To istotny dwumecz z perspektywy reprezentacji Polski. Przegrany tego ćwierćfinału Ligi Narodów będzie grupowym rywalem Polski w eliminacjach do mistrzostw świata. Przed starciem na De Kuip w Rotterdamie można było postawić, iż zagramy w grupie z "Oranje", ale pierwszy ćwierćfinał mógł nieco zweryfikować dotychczasowe przewidywania. Hiszpania wcale nie przekonywała swoim stylem gry.
REKLAMA
Zobacz wideo Probierz dostał pytanie o Casha i od razu wypalił. "Żeby sprawa była jasna"
Szybki gol Hiszpanii nic jej nie dał
W pierwszych minutach nieco lepiej wyglądała Holandia, grała bardziej dynamicznie i jej akcje wyglądały groźniej. Ale to gospodarze jako pierwsi stracili gola. Lamine Yamal popracował w pressingu pod polem karnym rywali, odebrał piłkę i zagrał do Pedriego. Ten dojrzał wbiegającego Nico Williamsa, który obrócił się przed przeciwnikiem i strzelił z kilku metrów. Od dziewiątej minuty Hiszpanie prowadzili 1:0.
Mistrzowie Europy jednak nie poszli za ciosem. Grali powolnie, mozolnie budowali swoje akcje, jakby od razu chcieli oszczędzić siły. Holandia za to decydowała się na szybkie ataki, Wystarczyło uruchomić skrzydła i Hiszpania już miała problemy w defensywie. Na ich szczęście Holendrzy często się mylili, głównie Memphis Depay i Tijjani Reijnders. Aż przyszła 28. minuta. Justin Kluivert mądrze zachował się w zamieszaniu w polu karnym, dojrzał dobrze ustawionego Cody'ego Gakpo. Ten miał doskonałą pozycję, by oddać mocny strzał. Uderzył przy bliższym słupku, nie do obrony. Dzięki napastnikowi Liverpoolu Holandia wyrównała.
Do przerwy utrzymał się wynik 1:1. Holandia była bardziej żwawa, a Hiszpania nie przekonywała. Brakowało rajdów ze strony Williamsa i Yamala, nie było tego błysku Pedriego, którym zachwycają się kibice przy każdym meczu Barcelony.
Szybki gol Holandii nic jej nie dał
Druga połowa zaczęła się od atomowego uderzenie ze strony Holendrów. Wyszli na prowadzenie już w 40. sekundzie po wznowieniu gry. Jeremie Frimpong popędził prawym skrzydłem, zagrał na skraj pola karnego do Reijndersa, a pomocnik Milanu uderzył precyzyjnie po ziemi. Ten gol całkowicie zaskoczył Hiszpanię, która długo nie mogła złapać adekwatnego rytmu.
W dalszych minutach to Holandia była dominującą stroną. Naciskała z każdej strony, długimi momentami okupowała okolice pola karnego Hiszpanów. Defensywa mistrzów Europy miała sporo pracy. Trudno było upilnować Reijndersa, Kluiverta i Gakpo, a także Virgila van Dijka przy stałych fragmentach gry. Ale mistrzom Europy udało się wyjść obronną ręką. W ostatnich kilkunastu minutach to goście zaczęli przejmować inicjatywę.
Hiszpanie nieco przyspieszyli grę w ataku po wejściu Daniego Olmo. Napędzał akcje przed polem karnym, tworzył innym pozycje do strzału. Wszystko jednak pewnie bronił Bart Verbruggen.
Kluczowa była czerwona kartka w końcówce dla Jornela Hato w 82. minucie. Przegrał walkę o piłkę z Mikelem Oyarzabalem, potem gonił za nią i trafił wślizgiem w kostkę Robina Le Normanda. Był tu spóżniony. Za atak wyprostowaną nogą w nogi rywala musiała być bezpośrednia czerwona. Stoper Atletico dograł jednak mecz do końca.
Hiszpania zaczęła naciskać jeszcze mocniej, chcąc wykorzystać przewagę liczebną. I udało się ją wykorzystać, wyrównując w doliczonym czasie gry. Bramkę na 2:2 zdobył Mikel Merino. Dobił strzał Nico Williamsa, który odbił Verbruggen. To była trudna piłka, kozłująca, ale holenderski nie zachował się najlepiej, bo golkiper odbił ją prosto pod nogi gracza Arsenalu. Merino sprawdzał się jako fałszywy napastnik w Arsenalu i tutaj także wywiązał się ze swojej roli.
Zobacz też: Co za cios dla Barcelony! Klub oficjalnie ogłasza
Hiszpanie uratowali wynik, zremisowali z Holendrami 2:2, więc sprawa awansu do półfinału LN jest wciąż otwarta. "Oranje" wyglądali nieco lepiej przez większość meczu. Mogą mocno żałować, iż nie utrzymali prowadzenia do końca. Rewanż 1/4 finału Ligi Narodów za trzy dni na Estadio Mestalla w Walencji.