Niczym obrażona primadonna. Żałosny koniec meczu przyjaciółki Sabalenki

olimpiada.interia.pl 2 godzin temu

Paula Badosa prezentowała się w Ningbo znakomicie, w piątek zdecydowanie pokonała Beatriz Haddad Maię. W sobotę była też faworytką starcia o finał z Darią Kasatkiną. Starcia kuriozalnego, najpierw znacznie opóźnionego, a później przerywanego przez deszcz. I ostatecznie zakończonego po pierwszym secie, który Badosa przegrała 4:6, choć prowadziła 4:3. Mogła się źle poczuć, choć nic na to nie wskazywało. Trudno zrozumieć jednak, dlaczego pożegnała się z arbitrem, ale w kierunku rywalki choćby nie spojrzała. Wzięła torbę i wtedy Rosjanka sama do...


Idź do oryginalnego materiału