Norwegowie okryli się hańbą, a teraz jeszcze to. Nieprawdopodobne czego żądają

2 godzin temu
Norwescy skoczkowie narciarscy po wielkim skandalu na mistrzostwach świata w Trondheim zostali zdyskwalifikowani na resztę sezonu. Potem część z nich uniewinniono, w tym Kristoffera Eriksena Sundala, który w wywiadzie dla "Dagbladet" wylicza spowodowane tym straty finansowe. Ponadto ujawnił, iż rozważał pozwanie FIS-u. Dlaczego tego nie zrobił?
Norwescy skoczkowie narciarscy podczas marcowych mistrzostw świata w Trondheim zostali przyłapani na oszustwie - dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski ujawnił nagrania, na których widać przeszywanie czipów kontrolnych FIS do innych, niesprawdzonych przez kontrolerów kombinezonów. Z tego powodu zdyskwalifikowani z konkursu zostali Johann Andre Forfang i Marius Lindvik, u których doszukano się nieprawidłowości. Oni dwaj oraz inni Norwegowie nie mogli startować w końcówce ostatniego sezonu Pucharu Świata, co mocno odczuli.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak mógł oszukiwać każdy skoczek. Wyciekło szokujące nagranie


Norwescy skoczkowie zostali zawieszeni po skandalu. Kristoffer Eriksen Sundal wylicza straty
Chodzi oczywiście o pieniądze. - Z moich obliczeń wynika, iż straciłem średnią roczną pensję w Norwegii. To 600 tys. koron - powiedział Kristoffer Eriksen Sundal w rozmowie z norweskim dziennikiem "Dagbladet". On oraz Robin Pedersen i Robert Johansson także w marcu zostali zdyskwalifikowani, a później oczyszczono ich z zarzutów. Jednak czasu nie da się cofnąć, a straty finansowe po przegapionych stratach się nieodwracalne.


- jeżeli jesteś w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata po zakończeniu sezonu, dostajesz premie. Poza tym opuściłem wyjazd do Polski, do Zakopanego. Red Bull miał tam zawody w skokach narciarskich. W ten sposób zarabiam pieniądze. Ale teraz nie miałem okazji wykonywać swojej pracy - wyjaśnił.
Następnie dostał pytanie, czy myślał nad pozwaniem FIS-u? - Rozważałem to. Ale to nie takie proste. Kiedy zacząłem rozważać taką możliwość, nie miałem wiele do zaoferowania - wyznał. Brak wspomnianych środków nie wpędzi go w ruinę, ale bywają różne historie.
Zobacz także: Miał 18 lat, stał na podium obok Małysza i Stocha. Nagle przepadł. "Pijaństwo"


- To nie zostanie zapomniane. Miałem dobry sezon, zanim nagle się skończył. Przeżyję, ale w sporcie nigdy nic nie wiadomo. jeżeli doznasz kontuzji, masz problem. jeżeli źle skaczesz, nie zarabiasz - podsumował.
Johann Andre Forfang potrzebuje pieniędzy jak nigdy wcześniej. "Miałem długoterminowe perspektywy"
Brak nagród na pewno odczuł również Forfang, który w tej chwili ma sporo wydatków. - W przeszłości radziłem sobie dobrze. Nie musiałem wygrywać skoków narciarskich, żeby zarobić. Miałem długoterminową perspektywę jako skoczek narciarski. Teraz zostałem ojcem. Zbudowałem dom. Mam też wiele obowiązków, które trochę to wszystko skomplikowały - wyznał.


Według informacji "Dagbladet" norweska federacja ma kontaktować się z władzami skoków w sprawie ewentualnego pokrycia utraconych dochodów. "Będzie to jednak jedynie badanie możliwości. Wszystkie strony są bardzo zainteresowane kontynuacją działań" - czytamy.
Norwescy skoczkowie, w tym Forfang i Lindvik, którzy dostali najsurowsze kary (trzymiesięczne zawieszenie, zakończone 3 listopada), będą mogli powalczyć o duże pieniądze w nadchodzącym sezonie Pucharu Świata. Pierwsze zawody odbędą się w dniach 20-22 listopada na ich ziemi - w Lillehammer.
Idź do oryginalnego materiału