Dla Danielle Collins występ w Kalifornii był pierwszym od czasu odpadnięcia w III rundzie Australian Open (porażka w późniejszą zdobywczynią trofeum Madison Keys). Amerykanka narobiła w Melbourne zamieszania, prowokując kibiców, czy wręcz ich wyśmiewając, gdy mówiła, iż to oni tak naprawdę zapłacą za jej pięciogwiazdowe wakacje na Bahamach, na które uda się za pieniądze zdobyte podczas Australian Open.
REKLAMA
Zobacz wideo
Collins powróciła i od razu "podpaliła"
Od tamtej pory minęły prawie dwa miesiące, a Collins po przerwie powróciła do grania na turnieju w Indian Wells. Jeszcze przed jego rozpoczęciem 31-latka w swoim stylu podgrzała atmosferę, wypuszczając całą linię odzieży, której główne motto to "graj w tenisa, realizuj czek, powtórz", nawiązujący oczywiście do jej bardzo materialistycznego podejścia do tej dyscypliny sportu. Gdyby w Kalifornii odpadła już w drugiej rundzie (w pierwszej miała wolny los), prawdopodobnie niejeden kibic uśmiechnąłby się pod nosem. Jednak Collins nikomu tej satysfakcji na razie nie dała.
Pierwszą rywalką Collins w Indian Wells był jej rodaczka Hailey Baptiste. To 23-latka, która nie ma na koncie jeszcze szczególnych osiągnięć. W rankingu WTA zajmuje 100. miejsce, do drabinki głównej przebiła się przez eliminacje (co nie udawało jej się w Dosze i Dubaju), a w I rundzie ograła inną kwalifikantkę Whitney Osuigwe (6:1, 6:2). Zdecydowaną faworytką była zatem Collins, której cały siedzący na trybunach team miał na sobie koszulki z jej autorskiej nowej linii.
Niespodzianka wisiała w powietrzu
Niespodziewanie pierwszy set padł łupem młodszej z Amerykanek. Baptiste wykazała się w nim dużą odpornością psychiczną. Nie tylko potrafiła odrobić stratę przełamania, ale też przy stanie 5:4 dla Collins wybroniła trzy piłki setowe, a gdy doprowadziła do wyrównania, to w kluczowym momencie sama przełamała na 6:5. Tej przewagi nie zmarnowała. Wygrała gema przy swoim serwisie, a co za tym idzie całą partię 7:5.
Collins przetrwała burzę i gra dalej
Collins wydawała się rozbita, ale nic bardziej mylnego. Drugi set poszedł w pełni po jej myśli. Trzykrotnie przełamywała rywalkę i choćby to, iż sama raz straciła serwis, nic tu nie zmieniło. Partię tę wygrała w dominującym stylu 6:2. O wszystkim zdecydował set nr 3. W nim serwis kompletnie rozsypał się obu zawodniczkom. Były w nim tylko trzy gemy, w których nie było przełamania!
Długo wydawało się, iż Collins znów rozbije rywalkę, prowadziła już 5:1 z przewagą dwóch przełamań. Baptiste jednak wygrała trzy gemy z rzędu, odrabiając niemal całe straty. Jednak gdy musiała przypilnować serwisu, by doprowadzić do stanu 5:5, znów zawiodła przy podaniu i jedna piłka meczowa wystarczyła Collins, aby po 146-ciu minutach wygrać mecz 5:7, 6:2, 6:4. W III rundzie Amerykanka zagra z Ukrainką Eliną Switoliną.