W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.
Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami w Belgii na środku obrony od początku zagrał Wojciech Mońka. Występ 18-latka od pierwszej minuty był dobrą okazją, by młody stoper znalazł się pod obserwacją w ramach cyklu „Oko na grę”.
OPIS GRY:
—
W czwartek Wojciech Mońka pierwszy raz wyszedł u boku Mateusza Skrzypczaka, który tym razem był lewym stoperem, a obserwowany piłkarz prawym stoperem. 18-latek musiał być od początku skoncentrowany, bowiem mimo wielu zmian w składzie Genku akurat na szpicy nie było rotacji, wyszedł Oh nękający naszą defensywę w Poznaniu. W grze Wojciecha Mońki od początku rewanżu było widać koncentrację, zawodnik miał na oku Koreańczyka, rozglądał się, widział to, co dzieje się wokół niego starając się momentami pomagać Joao Moutinho. Środkowy obrońca w 18 minucie popełnił błąd, wtedy zszedł do prawej flanki, nagle obiegł go Medina, przejął piłkę, po czym na nasze szczęście bardzo źle dośrodkował w pole karne.
Wojciech Mońka nie ponosi winy za utratę bramki na 0:1, nie brał wtedy udział w akcji, która toczyła się po drugiej stronie pola karnego (bramkę zawalili Michał Gurgul z Mateuszem Skrzypczakiem). Stracony gol będący znowu prezentem dla rywala wprowadził na chwilę nerwowość w szeregi Mistrza Polski, nerwowo zaczął grać też Wojciech Mońka, który w 33 minucie za ostry faul otrzymał zasłużoną żółtą kartkę. Od tamtej pory mentalnie rósł Lech Poznań, rósł także Mońka pewnie czujący się na środku obrony.
Szczególnie w drugiej połowie w grze 18-latka nie było widać strachu, młody prawonożny stoper grał czujnie, zwykle dobrze orientował się w tym, co dzieje się wokół niego, w 75 minucie mimo kartki na swoim koncie zdecydowanie zatrzymał akcję gospodarzy. Ta interwencja bliżej prawej strony boiska była istotna, Wojciech Mońka przerwał wówczas akcję, z której mogło urodzić się duże zagrożenie pod bramką Bartosza Mrozka.
Młody defensor popełnił wczoraj 2 faule, po których KRC Genk otrzymał rzut wolny, który nie stanowił większego zagrożenia. Po meczu pochwalił go Niels Frederiksen, a w jego słowach nie było przesady. Wojciech Mońka faktycznie rozkręcał się z każdym kolejnym kwadransem, zwykle dobrze się ustawiał, było kilka sytuacji (głównie pod koniec meczu), w których nie nadążył za dynamiczną akcją przeciwnika, ale całościowo był to niezły występ piłkarza, który od fatalnego błędu w Radomiu (sprezentowana kontaktowa bramka Radomiakowi po złym podaniu) cały czas rośnie.
Wojciech Mońka od wspomnianego starcia pod koniec kwietnia nie zawodzi w meczach, w których dostaje szanse, nie spalił się w Warszawie, wykorzystał swoją szansę na Islandii, kiedy internauci KKSLECH.com wybrali go najlepszym lechitą w rewanżu w Breidablikiem, wczoraj również dał sobie radę zyskując jeszcze cenne doświadczenie. Na pewno Wojciech Mońka niczym nie odstaje od starszych kolegów, w tym od Alexa Douglasa, w Genku zrobił swoje, takie spotkanie mogło tylko podbudować wychowanka Lecha Poznań, który znowu czegoś się nauczył i w defensywie jest bardziej pewny od np. Michała Gurgula.
OCENA GRY: 4
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)