W czwartek Jan Urban został zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Drugim trenerem w kadrze został Jacek Magiera, który dwukrotnie był asystentem Urbana w Legii Warszawa. w okresie 2012/13 duet trenerów zdobył ze stołeczną drużyną podwójną koronę. Jednym z liderów tamtego zespołu był Jakub Kosecki, który w tamtym czasie pięciokrotnie zagrał w reprezentacji Polski, zdobywając w niej jedną bramkę.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"
Konrad Ferszter: Jak przyjąłeś informację, iż Jan Urban został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski?
Jakub Kosecki: Bardzo dobrze. Uważam, iż w momencie, w jakim znalazła się reprezentacja Polski, Urban to najlepszy wybór. I pod względem ludzkim, i sportowym.
Dlaczego?
- Zadaniem trenera Urbana będzie uwolnienie potencjału tej drużyny i możliwie najlepsze wykorzystanie Roberta Lewandowskiego. Z różnych względów uważam, iż to najlepszy człowiek do tej roboty. U każdego selekcjonera doszukiwalibyśmy się jakichś wad. Nie jesteśmy potęgą jak Anglia, Portugalia, Hiszpania czy Niemcy. Przestańmy oczekiwać od reprezentacji Polski nie wiadomo czego. Nie będziemy strzelać po pięć, sześć goli w meczach z przykładową Finlandią. Takie wpadki jak w czerwcu będą nam się zdarzać. Ale to nie znaczy, iż nie możemy grać lepiej, ładniej. A taki styl preferuje Urban.
Kwestie sportowe to jedno, ale po czerwcowym zgrupowaniu nowy selekcjoner ma też kilka pożarów do ugaszenia w szatni.
- I o to, iż sobie poradzi, jestem wyjątkowo spokojny. Urban doskonale potrafił zarządzać grupą. A umówmy się, w Legii to nie było łatwe. Mimo to trener radził sobie z zawodnikami z charakterem, charyzmą i niemałym ego. Ale to nie było dla niego wielkim problemem, bo sam był doskonałym piłkarzem, czym wzbudzał wielki szacunek. Dlatego drużyna, w której byli Michał Żewłakow, Ivica Vrdoljak, Miro Radović, Danijel Ljuboja czy Marek Saganowski mocno mu zaufała i poszła za nim, co doprowadziło nas do mistrzostwa. Niedawno trener musiał sobie też radzić z Lukasem Podolskim w Górniku Zabrze i mimo plotek na ten temat ich kooperacja wyglądała dobrze.
Co takiego ma w sobie Urban, iż nie da się go nie lubić, a charakterni piłkarze chętnie z nim pracują?
- Urban rozumie potrzeby wielkich nazwisk, bo sam był doskonałym piłkarzem i wśród takich funkcjonował. Ktoś może uznać to za banał, ale to naprawdę istotne. Zresztą Lewandowski inaczej spojrzy na kogoś takiego jak Urban, a inaczej na kogoś, kto nie ma takich osiągnięć i nie był w wielkich drużynach.
Samym nazwiskiem na zaufanie piłkarzy Urban jednak nie zapracował.
- Trener wie, kiedy dokręcić śrubę, a kiedy odpuścić i rozluźnić atmosferę. Wymaga od piłkarzy nie tylko pełnego zaangażowania, ale też szczerości. Dlatego, kiedy w Legii przychodzili do niego bardziej doświadczeni zawodnicy i prosili o jeden dzień wolnego, bo nie czuli się na sto procent gotowi do treningu, zgadzał się. Urban szanował takie podejście, ale też wiedział, iż się nie zawiedzie, iż taki piłkarz za trzy-cztery dni w trakcie meczu da mu jakość i pełne zaangażowanie. I wiedziała to też drużyna, bo takie sprawy załatwiane były przy wszystkich. Trener mówił w szatni, iż konkretni zawodnicy mają wolne, a reszta bez szemrania wychodzi na trening. Rozmowa i otwartość powodowały, iż w zespole nie było plotek i niepotrzebnych niedomówień. Gdzie, jak gdzie, ale w reprezentacji Polski przyda się to szczególnie.
Sam nazywasz Urbana swoim "piłkarskim ojcem".
- Mógłbym mówić o nim bez końca w samych superlatywach. To człowiek, który mnie zaakceptował takim, jakim jestem. Człowiek, który mi zaufał, postawił na mnie i pomógł mi w wielu trudnych momentach. Urban powiedział mi, iż nie interesuje go, jaki jestem poza boiskiem, co robię i jak żyję. Jego interesowała tylko moja postawa na treningach i w meczach. Dostałem od niego dużo swobody i wydaje mi się, iż zwłaszcza w mistrzowskim sezonie w Legii odwdzięczyłem mu się najlepiej, jak umiałem. Urban potrafił do mnie dotrzeć i wydobyć ze mnie wszystko, co najlepsze.
Jakie trudne momenty masz na myśli?
- Kiedy grałem w młodej ekstraklasie i byłem jej najlepszym zawodnikiem, a chwilę później zadebiutowałem w pierwszej drużynie w trakcie pierwszej kadencji Urbana, myślałem, iż mogę wszystko. Po jego zwolnieniu miałem wielkie problemy i dopiero jego powrót postawił mnie na nogi. Zawsze będę mu wdzięczny za to, iż mnie odbudował i we mnie uwierzył. Ale on właśnie taki jest. Potrafi zaufać piłkarzowi i sprawić, iż zawodnik sam chce zrewanżować mu się na boisku. Jako trener i człowiek jest naprawdę wyjątkowy.
Drugim trenerem w kadrze został Jacek Magiera, który dwukrotnie był asystentem w Urbana w Legii, w której grałeś. Jak wspominasz ten duet?
- Jacek Magiera przede wszystkim opiekował się młodymi zawodnikami, pomagał nam wejść do szatni pierwszej drużyny i profesjonalnej piłki. Do trenera Magiery zawsze mogliśmy się zwrócić z każdym problemem. Nie tylko sportowym, ale też życiowym. Często z tego korzystaliśmy i chadzaliśmy do niego dyskutować na różne tematy. Zawsze będę go dobrze wspominał, bo bez jego pomocy, na pewno nie udałoby nam się osiągnąć tego, co osiągnęliśmy.
Mówi się, iż Urban i Magiera to trenerzy zbyt podobni do siebie. Czy w kadrze nie będzie brakowało taktycznej dyskusji?
- Na pewno nie! Po pierwsze, w kadrze są też asystenci Urbana, z którymi pracował też w Górniku. Po drugie, Magiera to bardzo dobry trener. Spokojny, opanowany, rzeczowy, merytoryczny. W Legii bardzo pomógł trenerowi Urbanowi swoimi pomysłami i oddaniem. Z jednej strony Magiera patrzył na futbol podobnie do Urbana, czym ułatwiał mu pracę, ale z drugiej miał też swoje zdanie i łatwo nie odpuszczał, dzięki czemu trenerzy czasami długo i intensywnie dyskutowali nad konkretnymi pomysłami. I wtedy już nie rozmawiali jak z nami. Pojawiały się nie tylko ostre argumenty, ale czasem i mocniejsze słowa. Umieli dyskutować twardo, ale z klasą. Dlatego nie było między nimi nieporozumień, zawsze znajdowali wspólny język i byli zgranym duetem.
O Urbanie i Magierze mówi się, iż są za miękcy, zbyt mili.
- Nie mam pojęcia, kto wymyśla takie bzdury. Magiera tak samo jak Urban nie musiał krzyczeć, żeby budować autorytet czy pokazać, iż coś mu się nie podobało. Wystarczyło, iż popatrzył na ciebie przez dłuższą chwilę bez mrugnięcia z niezadowoloną miną i wszystko było jasne.
Drużyna nie potrzebuje czasem ostrzejszych słów?
- Czasem tak, ale trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i jak ich użyć. A Urban i Magiera to doskonale czują. To nie tylko dobrze trenerzy, ale przede wszystkim inteligentni ludzie, którzy wiedzą konkretnie, czego chcą i potrafią dobierać słowa i środki przekazu. A inteligentni ludzie nie muszą wrzeszczeć. Nie wprowadzają też terroru w szatni i nie osiągają celów krzykiem. o ile piłkarz nie rozumie spokojnej, ale konkretnej uwagi, iż coś robi źle, albo iż nie daje z siebie tyle, ile by mógł, to jest to jego problem, przez który po prostu nie będzie grał. Albo jak w przypadku reprezentacji być może nie dostanie kolejnego powołania. Urban i Magiera traktują piłkarzy poważnie i sami też chcą być poważnie traktowani. jeżeli coś im się nie spodoba, dadzą to do zrozumienia krótko i stanowczo i tylko od zawodnika zależy, co on z tymi uwagami zrobi. Oczywiście w trakcie meczu, kiedy dochodzą adrenalina, stres i wielkie emocje, jeden i drugi trener potrafią podnieść głos. Wtedy jednak chodzi bardziej o pobudzenie konkretnego zawodnika czy drużyny, a nie jakieś wyżywanie się.
Czego oczekujesz po nowym selekcjonerze?
- Na pewno nie cudów, bo czasu do pierwszych meczów jest bardzo mało. Na pracę z drużyną prawie w ogóle. Dlatego zwrócę się do piłkarzy: przestańcie się op*******ć i weźcie sprawy w swoje ręce. W ostatnim czasie selekcjonerów zmieniamy co chwilę i w każdym dostrzegaliśmy coś złego. Czas najwyższy, żeby odpowiedzialność wzięli zawodnicy, bo mimo zmian trenerów nazwiska w drużynie nie zmieniły się drastycznie. Możemy zatrudniać najlepszych trenerów na świecie, ale jeżeli piłkarze w końcu nie wezmą prawdziwej odpowiedzialności na boisku, a nie tylko tej klepanej w medialnych formułkach, to naprawdę niczego nie osiągniemy.