Coco Gauff (2. WTA) odpadła z Wimbledonu na etapie czwartej rundy. Tam Amerykanka przegrała 4:6, 3:6 z Emmą Navarro (17. WTA). Tym samym Gauff nie ustanowi swojego najlepszego wyniku w tym turnieju, bo do tej pory ani razu nie grała w ćwierćfinale. - Ranking to tylko liczba. Widzieliśmy już wiele razy, jak faworytki odpadały w ważnych turniejach. Fani naszej dyscypliny nie okazują szacunku zawodniczkom z niższych miejsc w rankingu. Może i nie są wysoko w rankingu, ale imponują dobrą grą, trzymają poziom i nie są w turniejach przypadkowo - mówiła Gauff po zakończeniu spotkania.
REKLAMA
Zobacz wideo Courteney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek
Czytaj także:
Rybakina tworzy historię. O tym Świątek może pomarzyć
Mimo odpadnięcia w czwartej rundzie Wimbledonu Gauff pozostanie wiceliderką światowego rankingu. W kontekście rankingu WTA Race Gauff spadła na piąte miejsce z 3598 pkt. Warto zaznaczyć, iż pewny udział w WTA Finals daje zdobycie 7060 pkt w trakcie całego sezonu. Do tej pory dokonała tego tylko Iga Świątek (1. WTA).
Gauff spięła się z trenerem w trakcie meczu. "Czego nic nie mówicie?"
W trakcie meczu z Navarro Gauff próbowała poszukać pomocy u trenera Brada Gilberta i swojego sztabu szkoleniowego. Amerykanka była bardzo zirytowana, a jej słowa były słyszane podczas transmisji. - Powiedzcie mi coś. Dlaczego nic nie mówicie? - mówiła Gauff przy stanie 1:4 w drugim secie. W niektórych momentach Gilbert spoglądał w dół, ale też starał się dawać rady swojej zawodniczce, m.in. taką, by grać częściej bekhendem na bekhend Navarro.
Później Gauff odniosła się do całej sytuacji podczas rozmów z dziennikarzami. - Mieliśmy pewien plan na ten mecz, ale czułam, iż to nie działa. Nie zawsze proszę o rady od sztabu. Dziś był jeden z tych rzadkich momentów, w których czułam, iż nie mam rozwiązań. Nie chcę powiedzieć, iż żadnych, bo jestem zdolną zawodniczką i potrafię je wymyślić. Dzisiaj mentalnie wiele się działo, czułam, iż teraz potrzebuję więcej wskazówek - powiedziała.
Czytaj także:
Trzygodzinny thriller na Wimbledonie. Wygrał, ale był przerażony
- To zdarzało się już wcześniej, ale nie powiedziałabym, iż dochodziło do tego w tej kombinacji. Zwykle te wskazówki coś mi dają. Czułam, iż dzisiaj nie byliśmy odpowiednio zsynchronizowani. To nie jest wina kogokolwiek poza mną. To znaczy, to ja gram na korcie i muszę sama podejmować decyzje na nim. To był ciężki mecz, Emma grała dobrze. Myślę, iż grała świetny tenis. W pierwszym secie miałam momenty, w których powinnam wykorzystać szansę do przełamania - dodała Gauff.
Po odpadnięciu z turnieju singlowego Gauff pozostanie na Wimbledonie, ponieważ gra jeszcze z Jessiką Pegulą w turnieju deblowym. We wtorek amerykańska para zagra o półfinał Wimbledonu z duetem Elise Mertens (Belgia) - Su-wei Hsieh (Tajwan).