Nie czekali do końca meczu. Brutalnie ocenili pierwszą połowę finału LE

1 dzień temu
Tottenham bliżej wygrania Ligi Europy po pierwszej połowie! Do przerwy Spurs prowadzą 1:0 z Manchesterem United po samobójczym trafieniu Luke'a Shawa i są 45 minut od pierwszego trofeum od 2008 roku. Sam mecz jednak zdecydowanie nie zachwyca. Kibice w mediach społecznościowych nie zostawili na piłkarzach suchej nitki, a po golu złość wyładowywali przede wszystkim kibice Manchesteru.
Choć oczywiście największym prestiżem w Europie cieszy się Liga Mistrzów, tegoroczny finał Ligi Europy wagę miał może choćby i równie wielką, co finał LM. Dla obu drużyn biorących w nim udział była to bowiem jedyna szansa, by uratować beznadziejny sezon. Zarówno Manchester United, jak i Tottenham zawaliły Premier League, a w ostatnich miesiącach wręcz się kompromitowały. Od początku kwietnia zdobyły w lidze sześć punktów. Łącznie. W efekcie tegoroczna para finalistów Ligi Europy to drużyny znad strefy spadkowej ligi agnielskiej (16. Manchester United, 17. Tottenham).


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki mocno o Manchesterze United: To jest chyba przeklęty klub


Słabiutka forma w lidze, słabiutki poziom finału w pierwszej połowie. Fani byli bezlitośni
Co prawda na arenie międzynarodowej oglądaliśmy inną twarz tych drużyn, choćby Manchester United w półfinale rozgromił w dwumeczu Athletic Bilbao aż 7:1. Mimo to były obawy o poziom tego spotkania, biorąc pod uwagę formę uczestników. Niestety po rozpoczęciu spotkania zarówno jedni, jak i drudzy długo nie robili wiele, by zamknąć usta sceptykom.


Mówi się, zresztą często słusznie, iż finałów się nie gra, finały się wygrywa. Jednak w pierwszej połowie tego finału oba zespoły wyglądały, jakby po prostu nie bardzo potrafiły stworzyć czegokolwiek ciekawego. Przez pierwsze pół godziny emocje wzrosły mocniej tylko przy okazji strzału Amada Diallo po błędzie bramkarza Tottenhamu. Strzału, który wylądował w bocznej siatce. Kibice gwałtownie dali znać, co o tym myślą. "Oba zespoły są dokładnie tak beznadziejne, jak można się było spodziewać", "Widać, iż gra 16. z 17. drużyną ligi, choćby jeżeli mowa o angielskiej", "Najbardziej cieszy mnie, iż jeden z tych zespołów musi przegrać" - to niektóre z komentarzy na portalu X.


Gol kilka zmienił. Zaś autora samobója skazał na lawinę krytyki
Wraz z upływem czasu mecz nie nabrał zbytnio rumieńców. Gra przez cały czas była bardzo mało płynna, za to niezwykle szarpana. Jednak w chaosie narodził się gol. Samobójczy Luke'a Shawa. W 42. minucie kiks Brennana Johnsona nabił Anglika, a piłka zaskoczyła Andre Onanę i wpadła tuż przy samym słupku. Tym samym do przerwy to Tottenham prowadził 1:0 i był bliżej trofeum. Czy bramka ta nieco zrehabilitowała pierwszą połowę w oczach kibiców?
Niestety nie za bardzo. Szczególnie brutalni byli fani Manchesteru United. "Nie cierpię tej wersji Bruno Fernandesa, w dodatku to po jego stracie ruszyła akcja z golem", "Występ bardzo nijaki jak dotąd. Tylko Amad i Casemiro wyglądają, jakby im się chciało" - komentowali fani. Z kolei jeden z najbardziej znanych kibiców Manchesteru United Mark Goldbridge z kanału "The United Stand" na Youtube (ponad 2 mln subskrypcji) przejechał się po strzelcu samobójczego gola. - Shaw w pierwszym składzie był dużym ryzykiem. Odkąd wrócił wyglądał fatalnie i nie inaczej jest dziś - napisał Goldbridge.
Idź do oryginalnego materiału