Dla Realu Madryt nowy sezon ma być początkiem zupełnie nowej ery. Pod wodzą Xabiego Alonso "Królewscy" mają wrócić na szczyt. Przede wszystkim w La Liga, ale akurat Real bezsprzecznie celować będzie także w Ligę Mistrzów. Władze klubu miały jednak świadomość, iż wzmocnienia są konieczne, szczególnie w linii obrony. Najpierw sprowadzono za darmo Trenta Alexandra-Arnolda, któremu skończył się kontrakt z Liverpoolem. Potem za ok. 50 milionów euro sprowadzono Deana Huijsena z Bournemouth, czołowego stopera Premier League.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"
Realowi brakowało jednego elementu obrony
Została jednak jeszcze lewa obrona. Być może najpilniejsza potrzeba, bo z często kontuzjowanym Ferlanem Mendym już nikt nie wiąże przyszłości, a Fran Garcia to zdaniem wielu nie aż taki kaliber piłkarza, by grać w pierwszym składzie Realu. "Królewscy" wzięli więc na celownik nowego gracza, choć nie w pełni. Mowa bowiem o Alvaro Carrerasie, 22-letnim Hiszpanie, który swego czasu grał w drużynach młodzieżowych Realu. Młody lewy defensor przez ostatnie 1,5 roku poczynił wielki progres w Benfice Lizbona i przyciągnął uwagę byłego pracodawcy.
Kiedyś go oddali. Dziś płacą 50 milionów
W poniedziałkowy wieczór 14 lipca madrytczycy oficjalnie ogłosili pozyskanie Carrerasa. Według Fabrizio Romano kwota transferu wyniosła 50 milionów euro. Hiszpański zawodnik podpisał z klubem bardzo długi kontrakt, bowiem obowiązujący aż do końca czerwca 2031 roku. Jak wyżej wspomnieliśmy jest to dla niego powrót do Realu po pięciu latach.
Od 2017 do 2020 roku Carreras grał w drużynach młodzieżowych w akademii "Królewskich". Potem przeniósł się do Anglii, a dokładnie do Manchesteru United. W Premier League jednak nigdy nie zadebiutował, a "Czerwone Diabły" wypożyczały go najpierw do Granady, a potem do Benfiki. W Lizbonie rozwinął skrzydła. Zanotował świetne pół sezonu 2023/24, po czym został wykupiony na stałe. Minione rozgrywki okazały się jeszcze bardziej przełomowe. Rozegrał w nich dla Benfiki aż 52 spotkania (4 gole i 5 asyst), a teraz wraca do Madrytu, by udowodnić, iż swego czasu zbyt pochopnie go skreślono.