On może już nigdy nie zagrać dla Barcelony! "Jest zdruzgotany"

1 godzina temu
Dwa tygodnie temu Ronald Araujo zaliczył katastrofalny występ przeciwko Chelsea i od tamtego czasu nie pojawił się na boisku. Z Hiszpanii docierają informacje o bardzo złym stanie psychicznym zawodnika, a jeden z dziennikarzy pokusił się o wręcz niepokojące stwierdzenie.
25 listopada FC Barcelona przegrała 0:3 z Chelsea na Stamford Bridge w piątej kolejce Ligi Mistrzów. Walnie do tej klęski Katalończyków przyczynił się Ronald Araujo, który 44. minucie zobaczył drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną przy wyniku 0:1. Od tamtego czasu Urugwajczyk nie zasiadł na ławce rezerwowych przy okazji żadnego z trzech następnych spotkań FC Barcelony.


REKLAMA


Zobacz wideo Transfer Marcina Bułki upadł w ostatniej chwili! Wstrząsająca historia


Na początku grudnia "Mundo Deportivo" poinformowało, iż Araujo oraz jego agenci zwrócili się do klubu z prośbą o czas na regenerację zdrowia psychicznego, gdyż sam zainteresowany uważa, iż "obecnie nie gra najlepiej i nie chce zaszkodzić drużynie".
Zobacz też: Światowy futbol w żałobie. Nie żyje dwukrotny uczestnik mundialu
Ronald Araujo już nigdy nie zagra dla FC Barcelony?
Najnowsze informacje ws. sytuacji urugwajskiego stopera przekazał Juanma Castano z radia COPE. - Sytuacja jest poważniejsza, niż nam się wydaje. Sytuacja Araujo jest bardzo poważna i zobaczymy, czy zagra jeszcze w FC Barcelonie. To niepewna sytuacja - nieukrywał dziennikarz. Helena Condis powiedziała, iż sam klub w pełni go wspiera, ponieważ "doświadczył kilku napadów lęku i jest zdruzgotany emocjonalnie".
"Nawet w FC Barcelonie nie chcą mówić, kiedy wróci do pracy. Powiedzieli mu, żeby się nie spieszył i iż najważniejsze to odzyskać siły emocjonalne i psychiczne" - podsumowano.


W obecnym sezonie Ronald Araujo wystąpił w 15 meczach FC Barcelony, w których zdobył dwie bramki, zobaczył dwie żółte kartki i jedną czerwoną. Kolejny mecz Katalończycy rozegrają we wtorek 9 grudnia o godz. 21:00 u siebie z Eintrachtem Frankfurt. Relacja na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału