Oto brutalna prawda o Yamalu i Barcelonie. Ręce opadają

2 godzin temu
Za dokładnie dwa miesiące 18 lat skończy Lamine Yamal. FC Barcelona już zaciera ręce, bo będzie wówczas mogła przedłużyć kontrakt z młodym gwiazdorem. Jednak to nie oznacza samych dobrych rzeczy. Zdaniem dziennika "ABC", cała sytuacja może być finansowym samobójstwem dla klubu, który już ma pętlę na szyi. Salvador Sostres opisał wszelkie absurdy związane z pieniędzmi, jakie w ostatnich miesiącach wyczynia zarząd Barcelony na czele z Joanem Laportą.
Data 13 lipca 2025 roku prawdopodobnie zakreślona jest w kalendarzu każdego działacza Barcelony na czerwono, z dodatkiem kilku wykrzykników. Będzie to wyjątkowa niedziela, gdyż właśnie wtedy Lamine Yamal stanie się pełnoletni, a klub będzie mógł przedłużyć z nim kontrakt, czego na ten moment jeszcze zabraniają przepisy. Negocjacje w tej sprawie realizowane są od miesięcy, a zarząd "Blaugrany" wielokrotnie rozmawiał z agentem piłkarza Jorge Mendesem. Choć tanio na pewno nie będzie, młody Hiszpan już jest jedną z największych gwiazd piłki, nikt nie ma większych wątpliwości, iż strony się dogadają.

REKLAMA







Zobacz wideo Barcelona w końcu doczeka się nowego stadionu?! 1,5 miliarda euro



Barcelona nie ma ani eurocenta. Mimo to żyje po królewsku
Na szczęście dla Barcelony? Sportowo z pewnością. Yamal już dokonuje na boisku rzeczy wielkich. choćby Leo Messi nie był aż tak istotną postacią Katalończyków w wieku 17 lat. Nie brakuje jednak głosów, iż kosztowne przedłużenie umowy z Hiszpanem może doprowadzić do jeszcze większego chaosu finansowego. Tymczasem "Blaugrana" już ma za sobą wiele afer z tym związanych, na czele z rejestracją Daniego Olmo i Pau Victora do gry w La Liga, o co klub walczył w kilku sądach i musiał zorganizować szybką sprzedaż loży VIP na remontowanym jeszcze Camp Nou za 100 milionów euro.


Absurd goni absurd. Laporta przechodzi sam siebie
Salvador Sostres z dziennika "ABC" opisał obecną sytuację w Barcelonie i stwierdził wprost, iż klub przedłuży umowę Yamala za pieniądze, których absolutnie nie posiada. - Barcelona technicznie rzecz ujmując, jest bankrutem. Nie wiadomo, jaką ma strukturę płacową, ile może zapłacić za zawodnika. Nie ma żadnej warstwowej koncepcji składu, nie mówiąc o planowaniu. Wszystko zależy od nagłego przypływu wiary Joana Laporty. Laporta stosował ostatnio sztuczki równie zabawne, co desperackie. Sadził trawę na remontowanym Camp Nou, by udowodnić, iż stadion jest gotowy do użytku oraz przekonywał audytorów, by uwzględnili przychody ze sprzedaży loży VIP. Klub jest prowadzony jak firma rodzinna - czytamy.


Hiszpan podkreśla, iż Yamal nie ma powodu, by rezygnować z wielkiej podwyżki, na którą zasługuje. Szczególnie iż szejkowie z Bliskiego Wschodu mogliby mu dać wszystkie pieniądze świata. - Mendes i Yamal nie mają zamiaru porzucać poziomu wynagrodzenia, którego żądać może supergwiazda. Dla klubów rządzonych przez bliskowschodnich szejków naftowych miliard euro to jak napiwek - pisze Sostres.
Yamal i Barcelona tylko pozornie zyskają. Prawda jest brutalna
Zdaniem Hiszpana, Laporta staje się coraz mniej wiarygodny i z układu, w jakim znajdzie się niedługo Barcelona, nikt nie będzie zadowolony. - Barcelona zakończyła zeszły rok ze stratą rzędu 91 milionów euro. Audytorzy nie wierzą już Laporcie. Ich zdaniem "Barca Vision" (to inicjatywa klubu mająca na celu połączenie wszystkich działań tworzących cyfrową przestrzeń Barcelony przyp. red.) nie ma żadnej wartości. Według Laporty jest warta 400 milionów euro. Wniosek jest taki, iż mimo podniosłości, z jaką zrealizowane zostanie przedłużenie kontraktu Yamala, ani on, ani klub nie będą tego beneficjentami - podsumowuje Hiszpan.
Idź do oryginalnego materiału