Niebywałe. Oto co zrobił Szczęsny po wpadce w Lidze Mistrzów

5 godzin temu
Wojciech Szczęsny jest na ustach wielu ekspertów, dziennikarzy i kibiców po meczu z Club Brugge (3:3). Wielu z nich mówi o jego błędzie z końcówki spotkania, który mógł kosztować FC Barcelonę porażkę. Redakcja "Marki" zwróciła jednak uwagę na inną rzecz. Dokładnie przeanalizowała, jak Polak zachował się po błędzie i w jaki sposób czekał na decyzję VAR-u. "Szczęsny to nietypowy bramkarz" - skwitowali dziennikarze.
Mecz Club Brugge z FC Barceloną był istnym rollercoasterem. Wiele osób spodziewało się, iż będzie to jedno z mniej wymagających starć dla Katalończyków, a jednak rywale mocno ich zaskoczyli. Jako pierwsi zdobyli gola. Ba, w 90. minucie byli bliscy zdobycia bramki na 4:3. Piłka choćby zatrzepotała w siatce po koszmarnym błędzie Wojciecha Szczęsnego, który próbował kiwnąć Romeo Vermanta, ale ten zabrał mu piłkę i skierował między słupki. Ostatecznie sędzia nie uznał trafienia, bo dopatrzył się faulu na polskim bramkarzu, co wzbudziło szereg kontrowersji. - Club Brugge został okradziony. Tam nie było faulu na Szczęsnym! - grzmiał Marco van Basten. Naszego rodaka w obronę wziął jednak Adam Nawałka. - Dla mnie sędzia podjął słuszną decyzję. (...) To jest chore, o ile my tak oczywistą sprawę rozpatrujemy w kategorii kontrowersji - mówił.

REKLAMA







Zobacz wideo Urban powołał kontrowersyjnego piłkarza. "Jeśli narozrabiasz, ale masz papiery na granie, to ci wybaczą"



Hiszpanie zwracają uwagę na zachowanie Szczęsnego po błędzie. "Cierpliwie czekał"
Mimo iż od tego spotkania minęło już kilkanaście godzin, to wciąż wiele mówi się o Szczęsnym. Dziennikarze "Marki" poświęcili mu choćby cały artykuł. Nie rozpatrywali jednak sposobu, w jaki doszło do błędu, a skupili się na tym, co po wpadce zrobił Polak. "Szczęsny choćby nie drgnął" - brzmi tytuł. "Poważna pomyłka golkipera mogła doprowadzić do przegranej Barcelony, ale VAR nie uznał trafienia. Szczęsny cierpliwie czekał na ostateczną decyzję" - podkreślili dziennikarze. Przytoczyli też słowa Polaka, który nie tak dawno ujawnił, iż pracuje nad oddechem i dużo medytuje, by opanować emocje. Nie dał im się ponieść również w środowy wieczór, w odróżnieniu od kolegów z szatni.


"Szczęsny to nietypowy bramkarz. (...) Obraz zawodników Barcelony protestujących przeciwko trafieniu, które arbiter pierwotnie uznał, ostro kontrastował z tym, co robił Szczęsny. Stał spokojnie w obrębie własnej szesnastki, wskazał na murawę i czekał na analizę VAR. Nie denerwował się ani nie próbował kłócić z rozjemcą spotkania. To golkiper, który nie daje się ponieść wielkim sukcesom ani nie przejmuje się nadmiernie błędami. Przyjmuje to wszystko z dystansem, być może choćby zbyt spokojnie" - wskazała wprost redakcja, przypominając, iż przecież podobnych błędów w barwach Barcelony Szczęsny popełnił zdecydowanie więcej, szczególnie w poprzednim sezonie, ale reagował na nie w opanowany sposób.
Zobacz też: Oto nowy trener Legii Warszawa?! Zaawansowane rozmowy.


Barcelona zawodzi w Lidze Mistrzów
Błąd Szczęsnego nie miał poważnych konsekwencji dla drużyny. W pozostałych sytuacjach bramkowych tego spotkania spisywał się poprawnie i winy za stratę goli przypisać mu nie można. Po czterech meczach Barcelona zajmuje dopiero 11. lokatę w tabeli zbiorczej Ligi Mistrzów z dorobkiem siedmiu punktów. To efekt dwóch zwycięstw, remisu i jednej porażki. Kolejne starcie w europejskich rozgrywkach rozegra 25 listopada. Jej przeciwnikiem będzie Chelsea. Najpewniej w bramce Szczęsny wówczas się nie pojawi. Nie jest to jednak efekt błędu z meczu z Club Brugge, a faktu, iż niedługo między słupki powinien wrócić Joan Garcia. To numer jeden Barcelony i to jego kontuzja spowodowała, iż Polak zagościł ponownie w bramce.
Idź do oryginalnego materiału