Osaka prowadziła 3:0 i się zaczęło! Nieprawdopodobny mecz z Rosjanką

4 godzin temu
Wydawało się, iż jest już tak blisko, a jednak! Naomi Osaka marzyła, by po raz pierwszy w karierze zagrać w drugim tygodniu Wimbledonu. I początek miała fenomenalny, bo gwałtownie zdominowała Anastazję Pawluczenkową. W drugim secie również była bliska zwycięstwa, ale szans, które dała jej rywalka, nie wykorzystała. To doprowadziło do trzeciej partii. A tam po pełnej zwrotów akcji walce silniejsza była Rosjanka - 3:6, 6:4, 6:4.
Naomi Osaka to dwukrotna mistrzyni Australian Open, a także US Open. Widać więc, iż idealnie czuje się na twardej nawierzchni. Zdecydowanie gorzej w przeszłości radziła sobie na trawie. Na Wimbledonie jej najlepszym wynikiem była trzecia runda. I osiągnęła ją dwukrotnie - w 2017 i 2018 roku. Podobna sztuka udała jej się w tym roku, ale przed piątkowym pojedynkiem ambicje Japonki były zdecydowanie większe. Chciała w końcu awansować do drugiego tygodnia gry w Londynie.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


Kapitalny pierwszy set Naomi Osaki. Wszystko pod kontrolą
By tak się stało, musiała pokonać Anastazję Pawluczenkową, z którą los skojarzył ją w trzecim spotkaniu tegorocznego turnieju. Panie dzieliły raptem trzy miejsca w rankingu WTA, ale już bilans bezpośrednich spotkań przemawiał za Osaką - dwukrotnie triumfowała nad Rosjanką, a raz musiała uznać jej wyższość.


I kapitalnie Japonka rozpoczęła ten mecz, bo od szybkiego przełamania. I to już w drugim gemie. Po chwili prowadziła 3:0. Grała zdecydowanie spokojniej i bardziej precyzyjnie, co jest najważniejsze na kortach trawiastych. Później rywalizacja nieco się wyrównała. Na tyle, iż w siódmej odsłonie partii Pawluczenkowa była w stanie doprowadzić do przełamania powrotnego. Ale to było na tyle. Kilka minut później Osaka znów wywalczyła break pointa i ponownie go wykorzystała, by finalnie wygrać 6:3.
Było już blisko, ale Osaka nie dała rady. Pawluczenkowa wróciła do gry
Drugi set nie zaczął się jednak dla Japonki najlepiej. Kibice wierzyli, iż pójdzie za ciosem, ale zamiast tego dała się przełamać przy pierwszym gemie serwisowym. Ba, w kolejnym również miała spore kłopoty i rywalka mogła prowadzić już 4:0. Osaka się jednak wybroniła i wzięła ostro do pracy. Zaczęła stopniowo odrabiać stratę. I po 25 minutach drugiej partii było już 3:3. Wszystko zmierzało ku tie-breakowi, aż nagle Japonka dostała szansę, by szybciej zakończyć mecz. W dziewiątym gemie miała dwa break pointy na 5:4, ale Pawluczenkowa wyszła z opresji. I niewykorzystana szansa zemściła się na Osace, bo po chwili przełamała ją Rosjanka i wygrała 6:4.
Szaleństwo w trzecim secie
O losach tego meczu zadecydował więc trzeci set, całkowicie szalony. Na początku Pawluczenkowa grała jak nakręcona, a coraz większa frustracja i nerwy były u Japonki. Już w drugim gemie Rosjanka przełamała Osakę, by po chwili prowadzić 3:0. Mimo wszystko była liderka rankingu WTA nie zamierzała odpuszczać. Efekt? Zwrot akcji, głośne okrzyki z jej ust i wyrównanie 3:3. W siódmym gemie miała choćby szansę na przełamanie, ale nie potrafiła postawić kropki nad "i". I w tym secie, podobnie jak w poprzednim, znów niewykorzystana okazja się na niej zemściła. Na tyle, iż odpadła z turnieju. I to mimo iż w tym meczu zaserwowała aż 15 asów! Spotkanie trwało dwie godziny i sześć minut.


Anastazja Pawluczenkowa - Naomi Osaka 3:6, 6:4, 6:4
Zobacz też: Sensacyjna decyzja Wimbledonu po śmierci Diogo Joty.


Tym samym to Pawluczenkowa awansowała do czwartej rundy. Ale nie jest to jej najlepszy wynik. Najdalej w karierze na Wimbledonie dotarła do ćwierćfinału - 2014. Teraz zmierzy się z Diane Parry lub Sonay Kartal.
Idź do oryginalnego materiału