Oszukał cały świat i okrył się hańbą. Nie do wiary, ile ma na koncie

5 godzin temu
Siedem razy wygrał Tour de France, zanim okazało się, iż niemal całą karierę poświęcił na to, aby oszukiwać. Lance Armstrong okrył się hańbą, a jednak to nie zrujnowało jego życia. Amerykanin przetrwał najgorszy okres i wciąż żyje z kolarstwa.
Armstronga podziwiali wszyscy. Do 2012 r. pisał swoim życiem wspaniałą historię. W 1993 jako 22-latek zdobył sensacyjne mistrzostwo świata w wyścigu ze startu wspólnego. Trzy lata później jego kariera i całe życie stanęły pod wielkim znakiem zapytania. Wykryto u niego agresywnego raka jąder. Lekarze dawali mu pięć proc. szans na przeżycie. Przeszedł dwie operacje i cztery intensywne chemioterapie. Wygrał walkę z nowotworem, by potem sięgnąć po najważniejsze zwycięstwa w swoim sporcie.


REKLAMA


Zobacz wideo


Pomnik runął w 2012 roku
Tour de France wygrał siedem razy. Za każdym razem kibice i eksperci byli pod wrażeniem jego siły i wytrzymałości. Miał też niebywałą charyzmę, dzięki której zjednywał sobie ludzi. Był wzorem do naśladowania. Postacią pomnikową. Założył fundację wspierającą ludzi zmagających się z chorobą nowotworową. Ze sprzedaży charakterystycznych żółtych opasek z napisem Livestrong organizacja zebrała gigantyczną sumę 325 mln dolarów.


Pomnik runął w 2012 roku, gdy Amerykanin został oskarżony o stosowanie dopingu i dożywotnio zdyskwalifikowany. Pozbawiono go wtedy wszystkich zwycięstw w Tour de France. W styczniu 2013 roku Armstrong przyznał się podczas rozmowy ze słynną Oprą Winfrey, iż używał środków dopingujących. Podczas wszystkich swoich zwycięskich Tourów zażywał m.in. EPO, testosteron, hormon wzrostu, kortyzon i stosował doping (niedozwolone transfuzje). Tłumaczył, iż doping nie był dla niego oszustwem, a jedynie wyrównywaniem szans z rywalami, co do których też miał pewność, iż stosują niedozwolone środki. Miał jednak świadomość, jak jego postępowanie zostanie odebrane przez kibiców: "Resztę życia spędzę na próbach odzyskania zaufania u ludzi, którzy we mnie wierzyli. Będę ich przepraszał do końca życia. Ludzie, którzy mnie wspierali i wierzyli we mnie, mają pełne prawo czuć się zdradzeni. I to moja wina" - powiedział.
Armstrong musiał oddać dziesiątki milionów dolarów
Po dyskwalifikacji wiele się w życiu Armstronga zmieniło. Gdy był na szczycie, sponsorzy go uwielbiali. Nagrody za zwycięstwa stanowiły niewielki procent jego dochodów. Najwięcej dostawał za kontrakty reklamowe i z premii od sponsorów. Uważa się, iż zarobił podczas całej kariery 125 mln dolarów. Sam też miał głowę do interesów i prowadził liczne biznesy. Gdy jednak prawda wyszła na jaw, z dnia na dzień nie tylko stracił kontrakty, ale jeszcze został pozwany o odszkodowania i zwrot premii. W procesie, który wytoczył mu rząd federalny, dzięki ugodzie zapłacił za swoje oszustwo tylko pięć mln, choć prokuratura domagała się 100 mln. Wcześniej wypłacił 20 mln dolarów w ramach innych ugód ze sponsorami.


Ale mimo gigantycznych kosztów, które poniósł (do odszkodowań trzeba dodać też honoraria dla prawników), Armstrong wciąż jest bardzo bogatym człowiekiem. Jak twierdzi, to co uratowało przed bankructwem wobec lawiny pozwów, to inwestycja z 2009 r. Powierzył wtedy 100 tys. dol. firmie venture capital: Lowercase Capital. A ona zainwestowała te pieniądze w dopiero raczkującego Ubera. Wtedy dzisiejszy potentat na rynku przewozów warty był zaledwie 3,7 mln dolarów. Dziewięć lat później, gdy firma szykowała się do giełdowego debiutu: 120 mln. W wywiadzie dla CNBC w 2018 roku Armstrong przyznał: "To uratowało naszą rodzinę".
Armstrong wciąż jest bogatym człowiekiem
Dziś Armstrong wciąż jest związany z kolarstwem. Prowadzi podcast THEMOVE, gdzie komentuje ze swoimi gośćmi najważniejsze wydarzenia w tym sporcie. Na Youtube ma prawie 170 tys. subskrybentów. W innym podcastowym przedsięwzięciu The Forward (128 tys. subskrybentów) Armstrong rozmawia z osobistościami ze świata sportu i biznesu. Wciąż jest także zapraszany na różne spotkania biznesowe i dostaje gaże jako mówca motywacyjny. Jego obecny majątek szacowany jest na około 50 mln dolarów. Ma między innymi wartą 3 mln dolarów rezydencję w Austin. Prywatność zapewnia mu ranczo w Teksasie wyceniane na 12 mln. Ma jeszcze jacht za 3 mln i kilka luksusowych samochodów.
Idź do oryginalnego materiału