Nowe informacje o sytuacji Agaty Wróbel. "Nazywa je swoimi dziećmi"

2 godzin temu
Zdjęcie: KUBA ATYS / Agencja Wyborcza.pl


"O zdrowie pani Agaty zadbają pracownicy Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w tej sprawie" - tak 10 stycznia br. pisał Sławomir Nitras, minister sportu ws. Agaty Wróbel. Wygląda jednak na to, iż utytułowana sztangistka nie trafi na leczenie do szpitala, bo... nie wyraża na to zgody. - Nagle, kilka dni temu, odmówiła. Nie chce podpisać deklaracji do lekarza pierwszego kontaktu - informuje dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Porąbce.
Agata Wróbel to utytułowana polska sztangistka. W jej medalowym dorobku są krążki z igrzysk olimpijskich (srebro z Sydney i brąz z Aten), mistrzostw świata (trzy medale, w tym złoto z Warszawy 2002) i mistrzostw Europy (trzy złote medale). W 2006 r. Wróbel zawiesiła starty, gdy dowiedziała się o zakażeniu wirusem zapalenia wątroby typu C. Cztery lata później sztangistka oficjalnie zakończyła karierę.


REKLAMA


Zobacz wideo Jedyna polska sztangistka wkracza do olimpijskiej gry. Weronika Zielińska powalczy o medal


Czytaj także:


Nadchodzi potężna rewolucja. Budują mocarstwo. Europa może się bać


- Ona jest bardzo skrytą osobą. Nigdy nie informowała nikogo o swoim życiu i nigdy nie oczekiwała od nikogo pomocy. To jest twarda dziewczyna i ze wszystkimi problemami starała radzić sobie sama. Cieszę się, iż mówi o tym publicznie, bo to pokazuje, iż chce się otworzyć - tak w 2019 r. mówił Szymon Kołecki w rozmowie ze Sport.pl. W grudniu 2024 r. Wróbel ujawniła publicznie, iż straciła wzrok. "Ja dla siebie już nic nie chcę, naprawdę nic, odkąd straciłam wzrok, w zasadzie czuję się wykluczona ze społeczeństwa" - napisała w mediach społecznościowych.
Poza emeryturą olimpijską Wróbel będzie otrzymywać dożywotnią rentę specjalną w wysokości pięciu tysięcy złotych, którą byłej sztangistce przyznał premier Donald Tusk. "O zdrowie pani Agaty zadbają pracownicy Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w tej sprawie" - napisał Sławomir Nitras, minister sportu.
"Bez prądu, gazu i ogrzewania - jeszcze w grudniu w takich warunkach w Czańcu mieszkała Wróbel. Jakby tego było mało, dom z partnerem i kilkoma psami zajmuje bezprawnie, bo padła ofiarą oszustwa" - pisała "Kronika Beskidzka". Okazało się, iż osoba, która w przeszłości wynajmowała dom i podawała się za właścicielkę, wzięła kilka tys. złotych zadatku od Wróbel i zniknęła.


Czytaj także:


Kliczko zwrócił się do Polaków. Poszło w świat


Wróbel odmawia leczenia w szpitalu. "Nie chce podpisać deklaracji"
Teraz o dalszych losach Wróbel pisze "Kronika Beskidzka". Okazuje się, iż Wróbel odmówiła leczenia w szpitalu w Krakowie. - Długo wręcz żyła tym tematem. Nagle, kilka dni temu, odmówiła. Nie chce podpisać deklaracji do lekarza pierwszego kontaktu, a ten musi wystawić skierowanie - powiedziała Barbara Czarnik-Kopaczka, dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Porąbce.


"Wróbel miała zapewniony bezpłatny transport medyczny do szpitala w Krakowie, który po naszej ostatniej publikacji zaoferowała firma z Czańca. Trzeba było odmówić" - czytamy w artykule na stronie bielsko.biala.pl. Szpital wyznaczył termin na przyjęcie Wróbel w czwartek 16 stycznia. Wygląda jednak, iż do leczenia nie dojdzie.
Przez dłuższy czas Wróbel pomagała pani Dorota, która prowadzi sklep niedaleko domu w Czańcu. Kontakt jednak się urwał, ponieważ Wróbel myślała, iż to ta pani zgłosiła ją do opieki społecznej. - Po tym, jak odłączyli jej prąd, pomagałam, jak mogłam. Dowoziłam ciepłe posiłki, kawę czy herbatę. Trwało to może jakieś dwa tygodnie, ale wyobraża pan sobie w dzisiejszych czasach nie mieć prądu, ogrzewania? Potem napisała mi niezbyt ładną wiadomość, bo chyba myśli, iż to ja zgłosiłam jej sytuację do opieki społecznej, a to nieprawda - czytamy w artykule.
Prawowici właściciele domu w Czańcu, w którym mieszka Wróbel, wykazali się dobrą wolą. - Ostatnie dwa lata to było ciągłe pasmo kłopotów, z brakiem płatności i kłamstwami poprzedniej najemczyni. Z mężem wykazaliśmy się wyrozumiałością, niejako biorąc ten dług na siebie i pozwoliliśmy mieszkać pani Agacie i jej partnerowi, oraz szóstce psów, co jest trudną decyzją, przez dwa miesiące nie płacąc nam nic. Wynajem płatny miał zacząć się od września, ale mamy styczeń i my czynszu od pani Agaty i jej partnera nie otrzymaliśmy - tłumaczy kobieta.
Zobacz też: Nitras ujawnia, ile dostał Piesiewicz, a ile olimpijczycy. "Kontrola wykazała"


- Mamy styczeń, dom przez cały czas jest zajęty - i może tak zostać, ale pod warunkiem zwrotu długów z ustaleń oraz zawarcia i respektowania pisemnej umowy wynajmu nieruchomości. My szanujemy bardzo panią Agatę za to, co osiągnęła w sporcie, ale chcielibyśmy, by nasza własność była szanowana - dodała żona właściciela domu. Aktualnie Wróbel rozpoczęła poszukiwania nowego lokum na własną rękę, choć Polski Związek Podnoszenia Ciężarów z chęcią zgłosił gotowość opłacania czynszu aktualnego domu Wróbel.
Dodatkowo nowy dom dla Wróbel znalazła gmina z pomocą lokalnego biznesmena. "Lokum trzeba tylko umeblować, ale i tym obiecali zająć się urzędnicy, a mieszkanie gotowe może być na przełomie stycznia i lutego. Najprawdopodobniej problemem są psy, z którymi medalista olimpijska nie chce się rozstać, a nazywa je swoimi dziećmi" - czytamy.
Idź do oryginalnego materiału