Ostapenko zrobiła to na oczach Wiktorowskiego. "Jest jej wstyd"

12 godzin temu
Naomi Osaka pod okiem Tomasza Wiktorowskiego pokonała Jelenę Ostapenko 6:2, 6:4 w trzeciej rundzie turnieju w Montrealu. Japonka była wyraźnie lepsza od Łotyszki i tym samym "pomściła" Igę Świątek. - Ulalala! - nie mogli uwierzyć w pewnym momencie komentatorzy Canal+ Sport.
Oczy polskich kibiców tenisa zwrócone są ostatnio na Montreal, gdzie trwa turniej WTA 1000. Zainteresowanie budzą jednak nie tylko występy naszej najlepszej tenisistki Igi Świątek, ale także losy jej byłego trenera Tomasza Wiktorowskiego. Ten kilka dni temu poleciał do Kanady, by dołączyć do dawnej numer jeden rankingu, Naomi Osaki - na razie na okres próbny, a po tych zawodach strony mają zdecydować, czy będą ze sobą współpracować na stałe.


REKLAMA


Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała


Tak Osaka zatrzymała Ostapenko
W trzeciej rundzie w Montrealu Japonka zmierzyła się z Jeleną Ostapenko, która nie mogła kojarzyć się ostatnio dobrze Tomaszowi Wiktorowskiemu. Prowadzona przez niego Iga Świątek nie wygrała nigdy meczu z Łotyszką, będąc w większości tych spotkań wyraźnie słabsza. - Myślałem sobie, co Tomek mógł powiedzieć Naomi przed tym meczem. Nie sądzę, by mówił: "A teraz idź się zrewanżuj za te wszystkie porażki, jakie mieliśmy wspólnie z Igą" - zastanawiał się komentator Canal Plus Sport, Bartosz Ignacik.
Czytaj także: Takich słów po Gauff nikt się nie spodziewał
Być może Wiktorowski nic takiego nie powiedział, ale Osaka zagrała tak, jakby chciała "pomścić" Świątek. Od początku prezentowała się bardzo agresywnie, odpowiadała na mocne zagrania rywalki jeszcze potężniejszymi uderzeniami. gwałtownie odskoczyła na 3:0. Imponowała dynamiką ruchów i uderzeń. - Kapitalna praca nóg u Osaki - zachwycali się komentatorzy. Nie mogli uwierzyć, jak dobrze tego dnia porusza się była liderka rankingu. Podkreślali, iż w poprzednich tygodniach Osaka nie raz popełniała sporo błędów właśnie z uwagi na kłopoty fizyczne. W tym meczu wyglądało to zupełnie inaczej.


Forhend podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego także funkcjonował bez zarzutu. Jelena Ostapenko w tej sytuacji nie bardzo miała, jak zagrozić przeciwniczce. Stać ją było tylko na krótki zryw - z 0:3 na 2:3. Potem jednak znów straciła serwis, zrobiło się 2:4, a skończyło się w pierwszym secie 2:6 z jej perspektywy. Kamera pokazała wówczas wymowną reakcję polskiego trenera - mocno zaciśniętą pięść.
- Najgorzej, jak można, zakończyła to Ostapenko - podkreślali komentatorzy. Łotyszka popełniła w ostatniej akcji podwójny błąd serwisowy. Wcześniej tak źle ustawiła się do piłki, iż komentująca Klaudia Jans-Ignacik była zaskoczona i przyznał: „Ale wyrzuciła!". Piłka po uderzeniu Łotyszki nie zmieściła się choćby w przestrzeni do gry deblowej, gigantyczny aut. To wyraźnie nie był najlepszy dzień w karierze Jelena Ostapenko. Spóźniona, niedokładna, do tego nerwowe reakcje w kierunku swojego boksu.


Drugi set Ostapenko - Osaka wyglądał podobnie do pierwszego. Japonka gwałtownie odskoczył na 3:1, potem na chwilę zwolniła, tracąc podanie (3:2). Następnie odskoczyła na 5:3, nie wykorzystała piłki meczowej, ale domknęła to wynikiem 6:2, 6:4. Z przebiegu całego meczu była wyraźnie lepsza. Fantastycznie serwowała - szybko, bo ponad 180 km/h, głęboko na ciało Łotyszki, innym razem na zewnątrz. - Ulalala! - zachwycali się komentujący w Canal+ Sport. To był ten rodzaj podania, który przed laty pozwalał Naomi Osace cztery razy wygrywać imprezy wielkoszlemowe: US Open 2018 i 2020 oraz Australian Open 2019 i 2021.
Pierwsze takie zwycięstwo Wiktorowskiego od 2018
Jelena Ostapenko z kolei znów pokazała, jak słaby okres notuje od wygranego w kwietniu turnieju w Stuttgarcie. Wtedy w Niemczech błysnęła pokonując nie tylko Igę Świątek, ale i w finale Arynę Sabalenkę. Od tego czasu zanotowała bilans: 6 zwycięstw - 6 porażek. Jak na skalę jej możliwości słabiutki rezultat. W piątek popełniła zbyt wiele błędów. Komentatorzy podsumowali to słowami: "Widać, iż niektórych zagrań jest jej po prostu wstyd".


To pierwsze zwycięstwo Tomasza Wiktorowskiego w roli trenera nad Jeleną Ostapenko do pięciu lat. Gdy prowadził Świątek nasza tenisistka dwukrotnie mierzyła się z Łotyszką, ale w obu przypadkach przegrywała. Najpierw w lutym 2022 w drugiej rundzie w Dubaju, następnie w US Open 2023 w ramach czwartej rundy. Z kolei, gdy Wiktorowski prowadził Agnieszkę Radwańską ta wygrała wszystkie mecze z Jeleną Ostapenko - w drugiej rundzie w Connecticut w sierpniu 2016, a także w czerwcu 2018 w ćwierćfinale na kortach trawiastych w Eastbourne. Dla Naomi Osaki był to zaś trzeci pojedynek z Łotyszką i jeszcze nigdy nie schodziła z kortu pokonana. Wcześniej mierzyły się w pierwszej rundzie Roland Garros 2016 i US Open 2024.


Japonka w czwartej rundzie w Montrealu zagra z lepszą z pary Anastazja Sevastova - Jessica Pegula. Pod wodzą Wiktorowskiego wygrała dwa mecze z wymagającymi rywalkami (wcześniej z Ludmiłą Samsonovą). Początek ich współpracy wygląda obiecująco. - Nie ma gwarancji, iż jej pomoże, ale jeżeli ktoś ma wyciągnąć Naomi Osakę z dołka to Tomasz Wiktorowski wydaje się świetnym kandydatem - przekonywaliśmy ostatnio. Czy tak się może rzeczywiście stać?
Idź do oryginalnego materiału