Nowy trener Widzewa zadebiutował w Ekstraklasie. Oto jak mu poszło

10 godzin temu
Widzew Łódź od początku sezonu nieco rozczarowuje. Skończyło się więc zmianą trenera i przyjściem Igor Jovicevicia. "Efekt nowej miotły" zadziałał błyskawicznie. W piątek łodzianie spisali się bardzo dobrze. Na własnym stadionie zdominowali mecz z Radomiakiem Radom, by w samej końcówce narobić sobie problemów. Mimo to wygrali 3:2, a aż cztery bramki w tym spotkaniu padły po strzałach głową.
Widzew Łódź zaledwie dwa dni temu ogłosił nazwisko nowego trenera. Patryka Czubaka zastąpił Igor Jovicević. Chorwat już teraz dostał okazję, by po raz pierwszy poprowadzić zespół. W piątkowy wieczór łodzianie przed własną publicznością podejmowali Radomiaka Radom. Jak sobie poradzili?


REKLAMA


Zobacz wideo Iordanescu na wylocie z Legii? Kosecki: Ta drużyna daje koncert bezradności. Brakuje wiary lub chęci


Świetna gra Widzewa pod okiem nowego trenera. Strzelali aż miło
Już sam początek był w ich wykonaniu wyborny. Widzew zaskoczył swojego rywala... wznowieniem z autu. Po dalekim wyrzucie Szymona Czyża główkował Mateusz Żyro. Wówczas jego strzał obronił Filip Majchrowicz, ale przy dobitce Bergiera nie miał już żadnych szans i po siedmiu minutach Widzew prowadził 1:0.


Goście mogli błyskawicznie odpowiedzieć i już po minucie doprowadzić do remisu. Na posterunku był jednak Maciej Kikolski, który najpierw obronił strzał Capity, a potem dobitkę Abdoula Tapsoby. Później minimalnie przeważali gospodarze. Niezłą okazję stworzył m.in. Samuel Akere, który posłał dośrodkowanie na głowę Bergiera. Tym razem napastnika powstrzymał Majchrowicz.


Golkiper Radomiaka musiał jednak skapitulować po raz drugi w 38. minucie. Wtedy to fenomenalną wrzutkę z daleka posłał Marcel Krajewski. W szesnastce zaś idealnie odnalazł się Peter Therkildsen i głową skierował piłkę do siatki. Widzew dwubramkową przewagą długo się jednak nie nacieszył, bo już w 44. minucie kontaktową bramkę zdobył Romario Baro. Portugalczyk wykorzystał centrę Rafała Wolskiego i również popisał się skuteczną główką. Do przerwy było więc 2:1.


Widzew szedł po pewną wygraną. Nagle gol w 90. minucie
Po zmianie stron lepsze wrażenie wciąż sprawiał Widzew. Z dobrej strony pokazał się Mariusz Fornalczyk, który dwukrotnie popisał się efektownym sprintem pod bramkę. Niestety najpierw, zamiast samemu kończyć akcję, próbował odgrywać do Bergiera i zrobił to niedokładnie, a poza tym sędzia odgwizdał spalonego. Później zaś idealnie wyłożył piłkę do Frana Alvareza, a Hiszpan minimalnie przestrzelił. Na gola trzeba było czekać do 69. minuty i wypracowali ją dwaj rezerwowi. Piłkę od Fornalczyka dostał Andi Zeqiri i próbował mu ją oddać. Jego podanie zablokowali obrońcy, ale piłkę błyskawicznie odzyskał Lindon Selahi. Bez wahania oddał strzał i wkręcił ją w samo okienko.


Wtedy też Widzew zwolnił tempo i cofnął się na własną połowę. Decyzja ta się zemściła. Najpierw łodzianie nadziali się na strzał z dystansu Elvesa Balde. Wtedy jeszcze skuteczną interwencją popisał się Kikolski. Za drugim razem nie obyło się już bez konsekwencji. W 90. minucie po dośrodkowaniu Jana Grzesika z bliskiej odległości głową uderzał Maurides i trafił na 3:2. Radomiakowi zabrakło jednak czasu, by doprowadzić do remisu i Widzew odniósł zasłużone zwycięstwo.


Dzięki wygranej zapisał sobie kolejne trzy punkty i ma ich w sumie 16. Tym samym awansował o cztery miejsca w tabeli i zajmuje 7. miejsce. Radomiak jest 9. i ma jedno "oczko" mniej. Liderem pozostaje Górnik Zabrze (22 pkt), przed Jagiellonią (21 pkt) i Cracovią (18 pkt).
Widzew Łódź 3:2 Radomiak Radom


7' Bergier, 38' Therkildsen, 69' Selahi - 44' Baro, 90' Maurides
Idź do oryginalnego materiału