- Sportowcy zawsze mają gen zwycięstwa. Zabawa oczywiście, ale jak dojdzie dobra gra, z fajnym wynikiem, to wtedy się człowiek automatycznie dobrze bawi na boisku, więc na pewno gramy o zwycięstwo - mówił w rozmowie z TVP Sport Kamil Glik tuż przed startem spotkania.
REKLAMA
Zobacz wideo Łukasz Fabiański potwierdza zainteresowanie Legii Warszawa! "Rozmawiałem z Michałem"
Polacy chcieli wygrać z Brazylią i Ronaldinho. Do przerwy było 0:1
I choć na początku spotkania było widać, iż faktycznie to drużyna legend reprezentacji Polski podchodzi dużo poważniej do tego meczu - Biało-Czerwoni prawie nie opuszczali połowy Brazylijczyków - to nie przekładało się to na klarowne sytuacje bramkowe. Mogli Polacy wyjść na prowadzenie - oddali kilka strzałów z dystansu, raz Brazylijczycy musieli wybijać piłkę niemalże z linii bramkowej - ale zawsze czegoś brakowało.
Gra polskiej drużyny opierała się na skrzydłach. I to nie dziwiło, bo na prawej stronie grali Jakub Błaszczykowski z Łukaszem Piszczkiem - widać było, iż lata wspólnej gry przekładają się na pewne automatyzmy. Na lewym skrzydle Adam Nawałka postawił na Kamila Grosickiego, czyli wciąż aktywnego zawodnika, jednego z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy.
Problem w tym, iż wypracowywanej przez nich przewagi nie udało się wykorzystać ani razu. A Brazylijczykom do ukarania Polaków wystarczyła jedna kontra. Trio Ronaldinho - Andre Santos - Diego Souza wyprowadziło zabójczy atak. Ten ostatni zawodnik zaskoczył Artura Boruca szczupakiem.
Polacy nie odpuszczali legendom Brazylii. Piękna akcja Polaków
Już sam początek drugiej połowy pokazał, iż Biało-Czerwonym zależy na szybkim wyrównaniu. Na indywidualną akcję zdecydował się Maciej Makuszewski, którego strzał zatrzymał się na poprzeczce. W 54. minucie Makuszewski urwał się brazylijskiej obronie i zagrał do Sławomira Peszki. Ten nie wykorzystał stuprocentowej okazji i nie trafił do pustej bramki!
W 65. minucie w końcu udało się strzelić bramkę Biało-Czerwonym. I to w jakim stylu, Brazylia mogłaby pozazdrościć! Fantastycznie do Artura Jędrzejczyka zagrał Paweł Brożek. Piłkarz Legii podał do Macieja Makuszewskiego, który swoim strzałem nie dał żadnych szans bramkarzowi.
Brazylijczycy może i nie byli w tak dobrej formie fizycznej, jak Polacy, ale górowali techniką. W 79. minucie skorzystał z niej Andre Santos, który minął kilku zawodników w Biało-Czerwonych koszulkach i strzelił gola na 2:1 dla Brazylii.
W samej końcówce spotkania Polacy znów zaatakowali i doprowadzili do remisu! Bramkę na 2:2 zdobył Maciej Makuszewski.
Mecz rozstrzygnęły rzuty karne. Biało-Czerwoni wygrali w nich 4:2, aż dwie jedenastki obronił Rafał Gikiewicz! Decydującą bramkę strzelił Kamil Wilczek.