W fazie grupowej MŚ na Filipinach Polacy zagrają z rywalami, którzy nie powinni być dla nich wymagający. Muszą się jednak dobrze przystosować do warunków w Azji i tak zacząć turniej, żeby ich forma rosła, im bliżej kluczowych meczów. Temu posłuży m.in. mecz z Rumunią - pierwszy, który rozegrają w Aranecie Coliseum w Quezon City.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej
"Mistrzostwa zaczęliśmy tak, iż Bułgarom po prostu drżały ręce". To był koncert kadry Grbicia
Rumuni wydają się trochę podobnym przeciwnikiem do tego, którego Polacy mieli trzy lata temu w katowickim Spodku. Wtedy kadra Nikoli Grbicia rywalizowała z Bułgarami - drużynie z młodymi zawodnikami z potencjałem, ale ogółem będącą raczej europejskim średniakiem. Rumuni w 2023 roku byli rewelacją mistrzostw Europy, w tej chwili mają kilku obiecujących siatkarzy i choćby według Polaków mogą być ich najgroźniejszym rywalem w grupie. Jednak to poziom kilku półek siatkarskiej jakości niżej. I dobrze byłoby, żeby polski zespół zdominował swojego pierwszego przeciwnika na MŚ tak samo jak wtedy.
Tamtego dnia Polacy zagrali wręcz koncertowo. Oczekiwania były spore, bo i każdy spodziewał się tu pokazu siły. Wykonania pierwszego kroku w kierunku obrony złota MŚ sprzed czterech lat. Hala wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, atmosfera była świetna, a gra Polaków do tego krajobrazu wpasowała się idealnie.
Przede wszystkim w pierwszym secie. To w nim po niektórych piłkach za głowę łapał się Bartosz Kurek. Po innych robił wielkie oczy. "To był set-koncert. 89 proc. skuteczności w przyjęciu, 75 proc. w ataku, cztery asy i pięć punktowych bloków! To liczby zespołu. A indywidualnie Semeniuk był absolutnie bezbłędny (sześć pozytywnych przyjęć na sześć prób i 5/5 w ataku), potężnie wyglądali Kurek, Kochanowski i Bieniek, wszystko po naszej stronie grało aż miło. Mistrzostwa zaczęliśmy tak, iż Bułgarom po prostu drżały ręce" - opisywał tę partię z Katowic dziennikarz Sport.pl, Łukasz Jachimiak.
Polacy wygrali do 12, dla rywali nie mieli litości. Ale to wcale nie był koniec, a dopiero początek ich dominacji w tym spotkaniu.
Cztery asy Semeniuka, bomba Kurka. Tak Polacy zmiażdżyli rywali
Później nie było już może różnicy 13 punktów na koniec seta, ale już różnica w jakości gry i klasie obu drużyn przez cały czas była świetnie widoczna. Objawiała się zwłaszcza na zagrywce - a to bombę z prędkością 127 kilometrów na godzinę posłał Kurek, a to aż cztery (!) asy z rzędu serwował Kamil Semeniuk. I choć Bułgarzy starali utrzymywać się w grze, to za chwilę obrywali niemiłosiernie.
Drugiego i trzeciego seta Polacy wygrywali tym samym wynikiem 25:20. Zmiażdżyli Bułgarów i sprawili, iż kibice już w meczu otwarcia wielkiego turnieju u siebie mogli się nacieszyć ich wielkością. Oczywiście, jasne było, iż najważniejsze mecze jeszcze przed kadrą Grbicia, ale ten pokazał, iż wtedy, na przełomie sierpnia i września 2022 roku, mogło być naprawdę pięknie.
I było, bo przecież po tym spotkaniu polski zespół rozpoczął marsz do finału mistrzostw. Z mniejszymi lub większymi zawahaniami formy i raczej już bez pokazu tak dominującej przeciwnika gry jak z Bułgarami, ale kolejny raz wszedł do strefy medalowej. I drugi raz w historii, w tej samej hali, co osiem lat wcześniej, grał o trzecie z rzędu złoto. Niestety, w tamtym finale po czterech setach okazali się Włosi i Polakom pozostało srebro. Ten mecz mocno dotknął trenera Grbicia, który długo dochodził do siebie po tej porażce. Włochom udało się zrewanżować rok później - Polacy pokonali ich w Rzymie w finale mistrzostw Europy i zdobyli na ich ziemi złoto tamtej imprezy.
Marzymy o takim otwarciu MŚ. Potem Polacy mają być choćby faworytem do złota
Czy na Filipinach Nikola Grbić i jego zawodnicy zdobędą kolejny medal wielkiej imprezy? Gdyby było inaczej, mielibyśmy do czynienia z ogromną sensacją. Przecież to byłby już dziewiąty krążek wielkiej imprezy z rzędu dla naszej reprezentacji. A wiele osób twierdzi, iż Polacy - obok których wymienia się głównie Włochów, Francuzów i Brazylijczyków - to faworyt do złota. Na razie muszą jednak potwierdzić, iż przylecieli do Azji w dobrej formie w pierwszych meczach.
I oby Polakom udało się, choćby w pewnym stopniu, nawiązać do świetnego meczu z MŚ 2022. Wiadomo, iż wejście w turniej bywa trudne, ale wszystkim pewnie marzy się wyraźne zwycięstwo i dobre otwarcie rywalizacji na Filipinach. Tak, żeby do kolejnych spotkań przystępować z pewnością siebie i motywacją do dalszego udowadniania siły tego zespołu.
Mecz zaplanowano na godzinę 15:30 czasu polskiego w sobotę 13 września. Dwa dni później Polacy zagrają z Katarczykami, a na koniec fazy grupowej, 17 września z Holendrami. Relacje na żywo z meczów Polaków na MŚ na Filipinach na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.