W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.
W niedzielę szansę od początku meczu dostał jeden z letnich nabytków Mateusz Skrzypczak. Występ tego piłkarza od pierwszej minuty był dobrą okazją, by bliżej przyjrzeć się jego postawie w ramach cyklu „Oko na grę”.
OPIS GRY:
—
Jagiellonia Białystok bardzo gwałtownie wrzuciła obronę Lecha Poznań na karuzelę, w tym Mateusza Skrzypczaka, który w 10 minucie ucierpiał, ale po pomocy medycznej gwałtownie wstał z murawy. W kolejnych minutach Lech swoją grą prosił się o gola, zaczęły mnożyć się straty, mieliśmy widoczne problemy z wyjściem spod pressingu. Po stracie piłki był problem z grą w obronie, momentami brakowało zdecydowania w odbiorze, w tym Mateuszowi Skrzypczakowi, który w 16 minucie mógł szybciej wyjść do przeciwnika. Po chwili ten sam Skrzypczak mając piłkę przy nodze cudem uniknął straty i sytuacji, w której przeciwnik po przejęciu piłki wyszedłby sam na sam z Bartoszem Mrozkiem.’
W 17 minucie środkowy obrońca zachował się tak jakby był nieprzytomny co akurat często mu się zdarza. Na szczęście prawy stoper w ostatniej chwili zdołał uprzedzić bardziej dynamicznego rywala i celnie podać piłkę do prawej strony. W 39 minucie defensywa zgubiła ustawienie, na pozycji Mateusza Skrzypczaka znalazł się Filip Jagiełło, który za lekko podał do Bartosza Mrozka i znowu kilka brakowało, aby pressing Jagiellonii Białystok dał jej gola. W 42 minucie mieliśmy podobną sytuację, jak na początku spotkania. Mianowicie obserwowany defensor będąc tym razem daleko od bramki mógł szybciej wyjść do piłki, zrobił choćby nieśmiały krok do przodu, po czym cofnął się pozwalając gościom na przeprowadzenie akcji, która ze spokojem i bez faulu mogła być skasowana.
Po zmianie stron było już lepiej. Mateusz Skrzypczak wywalczył rzut karny, choć w tej sytuacji po prostu chciał walczyć o piłkę. Na niej nie był skupiony Flach, który na nasze szczęście faulował, przy okazji dośrodkowania z rzutu rożnego pociągał „Skrzypę” za koszulkę dając pretekst do podyktowania jedenastki. Druga połowa dla całego bloku defensywnego była spokojniejsza, bowiem Lech Poznań zyskał optyczną przewagę, atakował, przez wiele minut miał boiskową kontrolę, która być można miała wpływ na postawę Mateusza Skrzypczaka. Ten obrońca w 74 minucie zrobił to, czego nie uczynił w 42 minucie, a konkretnie zdecydowanie ruszył do piłki, wyprzedził przeciwnika, przejął piłkę i zapobiegł kontratakowi.
Niedzielny mecz z Jagiellonią Białystok dla byłego gracza Jagiellonii Białystok był słaby. Mateusz Skrzypczak grał bardzo nerwowo, cały czas wygląda na kogoś, kogo zżera presja, z tak nerwowo grającym piłkarzem my nigdy nie zagramy na 0 z tyłu. W tym sezonie Lech Poznań stracił gola w każdym meczu, w którym 25-letni defensor biegał od początku i nie jest to przypadek. To jest Lech Poznań, Mateusz Skrzypczak musi najpierw uporać się z dziwnym paraliżem, jaki ogarnia go po wyjściu na murawę, a dopiero później występować przy Bułgarskiej. Być może „Skrzypa” powinien szukać przełamania gdzieś na wyjeździe? Być może powinien przełamać się w Niecieczy? Wtedy nie dostał szansy, otrzymał ją dziś, znów zawiódł, był dużo gorszy od Alexa Douglasa, który powinien wskoczyć do składu na czwartkowy mecz z Rapidem Wiedeń. Lepiej już grać z Douglasem obok Antonio Milicia aniżeli z Mateuszem Skrzypczakiem, który za dzisiejszy występ otrzymuje dwójkę. Ten wywalczony karny + lepsza druga odsłona zawyża jego notę tak samo, jak suche statystyki.
Mateusz Skrzypczak wybił piłkę 6 razy, 2 razy ją odebrał, zablokował jedno uderzenie, wygrał 4 pojedynki na 4 stoczone i miał 41 udane podania na 45 wykonanych. W ciągu 90 minut pokonał dokładnie 9,77 km oraz wykonał 7 sprintów.
OCENA GRY: 2
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)