Odeszła od Świątek, gdy pojawiła się Abramowicz. Teraz ujawnia całą prawdę

2 godzin temu
- U Igi jest zdecydowanie za dużo złych intencji w graniu, w poruszaniu się. Widać, jak dużo mówi ciało Igi. Jest pospinana, niecierpliwa, agresywna w złym sensie - analizuje Jolanta Rusin-Krzepota, trenerka przygotowania fizycznego, która przez cztery lata pracowała z Igą Świątek, ale w 2019 roku zdecydowała się odejść. - Poczułam, iż cokolwiek zrobię, nic to nie da i po prostu nie jestem w stanie w takich warunkach pracować - tłumaczy.
Iga Świątek od kilku dni jest w Paryżu, gdzie przygotowuje się do Roland Garros 2025. Mistrzyni tego turnieju z lat 2020, 2022, 2023 i 2024 tym razem nie uchodzi za tak wielką faworytkę, jak w poprzednich sezonach.

REKLAMA







Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy



Świątek w bieżącym roku notuje wyraźnie słabsze wyniki. Po tym jak z turnieju WTA 1000 w Rzymie odpadła już w trzeciej rundzie (przegrywając z Danielle Collins) spadła z drugiego na piąte miejsce w rankingu WTA. W Rzymie, na swej ulubionej mączce, broniła wielu punktów, bo rok temu tamtejszy turniej wygrała. Tytułu i wielu punktów będzie też broniła w Roland Garros. Ale dużo ważniejsze od punktów i rankingów jest to, co Świątek pokaże na korcie. Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć Igę znów cieszącą się grą, a nie sfrustrowaną, usztywnioną i bezradną, gdy po drugiej stronie siatki stanie niewygodna rywalka.
Czy w przełamanie Igi i jej pierwszy wygrany turniej od roku – od Roland Garros 2024 – wierzy trenerka, która świetnie ją zna? Jolanta Rusin-Krzepota zaczęła pracować ze Świątek, gdy ta miała 14 lat. Odeszła cztery lata później, a w tej chwili pomaga Ukraince Marcie Kostiuk.
Łukasz Jachimiak: Wyobrażasz sobie, iż Marta Kostiuk może wygrać Roland Garros 2025?
Jolanta Rusin-Krzepota: Jasne! Pracujemy razem od listopada 2023 roku i to jest wystarczająco dużo czasu, żeby zyskać pewność, iż Marta ma ogromny potencjał. To jeszcze ciągle młoda [rocznik 2002] i mocno emocjonalna dziewczyna, ale mega fajnie się rozwija i jest bardzo mocna.
Jeszcze zanim dołączyłaś do Sandry Zaniewskiej, która prowadzi Martę, słyszałem od tenisowych trenerów i ekspertów, iż Kostiuk to jedna z najlepiej poruszających się zawodniczek świata i iż ogólnie sprawnością fizyczną dorównuje Idze Świątek oraz Coco Gauff. Potwierdzasz?
- Dla mnie Marta to numer jeden, o ile chodzi o możliwości fizyczne. Absolutnie nie boję się tak powiedzieć. Świetnie się porusza, ma wielkie możliwości, super pracuje. W ogóle nam się naprawdę świetnie razem działa w tym naszym kobiecym gronie. A wiadomo, iż praca kobiet z kobietami jest trochę inna, niż w dużo częściej spotykanej relacji, gdy tenisistkę prowadzą mężczyźni.



Wy w ogóle macie jakichś facetów w sztabie?
- Mamy dwóch fizjoterapeutów, którzy się wymieniają. Jeden to osteopata od Novaka Djokovica, który jest z nami najczęściej na turniejach wielkoszlemowych, a gdy on nie może z nami być, to bierzemy osteopatę z Krakowa. Fizjoterapeuci to jedyni faceci z naszym teamie. No, poza mężem Marty. Czuję, iż nasza praca jest mocno dynamiczna, konkretna. Wszystkie trzy fajnie się dogadujemy, a to jest najważniejsze. Ja mam świetny kontakt z Sandrą, rozumiemy się w pół słowa. I to jest już połowa sukcesu, iż trenerki mają tę samą wizję, iż są zgodne, dają konkretne, jasne przekazy i opinie, iż nie ma chaosu dla zawodniczki. Oczywiście problemy się zdarzają, ale gwałtownie i szczerze je rozwiązujemy, bardzo gwałtownie dochodzimy do wspólnych konkluzji.
Po turniejach w Madrycie i Rzymie już przeniosłyście się do Paryża czy jeszcze odpoczywacie?
- Dziewczyny dzisiaj lecą [rozmowa przeprowadzona we wtorek 20 maja], a ja na Rolanda się nie wybieram. Mam chwilę przerwy, muszę odpocząć. Oczywiście będziemy w kontakcie online, wideo. Będę wysyłała treningi, które Marta będzie realizowała, a Sandra będzie to nadzorowała. Mamy to już przećwiczone.
Co robiłaś od zakończenia współpracy z Igą Świątek w 2019 roku do podjęcia pracy z Martą Kostiuk w 2023 roku? Chyba miałaś dłuższą przerwę od tenisa?
- Po Idze wzięłam długi urlop. Trochę na odpoczynek, trochę na podróżowanie. A później zaczęłam pracę w akademii piłkarskiej Stali Rzeszów, gdzie stworzyłam program zajęć w różnych sportach dodatkowych. Chodziło o poukładanie odpowiednich sportów dla różnych grup wiekowych tak, żeby programować rozwój zawodników. Współpracowałam też z Polskim Związkiem Tenisowym, jako trener kadry U14 i U16 dziewcząt i chłopców i konsultacyjnie z grupą dziewczyn w lekkoatletyce, czyli w sporcie, który uprawiałam zawodowo.
Dlaczego roześmiałaś się, mówiąc, iż po Idze wzięłaś długi urlop? Dobrze czytam, iż to twoja reakcja na wspomnienie zmęczenia, jakie wtedy czułaś?
- Tak było. Musiałam odpocząć. Stąd podróżowanie, które uwielbiam, i stąd wyłączenie się z pracy na około rok. Musiałam pewne rzeczy przemyśleć i wyciszyć się, spojrzeć na różne rzeczy z boku. To był czas kiedy zrozumiałam ludzi, którzy chcą mieszkać w lesie i rozmawiać z wiewiórkami, ha, ha!



Dlaczego w 2019 roku przestałaś pracować z Igą Świątek? Pamiętam, jak w 2018 roku Iga wygrała juniorski Wimbledon, a po powrocie opowiadałyście o wspólnych zakupach przed tradycyjnym balem, o wybieraniu sukienek i butów. Wtedy miało się wrażenie, iż świetnie się znacie, dogadujecie i iż to będzie kooperacja na wiele kolejnych lat.
- Też tak wtedy myślałam. Ale w życiu bywa różnie, w sporcie tym bardziej. Jak zaczęły przychodzić sukcesy, nastąpiło przebudowanie teamu. Pojawili się nowi ludzie i po prostu pewne rzeczy nie zadziałały tak, jak powinny działać. Chodzi o profesjonalne podejście. Zmiany sprawiły, iż team, który działał, przestał działać w taki sposób, za pomocą którego czułam, iż to jest moje miejsce do pracy. Nie chciałam się na pewne rzeczy godzić. Zrozumiałe są zmiany, które są potrzebne, nowe bodźce, ale mówimy tu o innych zmianach.
Na co nie mogłaś się godzić? Generalnie mówisz zagadkowo, tymczasem w 2019 roku nastąpiła taka zmiana w teamie Świątek, iż do trenera Piotra Sierzputowskiego i do ciebie dołączyła psycholożka Daria Abramowicz.
- I kilka miesięcy później zrezygnowałam.
Dlaczego?
- Ciągle mam na uwadze dobro Igi, cały czas mam do niej ogromny sentyment. To jest wciąż młodziutka dziewczyna i nie chciałabym, żeby moje wypowiedzi w jakiś sposób ją dotknęły. Powiem tak: ktokolwiek wchodzi do teamu - i nie ma znaczenia czy to jest fizjoterapeuta, psycholog czy dietetyk - ten odpowiada za swoje obszary dla dobra zawodnika i dla utrzymania fajnych i zdrowych relacji. Tu niestety tego zabrakło. Za dużo było ingerencji w kompetencje innych, na przykład w ułożone już schematy moich rozgrzewek. Było wprowadzanie zmian, dokładanie nowych elementów bez komunikowania się ze mną. Wiesz, ja rozumiem współpracę, nowe pomysły, wprowadzanie nowości, ale to wszystko powinno być uzgadniane, dyskutowane, a nie wprowadzane bez komunikacji. Bardzo mnie męczyło, iż ciągle trzeba było rozwiązywać te sytuacje, tłumaczyć, reagować na przekraczanie granic w różnych sytuacjach. W pewnym momencie poczułam, iż nie jestem w stanie tak funkcjonować. Po US Open 2019 zrezygnowałam ze współpracy. Poczułam, iż cokolwiek zrobię, nic to nie da i po prostu nie jestem w stanie w takich warunkach pracować. Mówię o podważaniu pozycji innych specjalistów w teamie, ich wiedzy i doświadczenia. Wszystkiego. Gdybym została, walczyłabym z wiatrakami.
Trener Sierzputowski nie próbował cię namówić, żebyś jednak z tymi wiatrakami powalczyła? Znałaś Igę dłużej niż on, bo mówisz, iż zaczęłaś z nią pracować, gdy miała 14 lat, a on zaczął rok później. Byłaś istotną postacią w teamie.
- Tak, zaczęłam pomagać Idze, gdy prowadził ją jeszcze trener Michał Kaznowski. Pamiętam, jak szukaliśmy trenera dla Igi, jak próbowaliśmy różnych opcji i jak w końcu padło Piotrka. Dobrze nam się razem pracowało. Ale po podjęciu przeze mnie decyzji o odejściu z teamu tylko Iga próbowała jeszcze jakoś rozwiązać tę sytuację.



Po latach masz jakikolwiek kontakt z Igą? Gdy się mijacie na turniejach, to chociaż się witacie?
- Mamy kontakt sporadyczny, jak widzimy się w jakiejś sytuacji, to Iga podejdzie, przywita się albo chociaż machniemy do siebie ręką. To tyle.
Myślisz, iż mimo kryzysu Iga może odnaleźć się na swoim ulubionym Roland Garros?
- Bardzo bym chciała zobaczyć Igę z tym radosnym błyskiem w oku podczas grania. Czy się odnajdzie? Wierzę, iż tak.
Co jako fachowiec widzisz u Igi w tym sezonie na korcie? Pytam, bo kibice-laicy dostrzegają sporo niepokojących rzeczy i coraz więcej jest z tego obszaru, w którym ty się specjalizujesz.
- Jako fachowiec nie chcę komentować pracy innych, bo nie znam planów i założeń. Każdy trener ma swoje metody i stawia na rzeczy, które według niego działają i dominują. Ilu trenerów, tyle metod i wszystkie mogą zadziałać. Zostawiając wszystkie rzeczy stricte fitnessowe i kondycyjne, u Igi jest zdecydowanie za dużo złych intencji w graniu, w poruszaniu się. Widać, jak dużo mówi ciało Igi. Jest pospinana, niecierpliwa, agresywna w złym sensie, nie w takim, iż chce zdominować rywalkę i narzucić swoje warunki, tylko w takim, iż chce w każdej piłce i w każdej sytuacji „wyładować się". Ale falowość jest nieodłącznym elementem kariery sportowców. Nie zapominajmy, iż Iga jest wybitną zawodniczką. Zawsze trzymam kciuki za jej sukcesy.
Idź do oryginalnego materiału