O tym Piesiewicz rozmawiał z Nawrockim. "Trwanie tej instytucji nie ma sensu"

5 godzin temu
- Ministerstwo sportu jest instytucją zupełnie niepotrzebną i powinno zostać zlikwidowane - powiedział na początku października prezes PKOl-u Radosław Piesiewicz. Twierdził nawet, iż dostał zielone światło od Karola Nawrockiego ws. ustawy w tym zakresie. Kancelaria prezydenta to jednak zdementowała. Cała sytuacja wywołała spore zamieszanie. W końcu Piesiewicz wyjaśnił, "jak było naprawdę".
- Uważam, iż polski sport powinien być finansowany poprzez PKOl, a nie ministerstwo. W takim wymiarze, jak jest obecnie, Ministerstwo Sportu jest instytucją zupełnie niepotrzebną i powinno zostać zlikwidowane - mówił w niedawnym wywiadzie dla WP Sportowe Fakty Radosław Piesiewicz. Prezes PKOl-u zapowiedział wówczas prace nad nową ustawą o systemie finansowania sportu. Twierdził nawet, iż ma poparcie prezydenta Karola Nawrockiego. - Omawiałem z nim ten problem w pierwszym tygodniu jego urzędowania. To on dał zielone światło, by ruszyć z mocniejszymi pracami nad ustawą - zarzekał się. Niedługo później wokół tych słów zrobiło się spore zamieszanie.


REKLAMA


Zobacz wideo Pewne zwycięstwo BOGDANKI LUK Lublin na starcie sezonu 2025/26. Marcin Komenda wybrany MVP spotkania


Kancelaria prezydenta zdementowała informacje Piesiewicza. "Wystarczyło przeczytać ze zrozumieniem"
Wszystko przez stanowisko w tej sprawie Kancelarii Prezydenta, opublikowane przez Onet. - Projekt ustawy, o który Pan pyta, nie był omawiany bezpośrednio ani z Panem Prezydentem, ani z Kancelarią Prezydenta - opowiedział rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz. W mediach zaczęło więc zarzucać Piesiewiczowi kłamstwo. W końcu ten postanowił wyjaśnić całą sytuację.


W rozmowie z "Faktem" zdradził, jak faktycznie wyglądała jego rozmowa z prezydentem Nawrockim. - Rozmawialiśmy o możliwości zmian w ustawie o sporcie. Kiedy nowy projekt będzie gotowy, mam udać się z nim do pana prezydenta. I to wszystko. Tam naprawdę nie ma żadnej sensacji, wystarczyło przeczytać wywiad prasowy ze zrozumieniem - stwierdził.
Piesiewicz chciał likwidować ministerstwo sportu. Teraz takie słowa. "Nie ma mowy"
Odniósł się też do zamieszania wokół swoich słów o likwidacji ministerstwa sportu. - To są moje słowa, które padły podczas wywiadu, które znów rozgrzały niektóre media do czerwoności. Takie ministerstwo powinno zostać zlikwidowane, bo nie pełni roli ministerstwa sportu, tylko ministerstwa nadzoru. Oddaje prawie miliard złotych z przyszłorocznego budżetu, podczas gdy my walczymy o każdą złotówkę, aby wspierać sportowców, związki sportowe i cały ruch olimpijski. W takim wydaniu trwanie tej instytucji nie ma najmniejszego sensu - upierał się.


Mimo iż podtrzymał swoje zdanie, zapowiedział, iż w przygotowywanym projekcie ustawy żadnych zapisów w tej kwestii nie będzie. - Oczywiście tam nie ma mowy o likwidacji ministerstwa sportu, bo ono jest zapisane w konstytucji. Trzeba tylko rozumieć, co się mówi i w jakim kontekście. Moim zdaniem, jeżeli resort sportu ma istnieć, to musi realnie wspierać sport, a nie szantażować związki sportowe publicznymi pieniędzmi - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału