Agata Wróbel to utytułowana polska sztangistka. W jej medalowym dorobku są krążki z igrzysk olimpijskich (srebro z Sydney i brąz z Aten), mistrzostw świata (trzy medale, w tym złoto z Warszawy 2002) i mistrzostw Europy (trzy złote medale). W 2006 r. Wróbel zawiesiła starty, gdy dowiedziała się o zakażeniu wirusem zapalenia wątroby typu C. Cztery lata później sztangistka oficjalnie zakończyła karierę.
REKLAMA
Zobacz wideo Jedyna polska sztangistka wkracza do olimpijskiej gry. Weronika Zielińska powalczy o medal
Czytaj także:
Nadchodzi potężna rewolucja. Budują mocarstwo. Europa może się bać
- Ona jest bardzo skrytą osobą. Nigdy nie informowała nikogo o swoim życiu i nigdy nie oczekiwała od nikogo pomocy. To jest twarda dziewczyna i ze wszystkimi problemami starała radzić sobie sama. Cieszę się, iż mówi o tym publicznie, bo to pokazuje, iż chce się otworzyć - tak w 2019 r. mówił Szymon Kołecki w rozmowie ze Sport.pl. W grudniu 2024 r. Wróbel ujawniła publicznie, iż straciła wzrok. "Ja dla siebie już nic nie chcę, naprawdę nic, odkąd straciłam wzrok, w zasadzie czuję się wykluczona ze społeczeństwa" - napisała w mediach społecznościowych.
Poza emeryturą olimpijską Wróbel będzie otrzymywać dożywotnią rentę specjalną w wysokości pięciu tysięcy złotych, którą byłej sztangistce przyznał premier Donald Tusk. "O zdrowie pani Agaty zadbają pracownicy Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w tej sprawie" - napisał Sławomir Nitras, minister sportu.
"Bez prądu, gazu i ogrzewania - jeszcze w grudniu w takich warunkach w Czańcu mieszkała Wróbel. Jakby tego było mało, dom z partnerem i kilkoma psami zajmuje bezprawnie, bo padła ofiarą oszustwa" - pisała "Kronika Beskidzka". Okazało się, iż osoba, która w przeszłości wynajmowała dom i podawała się za właścicielkę, wzięła kilka tys. złotych zadatku od Wróbel i zniknęła.
Czytaj także:
Kliczko zwrócił się do Polaków. Poszło w świat
Wróbel odmawia leczenia w szpitalu. "Nie chce podpisać deklaracji"
Teraz o dalszych losach Wróbel pisze "Kronika Beskidzka". Okazuje się, iż Wróbel odmówiła leczenia w szpitalu w Krakowie. - Długo wręcz żyła tym tematem. Nagle, kilka dni temu, odmówiła. Nie chce podpisać deklaracji do lekarza pierwszego kontaktu, a ten musi wystawić skierowanie - powiedziała Barbara Czarnik-Kopaczka, dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Porąbce.
"Wróbel miała zapewniony bezpłatny transport medyczny do szpitala w Krakowie, który po naszej ostatniej publikacji zaoferowała firma z Czańca. Trzeba było odmówić" - czytamy w artykule na stronie bielsko.biala.pl. Szpital wyznaczył termin na przyjęcie Wróbel w czwartek 16 stycznia. Wygląda jednak, iż do leczenia nie dojdzie.
Przez dłuższy czas Wróbel pomagała pani Dorota, która prowadzi sklep niedaleko domu w Czańcu. Kontakt jednak się urwał, ponieważ Wróbel myślała, iż to ta pani zgłosiła ją do opieki społecznej. - Po tym, jak odłączyli jej prąd, pomagałam, jak mogłam. Dowoziłam ciepłe posiłki, kawę czy herbatę. Trwało to może jakieś dwa tygodnie, ale wyobraża pan sobie w dzisiejszych czasach nie mieć prądu, ogrzewania? Potem napisała mi niezbyt ładną wiadomość, bo chyba myśli, iż to ja zgłosiłam jej sytuację do opieki społecznej, a to nieprawda - czytamy w artykule.
Prawowici właściciele domu w Czańcu, w którym mieszka Wróbel, wykazali się dobrą wolą. - Ostatnie dwa lata to było ciągłe pasmo kłopotów, z brakiem płatności i kłamstwami poprzedniej najemczyni. Z mężem wykazaliśmy się wyrozumiałością, niejako biorąc ten dług na siebie i pozwoliliśmy mieszkać pani Agacie i jej partnerowi, oraz szóstce psów, co jest trudną decyzją, przez dwa miesiące nie płacąc nam nic. Wynajem płatny miał zacząć się od września, ale mamy styczeń i my czynszu od pani Agaty i jej partnera nie otrzymaliśmy - tłumaczy kobieta.
Zobacz też: Nitras ujawnia, ile dostał Piesiewicz, a ile olimpijczycy. "Kontrola wykazała"
- Mamy styczeń, dom przez cały czas jest zajęty - i może tak zostać, ale pod warunkiem zwrotu długów z ustaleń oraz zawarcia i respektowania pisemnej umowy wynajmu nieruchomości. My szanujemy bardzo panią Agatę za to, co osiągnęła w sporcie, ale chcielibyśmy, by nasza własność była szanowana - dodała żona właściciela domu. Aktualnie Wróbel rozpoczęła poszukiwania nowego lokum na własną rękę, choć Polski Związek Podnoszenia Ciężarów z chęcią zgłosił gotowość opłacania czynszu aktualnego domu Wróbel.
Dodatkowo nowy dom dla Wróbel znalazła gmina z pomocą lokalnego biznesmena. "Lokum trzeba tylko umeblować, ale i tym obiecali zająć się urzędnicy, a mieszkanie gotowe może być na przełomie stycznia i lutego. Najprawdopodobniej problemem są psy, z którymi medalista olimpijska nie chce się rozstać, a nazywa je swoimi dziećmi" - czytamy.