Zaledwie 298. Tylko na tyle minut w mijającym sezonie mógł liczyć Ansu Fati. Hansi Flick niemal na każdym kroku dawał do zrozumienia, iż Hiszpan nie cieszy się jego zaufaniem i nie przekonuje go na treningach. Fatiego nierzadko nie było choćby w kadrze meczowej, a gdy już był, jeszcze rzadziej podnosił się z ławki. choćby fakt, iż Lamine Yamal oraz Raphinha nie mieli innych naturalnych skrzydłowych na zmianę, kilka tu pomagał.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie? Żelazny: Pewnie nie dotrzymał obietnicy
Barcelona już postawiła krzyżyk na Fatim. Straci choćby numer na koszulce
Inna sprawa, iż Fati tych nielicznych szans i tak nie wykorzystywał. Na przełomie kwietnia oraz maja zaczął dwa ligowe mecze z rzędu w wyjściowej jedenastce (pierwszy taki przypadek w sezonie), jednak ani z Mallorką (1:0), ani z Realem Valladolid (2:1) nie pokazał niczego szczególnego i był gwałtownie zmieniany (kolejno w 62. oraz 46. minucie). W kolejnych trzech spotkaniach już nie zagrał.
Kilka dni temu kataloński dziennik "Sport" pisał, iż dni Fatiego w Barcelonie są policzone i klub będzie szukał opcji, by się go pozbyć. W dodatku pojawiły się informacje, iż "Blaugrana" chce dać Lamine'owi Yamalowi nr 10 na koszulce, z którym jak dotąd grał właśnie Fati, a wcześniej robił to Leo Messi. Byłoby to definitywne przekazanie roli "następcy Messiego" 17-latkowi. Sytuacja Ansu jest zatem beznadziejna, ale zdaniem dziennika "Mundo Deportivo" znalazł się klub gotowy wyciągnąć do niego pomocną dłoń.
Czołowy klub Ligue 1 może wyciągnąć do Fatiego rękę
Tym klubem jest AS Monaco. To trzeci zespół zakończonego już sezonu ligi francuskiej, a także stały bywalec Ligi Mistrzów. W kończącej się niedługo edycji zajęli 17. miejsce w fazie ligowej (wygrali w niej 2:1 z Barceloną), a później odpadli w walce o 1/8 finału z pokonaną potem przez Katalończyków Benfiką Lizbona (0:1 i 3:3). Wedle doniesień katalońskich dziennikarzy,
Monakijczycy widzą w Fatim interesujące wzmocnienie oraz dużą okazję, biorąc pod uwagę jego obecną sytuację w klubie. Mieli poczynić już choćby pierwsze kroki w negocjacjach z Barceloną, choć nazwanie rozmów zaawansowanymi, byłoby jeszcze przesadą.