Niepokojące wieści z kadry. Takiej sytuacji nie było od wielu miesięcy

1 tydzień temu
Zdjęcie: fot. Screen: TVP Sport/Transmisja TV


Można się zaniepokoić, bo czasu coraz mniej, a błędów nie brakuje. Kobieca reprezentacja Polski w wyjazdowym meczu z Bośnią i Hercegowiną zagrała najgorzej od wielu miesięcy i w ostatniej chwili uniknęła porażki. Skończyło się remisem 1:1. Z taką grą nie będzie łatwo o gorączkę przed pierwszymi w historii mistrzostwami.
Rywalki z 62. miejsca w rankingu FIFA, raptem w piątek rozbite aż 5:1, a reprezentacja Polski była krok od pierwszej porażki od dziewięciu miesięcy. I choćby trudno byłoby mówić o przypadku, bo akcja bramkowa Bośni i Hercegowiny była identyczna, jak w meczu sprzed kilku dni. Takie samo wbiegnięcie za linię obrony, bliźniacze prostopadłe podanie, bardzo podobny strzał. Autorka gola też ta sama – Sofija Krajsumović. Błędy po polskiej stronie – również dobrze już znane. I o ile w piątek stracenie gola nie bolało aż tak bardzo, o tyle tym razem – w wyjazdowym meczu w Zenicy – znaczyło wiele. Nie dość, iż odwlekło przyklepanie awansu do najwyższej dywizji i przerwało serię siedmiu zwycięstw z rzędu, to jeszcze nieco popsuło nastroje przed lipcowym Euro. Upadła też teza, iż reprezentacja Polski jest ewidentnie za silna dla rywalek z dywizji B, a za słaba dla tych z elity.


REKLAMA


Zobacz wideo Roman Kosecki o obcokrajowcach w Ekstraklasie: Potrzebujemy znanych piłkarzy jak w lidze tureckiej, żeby młodzi się uczyli


Wciąż bowiem nie góruje nad zespołami pokroju Bośni i Hercegowiny tak wyraźnie, by móc znacząco obniżyć poziom, a mimo wszystko wygrać. Wystarczyło, iż rywalki lepiej się zorganizowały, a Polki – mimo przewagi w posiadaniu piłki – aż do 91. minuty nie potrafiły zdobyć bramki. adekwatnie powoli już oswajaliśmy się z myślą, iż mecz skończy się porażką. kilka wskazywało na przełamanie. Stracony w 65. minucie nie wywołał żadnej reakcji. Dopiero w doliczonym czasie gry piłkę w polu karnym przejęła rezerwowa Weronika Zawistowska i mimo bardzo dużego tłoku zdołała wbić ją do bramki.
Reprezentacja Polski uniknęła porażki, ale nie zmienia to faktu, iż we wtorkowe popołudnie zapaliło się wiele alarmowych kontrolek – trzeba popracować nad stałymi fragmentami gry, bo mimo hurtowo wykonywanych rzutów rożnych i wolnych, nie było z nich najmniejszego pożytku. Poprawy wymaga też rozegranie piłki w ataku pozycyjnym, bo nie można grać tak jednostajnie, niedokładnie i niecierpliwie. Martwi również brak koncentracji przy akcji bramkowej. A do mistrzostw Europy już tylko trzy miesiące i trzy mecze – dwa kolejne w Lidze Narodów z Rumunią i Irlandią Północną oraz sparing z Ukrainą.
Czas na ich historię. Pokolenie, które samo dało sobie szansę
A do Euro wszystko się sprowadza. Od lat, ale też w ostatnim czasie. Wyobraźnia pracuje – skoro Polska tak zagrała w Zenicy, to jak zagra ze znacznie silniejszymi rywalkami na turnieju w Szwajcarii? Skoro miewa tak duże wahania formy między piątkiem a wtorkiem, to jak to przełoży się na fazę grupową mistrzostw? Skoro choćby reprezentantki Bośni potrafią stworzyć dwie groźne sytuacje w meczu – i jedną z nich wykorzystać, to ile stworzą Niemki, Szwedki i Dunki? Skoro w kwietniu do poprawy jest tak wiele elementów, to czy uda się zdążyć do lipca? To będzie najważniejszy czas dla kobiecej piłki w Polsce. Sportowo, marketingowo, społecznie. Pod każdym względem.
I same zawodniczki doskonale o tym wiedzą. "CZAS NA NASZĄ HISTORIĘ!" - już sam tytuł półgodzinnego filmu dokumentującego drogę kobiecej reprezentacji Polski do Euro, który w poniedziałek pojawił się na kanale federacji, wiele mówi o jej podejściu. Czas na nie. Doczekały się. Dopchały się do uwagi kibiców. Mają swój film, są zapraszane do wywiadów. Do Ewy Pajor i selekcjonerki Niny Patalon już stoją kolejki dziennikarzy. Reszcie też przybywa obserwujących w mediach społecznościowych. A najlepsze ma dopiero nadejść, już bliżej turnieju.


Tę swoją historię opowiadają bez utartych sloganów, za którym lubią kryć się piłkarze: iż liczą się trzy punkty, iż najważniejsze jest to, co dzieje się na boisku, iż myślą tylko o najbliższym meczu. Reprezentantki Polski i ich selekcjonerka nie uciekają od odpowiedzialności. Posadzone przed kamerami mówią wprost, iż walczą o siebie, ale też następne pokolenia, którym chcą przetrzeć szlak. By im było już łatwiej, by nikt ich nie wypraszał z boisk, a ich rodzice wiedzieli, iż piłka jest nie tylko dla synów, ale też dla córek. Ten film pozwala poznać je lepiej. Dowiadujemy się choćby, iż wierzą w symbolikę – kiedyś zawodniczki z rocznika 1996, które dziś stanowią fundament reprezentacji – jak Pajor, Dudek, Kamczyk, Szemik, Matysik, zebrane w kadrze do lat 17 najpierw walczyły w barażach młodzieżowego Euro z Austrią, później pojechały na turniej do Szwajcarii, gdzie nikt na nie nie stawiał, a wróciły ze złotymi medalami. Trudno przegapić analogię do seniorskiego Euro, które przed nimi – ten sam rywal w barażach, znów turniej u Helwetów, niskie oczekiwania w niezwykle trudniej grupie. I oby zakończenie było podobne.
W filmie zdradzają, iż przed barażami wspominały swoje początki i podsumowywały drogę do tego miejsca. Pokazane są też fragmenty odpraw Niny Patalon, w których raz wytyka swoim piłkarkom popełnianie "pierdołowatych błędów", raz chwali je za skrupulatne realizowanie taktyki. Ale ten film przede wszystkim uświadamia, z jak zdolnym pokoleniem mamy do czynienia. Pokazane są archiwalne nagrania nastoletnich Ewy Pajor, Eweliny Kamczyk i Pauliny Dudek, na których zachwycają się, iż o ich złocie powiedzieli w publicznej telewizji i tak głośno zrobiło się na Facebooku, iż piszą do nich wszyscy znajomi. Dzisiaj to poważne piłkarki Barcelony, Fleury i PSG. Tamte juniorki spełniły pokładane w nich nadzieje. Były okrzyknięte złotym pokoleniem, wszyscy wokół obiecywali im wielkie kariery. I one ten ciężar udźwignęły. Przebiły już jeden mur - zagrają na wielkim turnieju. Teraz nie chcą przegapić szansy, którą same sobie dały. Ale jeżeli na Euro mają pokazać w pełni swój potencjał, muszą wyeliminować błędy, które pojawiły się w meczu w Zenicy. Niech będzie zimnym prysznicem.
Idź do oryginalnego materiału