Sorana Cirstea (56. WTA) pokonała Anastazję Zacharową (79.) 6:3, 6:1 i awansowała do drugiej rundy turnieju WTA 500 w Seulu. W następnym meczu zmierzyła się z Igą Świątek, która jako najwyżej rozstawiona tenisistka w tej imprezie w pierwszym meczu otrzymała tzw. „wolny los" i nie musiała rywalizować.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Początek meczu Świątek - Cirstea ułożył się świetnie dla naszej zawodniczki. Po kilku minutach prowadziła 3:0, dwa razy przełamała rywalkę. - Ależ piszczy ten kort pod stopami Igi. Bardzo dużo małych kroczków z jej strony, dobrze porusza się - zauważył komentujący w Canal+ Sport Żelisław Zyżyński.
Set po walce
Po chwili jednak gra nieco wyrównała się, m.in. za sprawą pomyłek wiceliderki rankingu. Przy swoim podaniu musiała bronić trzech break pointów, a Rumunka wykorzystała ostatnią szansę. W piątym gemie oglądaliśmy bardzo zaciętą walkę. Najpierw Cirstea wyszła z 0:40, potem Świątek popsuła akcję przy siatce. - Ależ błąd! Taka stojąca piłka i jakby nie mogła Iga wyczuć odległości, to był bardzo duży aut - zauważyli komentatorzy.
Rumunka z czasem zaczęła prezentować się odważniej, przejmować inicjatywę, ale ostatecznie znów straciła serwis i to w dość wyjątkowych okolicznościach. Polka poszła do siatki, jej atak był trochę czytelny i tam, gdzie stała rywalka, ale Cirstea mijając ją wyrzuciła piłkę minimalnie na aut. Rumunka ostatecznie poprosiła o sprawdzenie, ale decyzja nie została zmieniona.
Wcześniej nasza tenisistka popisała się niesamowitym bekhendem, gdy piłka przyspieszyła w momencie kontaktu z kortem i zaskoczyła ją, ale zdołała to odegrać. - Ależ uderzenie, obrazek meczu! - zachwycała się komentująca Klaudia Jans-Ignacik.
Po chwili było już 5:1 dla Igi Świątek, a nasza tenisistka w kolejnym gemie nie wykorzystała trzech piłek setowych. Sorana Cirstea wybroniła się, walczyła ambitnie o każdy punkt i po chwili zrobiło się tylko 5:3 dla faworytki. Polka została przełamana po kapitalnym płaskim forhendzie rywalki, na trybunach słychać było jęk zaskoczenia.
Skończyło się wynikiem 6:3, bo przy własnym podaniu Rumunka musiała cały czas odpierać ataki, nie radziła sobie z returnami naszej tenisistki. Najlepiej pokazała to ostatnia akcja seta, gdy Świątek przeszła do ofensywy, przeciwniczka nie nadążała za wymianą. - Teraz za dobrze dla Sorany zagrała Iga. Zasłużone brawa od publiczności - przyznał Żyżyński. Na trybunach widać było także dość spokojnie reagujących trenera Wima Fissette’a oraz Darię Abramowicz.
Iga Świątek w ćwierćfinale w Seulu!
Druga partia zaczęła się tak, jak pierwsza - od wyniku 3:0 dla Igi Świątek. Sorana Cirstea chciała przejmować inicjatywę, ale zbyt często myliła się. Została przełamana po własnym błędzie, a Klaudia Jans-Ignacik podsumowała: "Wpadła na piłkę, zaburzony rytm w pełnym biegu". Po chwili było 4:1 dla Polki, której pomagał w tym fragmencie spotkania m.in. pierwszy serwis.
Przy stanie 4:2 zrobiło się jeszcze nerwowo, bo Cirstea nie miała już nic do stracenia, atakowała serwis Świątek, doczekała się szansy na przełamanie, ale nasza zawodniczka zachowała więcej zimnej krwi. To Rumunka popsuła forhend w siatkę na koniec. - Uff, uff, możemy tak powiedzieć - przyznali komentatorzy. Po chwili kolejne pomyłki Sorany Cirstei, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 6:3, 6:2.
To pierwszy mecz Igi Świątek od US Open. Po zakończeniu turnieju w Nowym Jorku Polka przyznała, iż miała kłopoty ze stopą. Wim Fissette w rozmowie ze Sport.pl mówił: "Powiedzieliśmy sobie, iż zagramy w Seulu jedynie, gdy Iga będzie w 100 proc sprawna. Po powrocie z Nowego Jorku udała się do lekarza, a w sobotę dostałem od niej wiadomość: "Będę mogła znowu grać w tenisa od wtorku lub środy, a Seul nie będzie już stanowił problemu". Nie chcieliśmy ryzykować jej zdrowiem, wiedzieliśmy, iż ma wrócić do formy fizycznej w 100 proc." Komentatorzy zauważyli w trakcie czwartkowego pojedynku, iż wszystko jest w porządku ze zdrowiem tenisistki. - Wydaje się, ze odpoczynek po US Open wystarczył - wskazali. To pierwszy mecz Igi w karierze w Seulu, bo debiutuje w tej imprezie, a w pierwszej rundzie miała tzw. "wolny los".
Czytaj także: Oto sekrety wielkiej inwestycji Lewandowskiego
W kolejnym spotkaniu w stolicy Korei Południowej, już ćwierćfinałowym, Iga Świątek zmierzy się z lepszą z pary Barbora Krejcikova - Emma Raducanu. Turniej w Seulu transmitowany jest w naszym kraju przez stację Canal+ Sport, relacje w Sport.pl. Świątek to jedyna Polka w singlu, która przystąpiła do tej imprezy.