Dużymi krokami zbliżamy się do tegorocznego All-Star Weekend. Dla większości graczy jest to okazja na złapanie chwilowego oddechu przed dalszą fazą sezonu i rozegranie przyjaznego meczu z innymi czołowymi postaciami ligi. Są też jednak tacy, którzy podchodzą do tego wydarzenia niezwykle poważnie. Jednym z takich jest Victor Wembanyama. Francuz właśnie podzielił się swoimi odczuciami przed całym wydarzeniem.
Mecz Gwiazd od wielu lat traktowany jest przez graczy w nim występujących w sposób mocno ulgowy. Zawodnicy nie przywiązują zbyt wielkiej wagi do wydarzeń boiskowych, starają się po prostu dobrze bawić i racząc publiczność jak największą ilością popisowych akcji, widowiskowych wsadów czy spektakularnych podań. Jednym się to podoba, ale zdecydowana większość jest temu przeciwna, co pokazują spadające wyniki oglądalności.
Ligowi włodarze starają się znaleźć odpowiednie rozwiązania mające na cele zwiększenie zainteresowania całym wydarzeniem. Od tego roku zdecydowano o wprowadzeniu turnieju czterozespołowego. Każda drużyna będzie liczyła ośmiu graczy, trzy zespoły będą się składały z All-Starów, a czwarty stanowić będą zawodnicy ze zwycięskiego składu z Turnieju Wschodzących Gwiazd (pierwszo i drugoroczniacy). Mecze półfinałowe będą rozgrywane do 40 punktów, a finał do 25. Nowy format ma zwiększyć chęć walki i zdynamizować grę.
Po ogłoszeniu zmian swoje niezadowolenie wyrażali, chociażby LeBron James, Kevin Durant, Damian Lillard czy Ja Morant. W nieco odmiennym tonie wypowiadał się lider San Antonio Spurs Victor Wembanyama, który zapowiadał walkę na możliwie najwyższym poziomie. Teraz Francuz podtrzymuje swoje słowa.
–Nie jestem tam, żeby zawierać przyjaźnie. To podróż służbowa – skomentował 21-latek.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!