Złe wieści dotyczące Dahlmeier zaczęły pojawiać się we wtorkowe popołudnie. Niemieckie media donosiły, iż ich reprezentantka miała bardzo poważny wypadek w górach Karakorum. To jedne z najniebezpieczniejszych gór na świecie, choćby latem (znajduje się tam m.in. bardzo długo niezdobyte zimą K2). Na wysokości 5700 metrów nad ziemią wybitna biathlonistka miała zostać trafiona i bardzo poważnie raniona przez obryw skalny. Jej koleżanka, z którą się wspinała, nie miała możliwości jej pomóc. Jedyne co mogła zrobić to wezwać pomoc.
REKLAMA
Zobacz wideo Tadej Pogacar na Tour de France
Szanse były wręcz iluzoryczne
Ta przybyła we wtorkowy poranek czasu polskiego, jednak z uwagi na zapadającą ciemność helikopter nie mógł dostać się do Dahlmeier. Na podstawie obserwacji stwierdzono jedynie, iż Niemka mocno ucierpiała i nie daje oznak życia. Akcję ratunkową trzeba było jednak przełożyć na środę, co praktycznie do zera zmniejszyło szanse na odnalezienie jej żywej. Niestety najczarniejszy scenariusz się ostatecznie spełnił.
Laura Dahlmeier nie żyje
Menedżerowie niemieckiej biathlonistki potwierdzili jej śmierć w wiadomości dla Niemieckiej Agencji Prasowej. Laura Dahlmeier zginęła w Karakorum w wieku 31 lat. Niemka była jedną z najwybitniejszych biathlonistek w całym XXI wieku. To zwyciężczyni Pucharu Świata w okresie 2016/17, a także prawdziwa kolekcjonerka medali z największych imprez.
Dahlmeier w swojej karierze zdobyła aż piętnaście krążków mistrzostw świata, w tym siedem złotych. Niesamowitego wyczynu dokonała na światowym czempionacie w Hochfilzen w 2017 roku, gdzie wygrywała aż pięciokrotnie. Sukcesy święciła też na igrzyskach olimpijskich. W 2018 roku w Pjongczangu zdobyła złoto w sprincie i biegu pościgowym oraz brąz w biegu indywidualnym.