Niespodzianka! Jeden gol zadecydował o starciu ekstraklasowiczów w Pucharze Polski

6 godzin temu
Zdjęcie: screen TVP Sport


Korona Kielce zrobiła, co musiała i melduje się w ćwierćfinale Pucharu Polski. Piłkarze Jacka Zielińskiego, mimo iż pod koniec pierwszej połowy miała gigantyczne szczęście, to finalnie pokonała Widzew po golu Martina Remacle'a z rzutu karnego.
Korona od samego początku gry w Pucharze Polski pokazuje, iż chce powalczyć o końcowy triumf. Najpierw wyeliminowała Stal Mielec, a potem pewnie pokonała rezerwy Lecha Poznań. Widzew miał mniej wymagających rywali, gdyż mierzył się z Elaną Toruń oraz Lechią Zielona Góra. Zarówno kielecka drużyna, jak i piłkarze Daniela Myśliwca zawodzą jednak w ekstraklasie, gdyż w dwóch ostatnich kolejkach zdobyli łącznie tylko punkt. Mimo to za faworyta należało uznać Widzew, który plasuje się wyżej w tabeli i w ostatnich miesiącach grał po prostu lepiej.

REKLAMA







Zobacz wideo Piłkarz Legii zaczął się bić z kibicem na peronie! Rzeźniczak opowiada



Gol z rzutu karnego zadecydował o awansie Korony Kielce. Widzew poza Pucharem Polski
Środowe spotkanie oba zespoły rozpoczęły w teoretycznie najmocniejszych zestawieniach, choć Korona zaczęła bez Dziekońskiego, Dalmau i Długosza. Na ławce rozpoczął również wielki talent łódzkiego klubu Kamil Cybulski. Od samego początku gospodarze byli w ogromnych tarapatach i trudno było im w ogóle wydostać się z własnej połowy. Nagle spotkanie zostało przerwane, gdyż fanatycy odpalili środki pirotechniczne i nic nie było widać.
"Nawet dzieci się nie dały, j***ć policyjne p**y" - można było przeczytać na skandalicznym transparencie, który został wywieszony na trybunach. Gdy tylko wrócono do gry, Widzew kontynuował ofensywę, a w 42. minucie trafił choćby do siatki. Fatalny błąd popełnił Rafał Mamla, który, próbując złapać piłkę w "koszyczek", odbił ją przed siebie, a potem został wyprzedzony przez Rondicia, który wbił ją do bramki. Piłkarze Jacka Zielińskiego mieli jednak gigantyczne szczęście, gdyż po konsultacji z wozem VAR gol został nieuznany.


Jak się okazało, o pozycji spalonej zadecydowało... wysunięte ramię. Do przerwy nic więcej już się nie wydarzyło, natomiast tuż po niej agresywniej zaczęli grać gospodarze. I przyniosło to efekt, gdyż po nieszczęśliwym zagraniu ręką jednego z obrońców Widzewa, sędzia podyktował rzut karny. Pewnie wykorzystał go Martin Remacle i wyprowadził zespół na prowadzenie.



Goście mieli zdecydowanie więcej posiadania piłki, natomiast sytuacji bramkowych brakowało. Podobnie jak strzałów, w czym przewagę miała Korona. - Wszystko robią poprawnie, książkowo, zgodnie ze sztuką, tak jak zostali zaprogramowani. Ale jest problem z finalizacją - przyznali komentatorzy o grze Widzewa, zaznaczając, iż Imadowi Rondiciowi po prostu brakuje podań.



Pod koniec spotkania znów pomylił się bramkarz Korony i kilka brakowało, by goście doprowadzili do wyrównania. - jeżeli nie zacznie zaraz grać, to będzie wyciągał piłkę z siatki - zwiastowali komentatorzy. Ale ostatecznie nie mieli racji, a kielecki klub pokonał dość niespodziewanie Widzew 1:0. - Rozpacz Widzewa. Charakter Korony wziął górę - podsumowali.
Puchar Polski, Korona Kielce - Widzew Łódź 1:0 (0:0) -
Gol:
Martin Remacle (57' k.)
Poza Koroną w ćwierćfinale Pucharu Polski zameldowali się już: Piast Gliwice, Puszcza Niepołomice oraz Polonia Warszawa, która po rzutach karnych wyeliminowała obrońcę tytułu Wisłę Kraków. Do rozegrania pozostały jeszcze trzy mecze tego etapu: ŁKS - Legia, Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin oraz Olimpia Grudziądz - Jagiellonia.
Idź do oryginalnego materiału