forfang i Lindvik wrócili do rywalizacji, startując w zawodach Letniego Grand Prix w Courchevel. Sobotnie zawody wygrał właśnie Lindvik.
FIS oskarża Norwegów. Oficjalny komunikat ws. raportu po skandalu na MŚ w Trondheim
Norweskie media zapowiadały komunikat FIS w sprawie śledztwa już w niedzielę wieczorem. Wiadomo było, iż ukaże się w poniedziałek. Najpierw o wszystkim dowiedziały się władze norweskich skoków i sami oskarżani przez FIS zawodnicy, członkowie sztabów oraz ich prawnicy, więc pojawiły się też przecieki i nieoficjalne informacje podawane przez telewizje NRK i TV2 oraz portal dziennika "Dagbladet". Komunikat FIS nie przedstawia ich wszystkich, ale rzuca też nowe światło na możliwe kary dla skoczków i ich trenerów.
Najpierw zajmijmy się tym, co oficjalnie przekazał FIS. Komunikat na stronie federacji opublikowano w poniedziałek przed godziną 14.
Treść komunikatu FIS:
"Trzech członków sztabu reprezentacji Norwegii w skokach narciarskich oraz jej dwóch zawodników zostało oskarżonych o naruszenia Powszechnego Kodeksu Etyki FIS, oraz przepisów FIS dotyczących zapobiegania manipulacjom w zawodach w wyniku dochodzenia prowadzonego przez Niezależne Biuro Etyki i Zgodności FIS (IECO), które rozpoczęło się krótko po pojawieniu się zarzutów o nielegalne manipulacje sprzętem podczas Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym Trondheim 2025.
Sprawy trenera Norwegów Magnusa Breviga, jego asystenta Thomasa Lobbena, członka sztabu serwisowego Adriana Liveltna, a także zawodników Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga zostaną teraz skierowane do Komitetu Etyki FIS (FEC) w celu ich dalszego rozpatrzenia.
Decyzje:
Po zakończeniu dochodzenia i przekazaniu raportu przez IECO do Dyrektora ds. Integralności FIS, proces podejmowania decyzji o postawieniu zarzutów kolejnym osobom przebiegał następująco:
- IECO i Departament Integralności FIS uzgodniły postawienie zarzutów Magnusowi Brevigowi, Thomasowi Lobbenowi i Adrianowi Liveltenowi za naruszenia zarówno Powszechnego Kodeksu Etyki FIS, jak i przepisów dotyczących zapobiegania manipulacjom w zawodach. Zgodnie z procedurami FIS IECO sprawa została bezpośrednio przekazana do Komisji Etyki FIS.
- Decyzję w sprawie postawienia zarzutów Mariusowi Lindvikowi i Johannowi Andre Forfangowi podjęła Rada FIS, która zagłosowała za oskarżeniem obu zawodników o naruszenia obu wymienionych zestawów przepisów. Sprawy trafiły także do Komitetu Etyki FIS.
- Brak dalszych zarzutów – IECO i Departament Integralności FIS postanowiły nie stawiać zarzutów żadnemu innemu zawodnikowi ani członkowi Norweskiego Związku Narciarskiego, ani żadnej innej osobie związanej ze sprawą. Zgodnie z zasadami proceduralnymi IECO decyzja została przekazana Radzie FIS, która potwierdziła, iż wszystkie pozostałe kwestie zostały zamknięte.
Następne kroki:
Teraz Komitet Etyki FIS (FEC) rozpatrzy raport IECO i zdecyduje, czy doszło do naruszeń Powszechnego Kodeksu Etyki FIS i/lub przepisów dotyczących zapobiegania manipulacjom w zawodach.
Panel trzech bezstronnych członków FEC zostanie wyznaczony przez przewodniczącego Komitetu w celu rozpatrzenia sprawy. Przewodniczący panelu skontaktuje się z zainteresowanymi stronami, aby poinformować je o kolejnych krokach proceduralnych, które mogą obejmować przeprowadzenie przesłuchania lub koordynowanie dalszych wyjaśnień od zainteresowanych stron.
Po zakończeniu procesu przesłuchania FEC ogłosi swoją decyzję o ewentualnym nałożeniu sankcji w ciągu maksymalnie 30 dni od jej zakończenia.
Inne istotne pytania i odpowiedzi
Jakie sankcje może nałożyć FEC?
Komitet może m.in. nałożyć okres wykluczenia, sankcje finansowe lub dyskwalifikację wyników.
Okres wykluczenia zaczyna się od dnia opublikowania decyzji FEC. Panel może, według własnego uznania, skrócić ten okres, biorąc pod uwagę czas ewentualnego wcześniejszego tymczasowego zawieszenia.
Co zostanie podane do wiadomości publicznej po zakończeniu sprawy?
o ile FEC uzna, iż doszło do naruszenia Powszechnego Kodeksu Etyki FIS, oraz przepisów FIS dotyczących zapobiegania manipulacjom w zawodach, decyzja zostanie ujawniona w całości - po wcześniejszym poinformowaniu stron - nie później niż 20 dni od jej wydania.
o ile dana osoba zostanie uniewinniona, decyzja może być upubliczniona tylko za jej zgodą. Jednak FEC może ujawnić fakt oddalenia zarzutów.
Jaka jest procedura odwoławcza?
Strona, która czuje się poszkodowana sankcją, może odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. FIS może również odwołać się od decyzji FEC o nieprzyznaniu sankcji.
Co dokładnie badało IECO?
Zakres dochodzenia obejmował sprawdzenie, czy doszło do naruszenia Powszechnego Kodeksu Etyki FIS i/lub przepisów dotyczących zapobiegania manipulacjom w zawodach.
Śledztwo dotyczyło zwłaszcza pięciu kwestii:
- czy trenerzy Magnus Brevig i Thomas Lobben oraz osoby odpowiedzialne za kombinezony działali wbrew przepisom, manipulując sprzętem,
- czy zawodnicy Marius Lindvik i Johann André Forfang świadomie złamali przepisy FIS,
- czy spisek obejmował innych zawodników lub członków sztabu Norweskiego Związku Narciarskiego,
- czy norweska drużyna dopuszczała się podobnych naruszeń sprzętowych w przeszłości,
- czy spisek obejmował inne drużyny.
Kto ma dostęp do raportu IECO?
Raport, będący wynikiem szczegółowego procesu dochodzeniowego (38 przesłuchań kluczowych świadków i analiza 88 istotnych dowodów), znajduje się w posiadaniu Dyrektora ds. Integralności FIS.
Rada FIS otrzymała zredagowane streszczenie raportu i ustne omówienie, aby pomóc w podjęciu decyzji o postawieniu zarzutów wskazanym osobom.
Osoby, które zostały oficjalnie zawiadomione o zarzutach, dostały również zredagowane wersje raportu obejmujące jedynie ustalenia dotyczące ich udziału. Kopie tych zredagowanych wersji otrzymała także Komitet Etyki FIS.
Wszystkie inne zainteresowane strony otrzymały lub otrzymają ustne omówienie raportu od IECO i głównego śledczego".
W skrócie: Skoczkowie i członkowie norweskiego sztabu na razie nie zostali ukarani przez FIS po skandalu na mistrzostwach świata w Trondheim z marca, a jedynie zostali oskarżeni o złamanie przepisów federacji i grożą im kary, o których zdecyduje Komitet Etyki FIS. Oficjalnie nie podano, jakie konkretnie kary grożą Forfangowi i Lindvikowi, ani Brevigowi, Liveltenowi i Lobbenowi. Wiemy tylko, iż mogą to być okres wykluczenia, sankcje finansowe lub dyskwalifikacja z wyników. Nie wiemy też, kiedy mogą zapaść decyzje w sprawie. Sprawa nie zamknęła się i jeszcze trochę potrwa - zwłaszcza skoro Komitet Etyki FIS ma przesłuchiwać zawodników.
Media: 70 dni zawieszenia skoczków, 18 miesięcy dla norweskiego sztabu. Co oznaczałyby takie kary?
Teraz to, co wiemy nieoficjalnie. Telewizja NRK ujawniła czas, na który mieliby zostać zawieszeni Johann Andre Forfang i Marius Lindvik - to trzy miesiące. Dziennikarze NRK twierdzą, iż od tego okresu odjęte zostałoby 20 dni (okres od 12 marca do 1 kwietnia), w których Norwegowie byli już zawieszeni tuż po mistrzostwach świata w Trondheim. W komunikacie FIS twierdzi, iż Komitet Etyki może, ale nie musi uwzględnić tego czasu przy okresie, na który przyznane zostaną sankcje. Dodatkowo zawodnicy mieliby też zapłacić kary finansowe - w postaci 2 tysięcy franków szwajcarskich (ponad 9 tysięcy złotych).
Telewizja TV2 poinformowała za to, jakie zawieszenie ma grozić byłym członkom sztabu reprezentacji Norwegii - 18 miesięcy. W tym przypadku pomniejszenie mogłoby dotyczyć okresu od wydania decyzji z 12 marca do dnia wydania decyzji przez Komitet Etyki FIS - co jeszcze nie nastąpiło. Mieliby też ponieść koszty postępowania sądowego - 5 tysięcy franków szwajcarskich (ponad 22,5 tysiąca złotych).
Co może oznaczać taka decyzja dla norweskich skoczków? Wygląda na to, iż sprawa nie zostanie rozstrzygnięta w najbliższym czasie - to kwestia nie dni, a raczej co najmniej kilku tygodni. Szybka matematyka podpowie nam, iż jeżeli Komitet Etyki ma 30 dni od przesłuchania zawodników (które też nie ma na razie wyznaczonej daty) na podjęcie i ogłoszenie decyzji, a po niej Forfang i Lindvik mieliby jeszcze pauzować przez 70 dni, to skoczków może zabraknąć na starcie sezonu Pucharu Świata.
Inauguracyjne zawody w Lillehammer rozpoczną się 21 listopada. Żeby Norwegowie mogli do nich przystąpić, musieliby przejść kontrolę sprzętową dzień wcześniej i trafić na listy startowe. Dlatego - jeżeli Komisja Etyki faktycznie podjęłaby decyzję o 70-dniowym zawieszeniu - "wyrok" musiałby pojawić się za miesiąc, najpóźniej 11 września, by zawodnicy, którzy na MŚ w Trondheim skakali ze zmanipulowanymi strojami, mogli myśleć o przystąpieniu do zimy z całą resztą stawki.
W przypadku trenerów kara 18 miesięcy jest surowa, co było raczej spodziewane. Oznaczałaby, iż nie będą mogli pracować na żadnych zawodach FIS przez cały sezon olimpijski i co najmniej sezon letni w 2026 roku, a być może i pół kolejnej zimy. Na pewno nie byłoby ich zatem na igrzyskach olimpijskich w lutym.
Raport miał wskazać, iż zawodnicy są niewinni. FIS sprzeciwiła się jego wynikom?
Najciekawszym elementem nieoficjalnych informacji podawanych przez norweskie media wydaje się informacja od prawników Lindvika i Forfanga, którzy twierdzą, iż opracowanie raportu ws. śledztwa, do którego mieli dostęp, sugeruje, iż Norwegowie są niewinni. Że zdaniem śledczych mówią prawdę: nie wiedzieli nic o manipulacjach w ich kombinezonach i skakali w nich bez świadomości oszustw dokonanych przez sztabowców kadry.
W komunikacie FIS dostajemy kilka informacji o raporcie, a już na pewno nie o tym, czy Lindvik i Forfang są w jego narracji winni, czy nie. jeżeli to, co przekazuje NRK, jest prawdą, to Rada FIS, podejmując decyzję o oskarżeniu zawodników, niejako sprzeciwiła się wynikom śledztwa i temu raportowi.
To na pewno punkt, w którym swoich szans mogą upatrywać Forfang i Lindvik. Jednocześnie przypomnijmy, iż po zawodach w Trondheim szerokie grono skoczków wraz z trenerami kadr, byłymi zawodnikami i ekspertami wskazywało, iż nie ma takiej możliwości, żeby skoczkowie o tych manipulacjach nie wiedzieli. Że sprzęt jest testowany pod kątem bezpieczeństwa, wygody i korzyści dla zawodnika, a nikt nie skoczy w takim niesprawdzonym. Forfang i Lindvik zarzekali się jednak, iż niczego nie wiedzieli, a do tego nie mieli odpowiednich procedur weryfikowania sprzętu. Wszystko pomimo tego, iż w zasadach FIS na koniec to zawsze zawodnik jest odpowiedzialny za to, w czym startuje, a nie członkowie sztabu, a choćby specjaliści od kombinezonów, których zatrudnia związek. Wygląda jednak na to, iż śledczy zawodnikom uwierzyli - lub nie znaleźli odpowiednich dowodów na to, żeby było inaczej niż mówią.
To główny punkt dalszego dochodzenia FIS. Kara dla trenerów wydaje się przesądzona, z ich środowiska nie słychać też wyraźnych głosów sprzeciwów. W końcu przyznali się do winy tuż po MŚ i zaakceptowali inną strategię: obronę zawodników i próbę przekonania środowiska i decydentów do tego, iż Forfang i Lindvik naprawdę są niewinni. Tu najwyraźniej Rada FIS przekłada jednak ponad wyniki śledztwa swoje własne przepisy, w których to zawodnicy odgrywają najważniejszą rolę przy sprzętowych manipulacjach, stosując go podczas zawodów.
Co z czipami? Co z medalami?
Sprawa ciągle jest zatem bardzo skomplikowana. O kilku jej wątkach choćby trudno na razie wspomnieć, bo są tak zawiłe. Wiemy o niej - i możliwych rozstrzygnięciach skandalu z MŚ w Trondheim - coraz więcej. Ale, choć jeszcze kilka godzin temu wydawało się, iż jest inaczej, przez cały czas daleko do jej finału.
Co ze śledztwem dotyczącym manipulacji czipami, które widać na nowym materiale użytym do wykonania kombinezonów, za które zdyskwalifikowano Norwegów? Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile mówił tylko, iż FIS jest świadoma, iż mogło do tego dojść. Tu żadnego śledztwa nie wszczęto. Zapewniono jedynie bez konkretów, iż takiej sytuacji nie będzie już w przyszłości.
Co z medalami, które mogłyby zostać odebrane Norwegom w wyniku anulowania ich rezultatów z innych konkursów? W rywalizacji na normalnej skoczni Lindvik zdobył złoto, a razem z Forfangiem wywalczyli też brąz w konkursie drużynowym i jeszcze jedno złoto w zawodach mikstów. W teorii w komunikacie FIS jest wzmianka o możliwości anulowania wyników. W praktyce w nieoficjalnych informacjach o karze już nic tego się nie pojawia. Kadry, które tuż po dyskwalifikacjach na MŚ naciskały na weryfikację wyników innych zawodów, teraz coraz bardziej odpuszczają i rzadko wspominają o tym FIS. Wygląda na to, iż nadzieja na to jest niewielka.
Kara dla norweskich skoczków i tak jest dość niespodziewana. Większość osób w środowisku twierdziła, iż będzie jedynie "na pokaz" lub w ogóle ich ominie, a dotknie jedynie członków sztabów. Ciekawe, w jaki sposób zawodnicy zareagują na pierwsze decyzje FIS i jaki będzie kierunek ich działań. Może się przecież okazać, iż wcale nie będzie się im opłacało walczyć o zupełną niewinność, bo wymiar kary przez cały czas nie jest duży. Wiele osób domagało się ich nieobecności na przyszłorocznych igrzyskach. To przez cały czas nierozstrzygnięte, ale choć kara będzie bardziej dotkliwa, niż przewidywano, akurat olimpijskiej rywalizacji w przypadku Lindvika i Forfanga raczej nie dotknie.