Podczas pierwszych kilku minut meczu Polski z Maltą (2:0) w statystyce Jakuba Kamińskiego widniały trzy udane pojedynki. To niemal połowa z tego, co podczas meczu z Litwą zanotowała cała polska kadra, głównie też dzięki Kamińskiemu. jeżeli po dwóch meczach kadry ktoś będzie wracał do klubu z dobrą miną, to będzie to właśnie gracz VfL Wolfsburg.
REKLAMA
Zobacz wideo Największy wygrany meczu Polska - Litwa. Kluczowa zmiana
Zaplusował tuż przed zgrupowaniem
Do kadry na dobre wprowadził go Czesław Michniewicz, za którego kadencji zagrał na mundialu w Katarze. U Fernando Santosa też mógł liczyć na minuty, ale potem albo pomagał drużynie do lat 21, albo z gry eliminowały go urazy. Teraz trudno było mieć pewność, iż wracający po kontuzji Kamiński, który w tym roku w VfL Wolfsburg zagrał tylko nieco ponad 30 minut, w marcu na kadrę dostanie zaproszenie. Probierz po Kamińskiego jednak sięgnął, może trochę w myśl zasady, iż tym zaproszeniem do kadry pomoże piłkarzowi.
- Miałem swoje problemy zdrowotne, które trochę wytrąciły mnie z rytmu. Jak tu zagram, to będzie na duży plus, bo trener Ralph Hasenhuettl będzie patrzył, kto występował w meczach kadry - powiedział gracz Bundesligi tuż po przybyciu do hotelu kadry. Zresztą warto podkreślić, iż Kamiński na zgrupowaniu stawił się jako jeden z pierwszych .Po tym jak wysiadł z auta, cierpliwie rozdawał wszystkim autografy, robił zdjęcia i chwilę porozmawiał z dziennikarzami. Już na dzień dobry zebrał kilka punktów. Potem mocno zapunktował w meczach.
Z Litwą zagrał ostatnie pół godziny. Raptem tyle czasu wystarczyło, by zorientować się, iż powinien zacząć od początku. To on na niemrawych skrzydłach kadry, robił różnicę i wypracował Polsce zwycięskiego gola, jako jedyny odważnie wchodząc w pole karne. W tym meczu zaliczył pierwszą asystę w kadrze.
Ma już bilet na czerwcową kadrę?
Starcie z Maltą też zaczął dobrze. Już w 3. minucie minął dwóch rywali, wbiegł w pole karne i uderzył, choć niecelnie. Podobnymi rajdami popisywał się jeszcze kilkukrotnie. Czasem kończyły się one dośrodkowaniem, czasem podaniem. Raz skorzystał z tego Sebastian Szymański, innym razem Mateusz Bogusz.
W drugiej połowie Kamiński nie zwalniał tempa. W 55. minucie popisał się kolejnym rajdem zakończonym celnym strzałem, po którym Polska miła rzut rożny. Zresztą Kamiński powinien w tym meczu strzelić gola. W 77. minucie po genialnym prostopadłym podaniu od Roberta Lewandowskiego i wyłożeniu piłki przez Karola Świderskiego, 22-latek był sam na sam z Henrym Bonello. Uderzył jednak zbyt blisko bramkarza. Mecz kończył z jednym celnym i trzema niecelnymi strzałami, pięcioma kluczowymi podaniami, większością wygranych pojedynków i dobrym nastrojem.
22-latek może czuć się jednym z wygranych całego zgrupowania. Pod nieobecność Nicoli Zalewskiego czy Piotra Zielińskiego, to on najbardziej plusował na boisku, a przy okazji mógł zawstydzić bezbarwnego po drugiej stronie boiska Przemysława Frankowskiego. Przy okazji "Kamyk" udowodnił swoją przydatność Michałowi Probierzowi i zburzył jego teorię - okazało się, iż wcale nie trzeba za wiele grać w klubie, by błyszczeć w kadrze. To kolejny taki piłkarz - po Zalewskim i Kacprze Urbańskim - co już jest trochę niepokojące. Nie świadczy za dobrze o innych piłkarzach, którzy regularnie występują w klubach, ale też o grze reprezentacji.
Ale dobrze świadczy o Kamińskim. Jak będzie zdrowy, to w czerwcu o kolejne powołanie nie powinien się martwić, niemal nie zważając na to, co będzie działo się w Wolfsburgu.