- Dla mnie sytuacja zasadniczo się nie zmieniła. Jestem bardzo podekscytowany kolejnym sezonem. Wiem, iż w przyszłym roku będę w Barcelonie. Nie martwię się za bardzo - mówił na początku czerwca Marc-Andre ter Stegen, pytany o możliwy transfer Joana Garcii. Ten się ziścił, a sytuacja Niemca uległa radykalnemu pogorszeniu. Nie ma już dla niego miejsca w klubie, władze chcą go wypchnąć, ale ten stawia weto. Utrudnia im choćby zarejestrowanie Hiszpana czy Wojciecha Szczęsnego, choć w najbliższym czasie zdolny do gry nie będzie. Przeszedł operację.
REKLAMA
Zobacz wideo "Dostaję po plecach, bo ludzie wiedzą, jak mam na nazwisko"
Marc-Andre ter Stegen odcina się od klubu, ale nie zamierza odejść. "Nie chciał"
Niemiecki bramkarz twierdzi, iż będzie zdolny do gry za mniej więcej trzy miesiące. Barcelona przewiduje jednak, iż rekonwalescencja potrwa dłużej, a w takiej sytuacji mogłaby przeznaczyć 80 procent pensji ter Stegena na cele związane z wynagrodzeniem fair play, a tym samym bezpośrednio zabezpieczyć rejestrację Joana Garcii. Tylko iż 33-latek odmawia wysłania raportu o kontuzji do Komisji Medycznej La Liga, co mocno komplikuje sytuację Barcelony. Ta wszczęła już choćby postępowanie dyscyplinarne, by gwałtownie rozwiązać tę sprawę. Ale to nie koniec.
O tym, iż ter Stegen nie będzie chciał współpracować z klubem w sprawie urazu, mogło świadczyć też zachowanie, które teraz ujawnił Javi Miguel. Hiszpański dziennikarz doniósł, iż Niemiec nie chciał, by ktokolwiek z Barcelony pojechał z nim na operację. Tę przeprowadzono w Bordeaux. "Nie utrzymywał również kontaktu z Ignasim Moixem, lekarzem klubowym wysłanym do Bordeaux. Nie chciał też, aby ktokolwiek towarzyszył mu po operacji" - przekazał Miguel. Już wtedy relacje na linii ter Stegen - klub były mocno napięte. "To otwarta wojna..." - skwitował dziennikarz.
Zobacz też: Widzew ogłosił, kogo chce sprowadzić. Reprezentant kraju wart miliony!
Szatnia stoi po stronie ter Stegena. Co zrobi klub?
I wydaje się, iż w najbliższych dniach tylko może dojść do zaognienia konfliktu. Katalończycy mają związane ręce. Kontrakt ter Stegena obowiązuje do końca czerwca 2028 roku i jeżeli ten nie zechce odejść, to Barcelona wiele zrobić nie może. Dodatkowo media informowały, iż bramkarz ma za sobą szatnię. I ta ma głosować na niego w wyborach na kapitana. Klub chciał mu rzekomo odebrać ten tytuł, ale koledzy z drużyny się nie zgadzają. Ba, wygłosili już w wywiadach stosowne oświadczenia. O głos poproszono też Roberta Lewandowskiego tuż po przylocie z Azji do Europy, ale akurat Polak nie zamierzał poruszać tego tematu.
Już w sobotę 16 sierpnia Barcelona rozpocznie sezon La Liga. Jej pierwszym rywalem będzie RCD Mallorca. Czy do tego czasu klub upora się z problemami i zarejestruje zarówno Garcię, jak i Szczęsnego? W przeciwnym razie między słupkami zobaczymy najpewniej Inakiego Penę.