W ostatnim czasie często Golden State Warriors jest jedną z tych drużyn NBA, o których słyszy lub czyta się najwięcej. Niezależnie od tego, czy doniesienia dotyczą niemal już pewnego odejścia Klaya Thompona czy też odkupienia picku w drafcie oddanego w wymianie ledwie parę godzin wcześniej, organizacja z San Francisco znajduje się na ustach niemal wszystkich. Wiele wskazuje na to, iż to dopiero początek.
Pamiętacie jeszcze takiego zawodnika jak Nico Mannion? Syn Amerykanina (występującego w NBA w latach 80-tych Pace’a Manniona) i Włoszki został wybrany przez Golden State Warriors z 48. numerem draftu w 2020 roku. W najlepszej lidze świata zaliczył zaledwie jeden sezon. W 30 występach, grając średnio po 12,1 minuty na mecz, osiągał 4,1 punktu, 1,5 zbiórki oraz 2,3 asysty na skuteczności 34,2% z gry, w tym 36,7% zza łuku.
W 2021 roku Mannion, reprezentując Włochy, pokazał się z dobrej strony podczas igrzysk olimpijskich. Gdy chyba wszyscy kibice GSW spodziewali się, iż w kolejnym sezonie jego forma i liczby wystrzelą w górę, rozgrywający postanowił opuścić Stany Zjednoczone i przenieść się do ojczyzny matki, podpisując umowę z Virtusem Bologna. Ewidentnie jednak nie chciał palić za sobą mostów, ponieważ wyraził zgodę by Warriors, w razie ewentualnej chęci powrotu, zachowali do niego prawa jako do zastrzeżonego wolnego agenta.
Choć początki Nico w Europie nie były udane, głównie ze względu na dokuczającą mu tajemniczą infekcję wirusową, ostatecznie jego pobyt na Starym Kontynencie można uznać za udany. Począwszy od Virtusu, przez hiszpańską Baskonię, w grudniu 2023 trafił do Pallocanestro Varese, gdzie spędził ostatni sezon. W Lega Basket Serie A osiągał liczby na poziomie 20,3 punktu (najlepszy wynik w całych rozgrywkach!), 3,5 zbiórki, 6,6 asysty oraz 2,4 przechwytu na mecz przy skuteczności rzędu 41% z gry, w tym 37% zza łuku. Wprawdzie to „tylko” Europa, jednak te liczby zdecydowanie bardziej robią wrażenie.
Tylko po co ja w ogóle o nim wspominam – możecie zapytać. Otóż według doniesień Keitha Smitha ze Sportrac Warriors ewidentnie są chętni, by sprowadzić 24-latka z powrotem do NBA. Choć oficjalne liczby nie są jeszcze znane, front office ekipy z San Francisco miał już skontaktować się z zawodnikiem, wciąż będącym zastrzeżonym wolnym agentem, i złożyć mu ofertę kwalifikacyjną. To pierwszy krok na drodze do powrotu reprezentanta Włoch za ocean, czego sam zainteresowany nigdy nie wykluczał.
Inaczej sprawa ma się z innym z obrońców, który reprezentował barwy Wojowników w ostatnich dwóch sezonach. Lester Quinones, bo o nim mowa, nie otrzymał od organizacji podobnej oferty co jego występujący we Włoszech rówieśnik. Według Michaela Scotto z HoopsHype, reprezentant Dominikany stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem więc, choć w teorii jego powrót nie jest całkowicie wykluczony, Warriors nie będą krzywo patrzyli na propozycje ze strony innych zainteresowanych drużyn.
Niestety, szanse absolwenta Uniwersytetu Memphis na nową umowę ze strony GSW zmalały w tym samym momencie, w którym organizacja na zasadzie wymiany sprowadziła do siebie grającego na tej samej pozycji Lindy’ego Watersa III z Oklahoma City Thunder. O zawirowaniach związanych z tym zawodnikiem i 52. pickiem tegorocznym draftu pisałem zresztą już w tym miejscu.
Zresztą już początki Lestera w NBA nie były usłane różami. Nie został wybrany w drafcie 2022 i, choć podpisał z GSW umowę typu two-way, niedługo stracił miejsce w rosterze na rzecz Anthony’ego Lamba oraz Ty Jerome’a. W marcu 2023 powrócił do San Francisco. W NBA zdołał zaliczyć tylko cztery występy, jednak dobra postawa na parkietach G League sprawiła, iż otrzymał nagrodę dla Most Improved Player.
Rzucający obrońca bez zarzutów spisywał się także podczas Ligi Letniej, przez co został dokooptowany do składu Wojowników. Mniej więcej w połowie ubiegłego sezonu, korzystając z kontuzji innych zawodników, znalazł swoje miejsce w rotacji drużyny. Potrafił wówczas pokazać, iż jest utalentowanym, przydatnym zawodnikiem. I to mimo tego, iż na pierwszy rzut oka jego statystyki – 4,4 punktu, 1,9 zbiórki oraz 1 asysta na mecz – nie powalają. Pamiętajmy jednak, iż na parkiecie spędzał średnio kilka ponad 10 minut.
Niestety, na tę chwilę jego przyszłość jest niepewna, choć po przyzwoitym sezonie powinno pojawić się zainteresowanie ze strony innych drużyn. Być może to Warriors ostatecznie zdecydują się dać mu jeszcze jedną szansę, choć na tę chwilę organizacja ma na głowie innego typu priorytety – wybadanie możliwości dalszej współpracy z Chrisem Paulem i Andrew Wigginsem oraz nieuchronne pożegnanie z Klayem Thompsonem.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, iż PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, iż jednokierunkowa, dlatego, iż nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, iż to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo interesujące rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, iż chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeżeli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy