Czwartkowe spotkanie z Coco Gauff przeszło już do historii. Iga Świątek poległa 1:6, 1:6, co było najboleśniejszą porażką w ostatnich latach. "Znowu straciła do siebie zaufanie i znów przegrała ze sobą. Problemem nie było to, iż Coco Gauff serwowała po 200 km/h, ani to, iż biła wściekle i z bekhendu, i z forhendu" - pisał Łukasz Jachimiak ze Sport.pl. Co zatem było głównym powodem porażki? "To właśnie mental u Igi totalnie zawiódł. Rozpadła się na milion kawałków" - stwierdził.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski obcym ciałem w Barcelonie? Żelazny: Statystyki Lewego to jakiś kosmos
Adam Romer przemówił ws. Świątek. "Nie wiemy, z czym Iga dokładnie ma problem"
Iga Świątek miała już bardzo duże problemy podczas czwartkowego spotkania z Madison Keys. Wówczas była jednak w stanie wrócić do rywalizacji, choć przegrała pierwszego seta aż 0:6. - Różnica między środowym a czwartkowym starciem jest taka, iż Iga w ćwierćfinale załapała się na mecz. Trochę dzięki sobie, a trochę dzięki pomocy Keys - przyznał dziennikarz Adam Romer dla WP SportoweFakty. - Gauff nie dała Idze szansy, żeby w ogóle jakkolwiek znalazła się w tym spotkaniu - dodał.
"Kur**! Dlaczego, no?" – wrzasnęła Świątek przy stanie 1:6, 0:1 i 15:30, po tym jak wrzuciła forhend w siatkę. Siarczyste przekleństwo było zrozumiałe dla wszystkich, nie tylko dla Polaków. Wielu ekspertów sądzi, iż nasza zawodniczka ma spory problem mentalny. - Generalnie wszelkie informacje, które wypływają ze sztabu Igi, są skrupulatnie filtrowane. My nie wiemy, z czym Iga dokładnie ma problem - oznajmił.
Romer wspomniał również o psycholożce Darii Abramowicz. - Oczywiście, wszyscy uważni obserwatorzy widzą, iż jej rola w sztabie jest znacząca. To odróżnia jej sytuację od sztabów wszystkich innych tenisistek na świecie. Abramowicz jest psychologiem sportowym, ale to tylko jedna z ról, którą pełni. I też nie do końca możemy zarysować, jakie są pozostałe: mentorka, przyjaciółka, doradczyni czy może pomocnik. Brak informacji tylko pobudza takie spekulacje - wyznał.
Nie będzie zmiany trenera u Igi Świątek. "To by nie było w jej stylu"
Dziennikarz uważa, iż przełomowy moment w tym sezonie nastąpił po porażce z Keys w półfinale Australian Open. - Od momentu tamtego w jej grze było coraz mniej radości. Mówienie o tym, iż Świątek się kończy, jest jednak irracjonalne. Ona cały czas dochodzi do ćwierćfinałów i półfinałów dużych turniejów. Jeszcze parę lat temu byśmy piali z zachwytu nad takimi wynikami - przekazał.
Dziennikarz jest przekonany, iż mimo niesatysfakcjonujących wyników nie dojdzie do zmiany szkoleniowca. - Iga od 15. roku życia miała czterech trenerów, łącznie z Fissettem. To by nie było w jej stylu - zaznaczył. Podkreśla jednak, iż może dojść do innych roszad wewnątrz sztabu. - o ile ktokolwiek miałby wziąć odpowiedzialność za wyniki, to pierwszy byłby Belg. Oni jednak pracują razem tylko pół roku i ocenianie go po tak krótkim okresie jest nie fair - podkreślił.
Pojawiły się spekulacje, iż być może Polka potrzebuje przerwy. Za niespełna miesiąc rozpocznie się przecież Roland Garros, w którym powalczy o czwarty tytuł z rzędu. Zanim do tego dojdzie, czeka ją jednak choćby turniej w Rzymie. Romer nie ma złudzeń, iż Świątek w nim wystąpi. - Warto zauważyć, iż Rzym jest dla niej nieporównywalnie lepszym turniejem niż Madryt - podsumował.