Ostatni gwizdek, a Yamal robi coś takiego. Nie czekał choćby chwili

3 godzin temu
Gdy na stadionie Espanyolu wybrzmiał ostatni gwizdek, a Barcelona wygrała 2:0, euforii i celebracji nie było końca. Mimo potężnych gwizdów, zraszaczy i pretensji rywali, piłkarze "Blaugrany" ruszyli do zabawy na murawie. Wszyscy za wyjątkiem Lamine'a Yamala. Młody gwiazdor zaraz po ostatnim gwizdku ruszył do szatni i dopiero tam dołączył do zabawy. Dlaczego?
Jeszcze przed spotkaniem wiadomo było, iż emocje sięgną zenitu. Derby Barcelony na stadionie Espanyolu z reguły niczego miłego poza boiskiem nie oznaczają. Zresztą w tym roku nie było inaczej. Już przed pierwszym gwizdkiem było bardzo nerwowo, a Katalonią wstrząsnęło zdarzenie, w którym samochód wjechał w grupę fanów Espanyolu. Wedle ustaleń policji nie był to planowany atak, a kierowcą była starsza kobieta, która utraciła panowanie nad samochodem. Jednak niezależnie od motywów, dolało to tylko oliwy do ognia.

REKLAMA







Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze



Dwa lata temu było gorąco. Flick robił, co mógł, by uniknąć powtórki
Sam Hansi Flick na przedmeczowej konferencji prasowej mówił przede wszystkim o szacunku wobec rywali i przypominał sytuację sprzed dwóch lat. Dwa sezony temu "Blaugrana" również zapewniła sobie mistrzostwo na stadionie sąsiada i skończyło się to tak, iż po ostatnim gwizdku rozwścieczeni ultrasi Espanyolu wdarli się na boisko, przeganiając piłkarzy Barcelony do szatni. Niemiecki trener ewidentnie obawiał się powtórki w przypadku zwycięstwa.





Widać było to zresztą po zakończeniu spotkania. Mimo potężnych gwizdów oraz nerwowej atmosfery piłkarze Barcelony ruszyli na boisko, by celebrować zdobycie tytułu. Flick niemal natychmiastowo ruszył do nich i starał się zagonić zawodników do szatni. Mniej lub bardziej radykalnie. Poniekąd "pomogli" mu organizatorzy meczu, którzy włączyli zraszacze jeszcze gdy zawodnicy Barcelony jeszcze byli na murawie. Zostało to uznane za bardzo nieeleganckie zachowanie, którym piłkarze rywali jednak się niezbyt przejęli, bo Flick jeszcze dość długo musiał ich ochrzaniać, żeby w końcu sobie poszli.


Yamal wolał szacunek i bezpieczeństwo od euforii
Jednak w jednym przypadku nie musiał tego robić. Mowa o Laminie Yamalu.Młody gwiazdor, zdobywca gola na 1:0, gdy tylko usłyszał ostatni gwizdek, niemal od razu pewnym krokiem pomaszerował do szatni i dopiero później dołączył do celebracji. Dlaczego? Najprawdopodobniej po prostu nie dał się ponieść emocjom i wolał nie kusić losu. Później bawił się już jak wszyscy, więc ewidentnie chciał zachować szacunek oraz bezpieczeństwo zgodnie z poleceniem trenera. Zresztą po drodze podał jeszcze rękę Flickowi.
Idź do oryginalnego materiału