Długowieczność LeBrona Jamesa jest zaskakująca, ale choćby on nie będzie w stanie wiecznie oszukiwać czasu. W Los Angeles Lakers już muszą zacząć myśleć nad planem, który wprowadzą w życie po tym, jak Król James zdecyduje się udać na zasłużoną sportową emeryturę. Na celowniku organizacji z Miasta Aniołów znajduje się ponoć niespodziewane nazwisko zawodnika, który w zamierzeniu ma zostać nowych franchise playerem Jeziorowców.
Offseason ma się powoli ku końcowi, a tymczasem Los Angeles Lakers wciąż nie wykonali adekwatnie żadnej aktywności na rynku transferowym. Mając do dyspozycji dwa wymienialne wybory w pierwszej rundzie draftu, pozyskanie gracza, który może nie byłby wielką gwiazdą, ale mógłby stanowić wsparcie dla gwiazd drużyny, LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, nie wydaje się niemożliwe. Problem w tym, iż graczy chętnych do dołączenia do drużyny trenowanej przez JJ’a Redicka można w tej chwili szukać z przysłowiową świecą.
Tymczasem w Mieście Aniołów muszą już powoli oswajać się z myślą, iż blisko 40-letni LBJ jest coraz bliższy decyzji o zawieszeniu butów na kołku. choćby jeżeli nie nastąpi to jeszcze w tym ani – być może – przyszłym sezonie, choćby tak opierający się działaniu upływającego czasu zawodnik kiedyś będzie musiał powiedzieć dość. Władze Lakers ponoć mają już „upatrzonego” następcę swojej największej gwiazdy, o czym wspomniał Kevin O’Connor na łamach podcastu „The Mismatch”.
– Wspominałem już w tym podcaście i na The Ringer, iż biorąc pod uwagę przyszłość, Lakers mają na celowniku Lukę [Doncicia]. Zobaczymy, czy to się w ogóle uda. Mavericks dopiero co grali w Finałach NBA, a głębia ich składu zdaje się wyglądać lepiej niż kiedykolwiek. Być może szanse na tego typu transakcję wydają się marne, jednak nie wymieniając już teraz swoich wyborów w drafcie, Lakers zdają się myśleć przyszłościowo. Nie idą na całość, czego można by się było spodziewać po zespole mającym w składzie Jamesa – stwierdził dziennikarz.
No właśnie, czy taki ruch transferowy byłby w ogóle możliwy? Luka Doncić to bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników obecnej NBA. Wprawdzie nie ma jeszcze na koncie tytułu mistrzowskiego czy nagrody MVP, a niektórzy bez ceregieli nazywają go „leniem” z powodu niedostatecznej postawy w defensywie, obrońca Dallas Mavericks ma niezaprzeczalny talent i odpowiednie umiejętności. To tego typu zawodnik, który byłby najlepszy w każdej możliwej drużynie.
Wydaje się, iż nie ma szans by Mavs wypuścili z rąk takiego gracza, ani teraz, ani choćby w szeroko pojętej przyszłości. Wszyscy w Teksasie pragną, by Luka, podobnie jak swego czasu Dirk Nowitzki, spędził całą karierę w jednym klubie. Ich klubie. Dzisiejsza NBA jednak nie do końca tak działa. Niektórzy zawodnicy zmieniają drużyny jak rękawiczki, chcąc znaleźć najlepsze środowisko do tego, by wreszcie sięgnąć po upragnione mistrzostwo. W LA z pewnością liczą, iż w razie niepowodzeń reprezentant Słowenii również może dołączyć do grona „poszukiwaczy pierścieni”.
Wiele powinno się wyjaśnić na przykład już w przyszłym roku, gdy Mavericks będą mogli podpisać ze swoim gwiazdorem pięcioletnie przedłużenie umowy warte jakieś 346 mln dol. Byłaby to wówczas najwyższa umowa w całej historii najlepszej ligi świata. Decyzja będzie należała do samego zainteresowanego, który adekwatnie już od swojego wejścia do NBA – rzecz jasna, w Dallas – ugruntował swoją pozycję jako jeden z jej najlepszych zawodników.
Z tego właśnie powodu Doncić potencjalnie mógłby być niemal idealnym następcą starzejącego się LeBrona. W samym tylko ubiegłym sezonie obrońca Mavs pod względem statystycznym zbliżył się do triple-double, osiągając średnio 33,9 punktu, 9,2 zbiórki oraz 9,8 asysty na mecz. Trafiał 48,7% wszystkich rzutów z gry, w tym aż 38,2% z dystansu (najlepszy wynik w karierze). Tego typu zawodnik byłby łakomym kąskiem dla drużyny, której ambicje sięgają tego, by wciąż być wśród najlepszych. Jakkolwiek trudno przypuszczać, by choćby Luka mógł zastąpić Jamesa jeden do jednego, to jednak jeżeli ktoś mógłby wywrzeć odpowiedni wpływ na Lakers i poprowadzić ich z powrotem na szczyt, to właśnie on. Pytanie tylko na ile jego przeprowadzka do słonecznej Kalifornii jest w ogóle realna?
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.