We wtorek minął dokładnie rok od ligowy meczu Śląska Wrocław z Rakowem Częstochowa. 3 grudnia 2023 roku wszystko w stolicy Dolnego Śląska było inaczej. Gospodarze prowadzili w ligowej tabeli, podejmowali Raków Częstochowa a na trybunach zasiadło wówczas 40 tysięcy ludzi. Akcja #KompletNaŚląsk2 zakończyła się powodzeniem. Wrocławianie tamten sezon zakończyli na drugim miejscu w tabeli, a także mogli się cieszyć trzecią najlepszą frekwencją w lidze. Tarczyński Arenę odwiedzało średnio 22 479 widzów.
REKLAMA
Zobacz wideo Piłkarz Legii zaczął się bić z kibicem na peronie! Rzeźniczak opowiada
Pustki na stadionie Śląska. Pierwszy raz od 2018 roku
W tym sezonie sytuacja we Wrocławiu jest inna. WKS wygrał tylko jeden z 16 ligowych meczów, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i szoruje dno tabeli. Jest dziś głównym kandydatem do spadku. Mimo tego w poprzednim spotkaniu ligowym na trybunach pojawiło się ponad 11 tysięcy kibiców.
We wtorek taka frekwencja była jednak niemożliwa. Spotkanie z Piastem rozpoczynało się o 15:00. Trudno uznać tę porę za atrakcyjną. Tarczyński Arena świeciła pustkami, a na trybunach pojawiło się zaledwie 4 459 kibiców. Była to najgorsza frekwencja od kwietnia 2023 roku. Wówczas - także podczas meczu z Piastem - w Wielki Czwartek, na trybunach zasiadło 5 993 kibiców. Co więcej - po raz pierwszy od grudnia 2018 roku - na domowym meczu WKS-u obecnych było mniej niż 5 tysięcy widzów (nie licząc sezonów pandemicznych i obowiązujących w nich obostrzeń - przyp. red). 16 grudnia 2018 roku ligowe starcie z Koroną oglądało 3 710 fanów.
Czytaj także:
Ryzykowali życiem, by zagrać z Polską. Gangi przejęły władzę w kraju
Nikt z tego powodu nie był zaskoczony. Godzina spotkania nie sprzyjała tłumnemu stawieniu się na stadionie, a klimat wtorkowego meczu bardziej przypominał spotkanie rozgrywane podczas pandemii COVID-19 lub zimowego zgrupowania w tureckim Belek. Nie pomogła także sytuacja sportowa, w jakiej znajduje się WKS.
Czytaj także:
Horror w Pucharze Polski! O awansie do ćwierćfinału zadecydował 18. karny
- Smutny, acz niezaskakujący widok. Nie mogło być inaczej, skoro gramy we wtorek o godz. 15… Druga strona medalu jest taka - choć nikt o tym nie mówi - iż Śląsk i Piast są sami sobie winni. Gdyby nie pozycja obu klubów w Ekstraklasie, to nadawca - w tym wypadku TVP Sport - nie ustawiałby tego meczu na 15. A tak, to pod względem atrakcyjności przegrywamy z meczem 6. z 11. drużyną 1. ligi. To jest dopiero dopełnienie tej degrengolady. Oby na boisku było dziś lepiej - tak przed meczem na portalu X pisał dziennikarz "Gazety Wrocławskiej" Piotr Janas.
Czytaj także:
Wyjechał 14 lat temu, teraz słyszymy: "Polecę po niego". Wielki powrót
Trudno było się z tym nie zgodzić. Na wtorek nie zaplanowano żadnego meczu krajowego pucharu na 18:00, bo o tej porze TVP Sport transmitować miał mecz barażowy el. kobiecego EURO pomiędzy Austrią a Polską. Do wyboru były więc trzy terminy godzinowe: 12:00, 15:00 i 21:00. W tym wypadku wyżej postawiono spotkanie dwóch pierwszoligowców (Wisły Kraków i Polonii Warszawa) niż mecz dwóch ekstraklasowiczów.
Starcie zakończyło się rzutami karnymi, które lepiej strzelali piłkarze Piasta. Przed Śląskiem jeszcze dwa mecze w tym roku. 7 grudnia na wyjeździe z Lechią Gdańsk, a tydzień później na własnym stadionie z Radomiakiem.