Kielczanie przystąpili do tego spotkania z nowym nabytkiem w kadrze meczowej. Słowacki golkiper Klemin Ferlin zadebiutował kilka dni po podpisaniu umowy w nowych barwach.
I to właśnie najświeższy transfer kielczan rozpoczął zawody od pierwszej minuty. Fermin przedstawił się kieleckim kibicom kilka chwil po rozpoczęciu zawodów, gdy popisał się znakomitą, podwójną interwencją. W ogólnym rozrachunku zanotował jednak nieszczególne statystyki, opierające się na 22 procentach obron.
Równie mieszane odczucia można było mieć, patrząc na dyspozycję w ataku ekipy Talanta Dujshebaeva. Gospodarze kilkukrotnie uciekali oponentom na trzy gole przewagi, jednak za każdym razem gubili tę zaliczkę, a finalnie zeszli do szatni z dwubramkowym prowadzeniem 15:13.
Po zmianie stron długo wydawało się, iż kielczanie ustabilizowali formę w ataku. Dość gwałtownie uciekli wszak na odległość choćby pięciu trafień. Taki stan rzeczy utrzymywał się do rezultatu 27:22 i dziesięciu minut przed końcową syreną.
Wtedy Żółto-Biało-Niebiescy zaliczyli prawie czterominutowy impas w ofensywie, co skrzętnie wykorzystali Norwegowie, skracając dystans do jednego gola. Znów końcówka w Hali Legionów miała więc napisać kolejny thriller. Całe szczęście ten środowy dreszczowiec został zwieńczony happy-endem przez miejscowych.
11 sekund przed końcem sytuacyjnym rzutem po długim budowaniu akcji przez kielecki zespół popisał się Dylan Nahi, zamykając kwestię podziału punktów tej batalii. Nie zmieniła choćby tego ostatnia akcja batalii w wykonaniu Oskarssona. I tak wicemistrzowie Polski dopisali do grupowego dorobku ósmy punkt.
To był ostatni mecz Industrii w tym roku w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Przed nią jednak jeszcze pięć potyczek ligowych – pierwsza z nich już 7 grudnia w Hali Legionów. Kielczanie podejmą MMTS Kwidzyn (18:00).
Industria – Kolstad 31:30 (15:13)
- INDUSTRIA KIELCE
- KOLSTAD
- Liga Mistrzów