Odwieczny problem uderzył z podwójną mocą. Klub musi się wynieść z Warszawy

5 dni temu
Zdjęcie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl, Instagram PGE Projektu Warszawa


Brązowy medal dający prawo gry w Lidze Mistrzów, hitowy transfer latem i pozyskanie potężnego sponsora - wydawać się mogło, iż kibice PGE Projektu Warszawa mogą jedynie zacierać ręce przed sezonem 2024/25. Odwieczny problem jednak zepsuł trochę siatkarskie święto, na które czekają. Przez kłopoty z halą aż dwa z trzech meczów grupowych LM w roli gospodarza drużyna zagra ponad 100 kilometrów od stolicy.
Nie ma bardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w siatkówce niż Liga Mistrzów. Ale z dziewięciu meczów fazy grupowej w tym sezonie, w których gospodarzem będą męskie kluby z Polski, tylko niespełna połowa odbędzie się w miastach, w których zespoły te rozgrywają na co dzień swoje mecze. O ile od początku wiadomo było, iż do hali poza Zawierciem będzie musiał na tę okoliczność przenieść się Aluron CMC Warta, o tyle teraz okazało się, iż dwukrotnie przeprowadzić będzie musiał się także PGE Projekt Warszawa. Bo w stolicy Polski nazywanej Volleylandem czołowa krajowa drużyna nie ma wtedy do dyspozycji obiektu z odpowiednio dużymi trybunami.


REKLAMA


Zobacz wideo Mistrz Włoch wygrywa BOGDANKA Volley Cup. Kamil Semeniuk o organizacji: Klub, w którym gram, może się uczyć


Rezerwacja w ciemno skuteczna w 33 procentach. "Umyka tu istota rzeczy"
Sezon 2019/20 - klub z Warszawy, wtedy jeszcze pod nazwą Verva Warszawa Orlen Paliwa, debiutuje w LM. Dwa z meczów fazy grupowej rozgrywa w mogącym pomieścić ponad 5 tysięcy widzów Torwarze. Jeden przenosi do dysponującej stałymi trybunami na 1,5 tys. osób Areny Ursynów z powodu rezerwacji w tym terminie pierwszej z hal. W tej ostatniej w nadchodzącym sezonie rozegra zaledwie jedno spotkanie tych europejskich rozgrywek.
- Dokładne terminy meczów fazy grupowej LM poznaliśmy w sierpniu. W hali takiej jak Towar - gdzie odbywa się wiele różnego rodzaju wydarzeń, choćby artystycznych - nieraz terminy są rezerwowane z kilkuletnim wyprzedzeniem. Wiedząc, iż zagramy w LM w tym sezonie, próbowaliśmy już wcześniej przewidzieć możliwe terminy i zarezerwować je na wszelki wypadek - opowiada Sport.pl rzecznik prasowy Projektu Piotr Iwańczyk.
Wstrzelić udało się jedynie z wyznaczonym na 17 grudnia pojedynkiem z ACH Volley Lublana. Zarówno zaplanowany na 12 listopada mecz z Greenyardem Maaseik, jak i ten wyznaczony na 3 grudnia z Berlin Recycling Volleys stołeczny klub chciał przenieść do pierwotnie zgłoszonej jako druga opcja Areny Ursynów, ale została ona odrzucona z powodu niespełnienia warunku wymaganej minimalnej pojemności trybun.
- W dokumencie zamieszczonym na stronie Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej [CEV - red.] w czerwcu, obecne minimum dla meczów LM wynosi 2,5 tysiąca - wyjaśnia Iwańczyk.


Przypomina przy tym, iż podczas jednego z ligowych meczów w przeszłości, gdy dostawiono w Arenie Ursynów dodatkowe trybuny, to pomieściło się tam 2015 widzów. - Rozumiemy, iż są przepisy i należy ich przestrzegać, ale mamy wrażenie, iż umyka tu istota rzeczy. Pokazaliśmy już nieraz, iż potrafimy stworzyć świetne widowisko siatkarskie. Gdyby na trybunach było 2 tys. osób zamiast 2,5 tys., to jedyna strata byłaby tak naprawdę po stronie klubu, który nie zarobiłby na sprzedaży tych dodatkowych 500 biletów. Widowisko czy prestiż LM nie ucierpiałyby w żaden sposób - argumentuje przedstawiciel klubu.


Projekt krąży po Warszawie. Mecze w Łodzi, a co z kibicami z karnetami?
Władze CEV jednak się nie ugięły. Zmiana przepisu, który określa również wymogi hali co do jej niezbędnej wysokości oraz mocy oświetlenia, służy zapewnieniu odpowiednich warunków do gry w LM. Mogłoby się wydawać, iż stanowić to może głównie problemem dla mniejszych klubów z krajów, które nie są zbytnio zainteresowane siatkówką i nie odgrywających znaczącej roli w rywalizacji. A nie dla kochającej ten sport Polski i klubów PlusLigi, w której na co dzień rywalizuje choćby triumfator LM z lat 2021-23 Zaksa Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębski Węgiel, finalista dwóch ostatnich edycji.
Warszawa jednak pod tym względem jest specyficzna. Projekt trenuje zwykle w Arenie Ursynów, a mecze rozgrywa tam i w Torwarze. W tym ostatnim przeważnie realizowane są spotkania z topowymi krajowymi rywalami, o ile pozwala na to dostępność tego obiektu. To właśnie ona stanowi nieraz duży problem. Czasem zdarzają się też kłopoty z możliwością zorganizowania treningu w Arenie Ursynów, bo to również obiekt wielofunkcyjny. W takich przypadkach drużyna krąży po mniejszych salach ulokowanych w różnych częściach miasta i tam odbywa zajęcia. Czasem też ląduje poza jego granicami.
Teraz też poza jego granicami musiała szukać miejsca na rozegranie dwóch wskazanych wyżej meczów w listopadzie i grudniu. Wybór padł na Sport Arenę Łódź, która może pomieścić ponad 3 tysiące widzów. Wymogu dotyczącego odpowiednio dużych trybun nie spełniała m.in. położona bliżej Arena Legionowo. Wydaje się zaś, iż alternatywą mogło być znajdujące się trochę bliżej niż łódzki obiekt Radomskie Centrum Sportu.


- Wybraliśmy Łódź m.in. ze względu na komfort dojazdu dla kibiców. Zdajemy sobie sprawę, iż rozgrywanie meczu ponad 100 km od Warszawy jest dla zamieszkałych w stolicy fanów naszej drużyny wyzwaniem. Intensywnie pracujemy nad propozycją rozwiązań, które mogą być pomocne w tej sytuacji i zapewnić naszym kibicom widowisko na najwyższym poziomie - zapewnia na koniec rzecznik prasowy Projektu, gdy pytamy o fanów, którzy nabyli już karnety.


Mecz u siebie grany ponad 1000 kilometrów od domu. "Nie był to przejaw złej woli"
Stołeczny klub w przeszłości kilkakrotnie rozgrywał mecze LM, w których formalnie miał być gospodarzem, w jeszcze większej odległości od Warszawy. Wykraczającej poza granice kraju. Przyczyna była wtedy jednak zupełnie inna. w okresie 2020/21 - z powodu pandemii COVID-19 - cała faza grupowa została zorganizowana w formie dwóch turniejów, które odbyły się w halach dwóch klubów z każdej grupy. Ówczesna Verva Warszawa rywalizowała w belgijskim Roeselare i we włoskiej Modenie. W kolejnym sezonie zaś jedno ze spotkań przeniosła do Maaseik. Stało się tak w porozumieniu z miejscowym VC Greenyard i władzami CEV. Pierwotnie miało się ono odbyć w Polsce w styczniu, ale stołeczną drużynę dopadła seria kłopotów zdrowotnych, która uniemożliwiłaby jej wtedy występ. W związku z tym w lutym zorganizowano dodatkowy mecz przy okazji spotkania rewanżowego tych ekip w Belgii.
Iwańczyk potwierdza, iż Projekt sprawdzał teraz u rywali możliwość zmiany terminu obu problematycznych meczów, ale nic z tego nie wyszło.
- Pozostałe zespoły są w podobnej sytuacji, jeżeli chodzi o dzielenie hali z innymi drużynami lub wydarzeniami i nie znaleźliśmy dogodnego terminu dla obu stron. Nie był to przejaw złej woli żadnego z klubów - zapewnia nasz rozmówca.


Dla klubu przenosiny na te dwa spotkania do Łodzi oznaczają dodatkowe wydatki finansowe. Choć w tej chwili łatwiej będzie się z nimi uporać - latem sponsorem tytularnym Projektu została spółka PGE. Kibiców zaś przede wszystkim ucieszyło pozyskanie przed sezonem gwiazdy reprezentacji Polski - środkowego Jakuba Kochanowskiego. Niektórzy z nich - w związku z owymi przenosinami - mogą mieć nieco mniej okazji do obejrzenia na żywo swoich ulubieńców niż planowali.
Rozumieją ich pod tym względem fani Aluronu CMC Warty, którzy na każdy domowy mecz swojego zespołu muszą wyruszać poza Zawiercie. Tamtejsza hala, w której drużyna trenuje i gra mecze ligowe, może pomieścić 1,5 tys. widzów i jest znana w krajowym środowisku siatkarskim z niewielkich rozmiarów oraz niskiego sufitu. Specyficzne warunki bywają sporym atutem ekipy prowadzonej przez Michała Winiarskiego, ale meczów LM nie może ona tam rozgrywać. W debiucie w tych rozgrywkach w okresie 2022/23 zespół ten rywalizował w Dąbrowie Górniczej, a teraz grać będzie w Sosnowcu, w którym w minionym sezonie występował też w Pucharze CEV. Tym samym jedynym polskim klubem, który wszystkie trzy mecze fazy grupowej LM może rozegrać we własnej hali, jest teraz Jastrzębski Węgiel. Wynik - jak na Volleyland - niezbyt imponujący.
Idź do oryginalnego materiału