Wymiana między Minnesotą Timberwolves a New York Knicks od początku budziła kontrowersje wśród fanów obu drużyn. Największym zaskoczeniem było pozbycie się Karla Anthony’ego-Townsa przez Wilki, dzięki czemu jednak Knicks natychmiast zyskali w oczach analityków. Zaczęto choćby porównywać duet Jalen Brunson — Karl Anthony-Towns z Damianem Lillardem i Giannisem Antetokunmpo. Jak się okazało, porównanie było celne, ponieważ zarówno jedna, jak i druga dwójka nie sprostała oczekiwaniom fanów. W kwestii Knicks wiemy już dlaczego!
Przed startem sezonu New York Knicks byli kreowani na równego rywala dla Boston Celtics. Po dziewięciu meczach można śmiało stwierdzić, iż na chwilę obecną nie stanowią realnej konkurencji dla ligowej czołówki. Zaczęli sezon z ujemnym bilanse 4-5, co biorąc pod uwagę ich dotychczas niezbyt trudny terminarz, nie napawa optymizmem. Zmianę widać gołym okiem, o czym grzmi ostatnio trener Knicks — Tom Thibodeau.
— Jeśli nie będziesz utrudniać rywalom rzutów, to one wpadną… Nie kryliśmy linii. Musimy to naprawić i to szybko. […] Musimy walczyć po obu stronach parkietu, jeżeli będziemy polegać tylko na ofensywie, nie będziemy dobrym zespołem — powiedział Thibs.
Problem tkwi zatem w obronie, a konkretnie w najświeższym dodatku Knicks. Karl Anthony-Towns okazał się bowiem jeszcze gorszym defensorem, niż można się było spodziewać. Tim Bontemps z ESPN podaję, iż rywale trafiają przeciwko Townsowi 91,4% rzutów z pomalowanego (32 na 35 prób). To porażająca statystyka, szczególnie iż mowa o centrze, który powinien być ostoją obrony zespołu. Z tego względu diametralnie zmieniło się oblicze drużyny z Nowego Jorku.
W odniesieniu do ubiegłego sezonu ich defensive rating pogorszył się o 10 punktów, co oznacza, iż Knicks zajmują dopiero 23. miejsce w tej kategorii. Pozytywem jest natomiast wzrost potencjału ofensywnego, jaki dostarczył KAT. Drużyna Toma Thibodeau przez cały czas gra jednak najwolniej w lidze, co znacząco faworyzuje bronioną stronę parkietu. Z tego powodu Knicks muszą wybitnie dobrze grać w ataku, by nawiązać walkę z gwałtownie grającymi zespołami, takimi jak Indiana Pacers. Właśnie przeciwko nim odnieśli ostatnią, bolesną porażkę, po której głos zabrał lider New York Knicks – Jalen Brunson.
— Powiedziałbym, iż niezależnie od tego, co dzieje się w ofensywie, możemy kontrolować to, co możemy, czyli defensywę. Ofensywa nie jest tak naprawdę problemem — stwierdził rozgrywający.
Takie głosy tylko potwierdzają, z jakim problemem walczy ekipa toma Thibodeau. Warto zastanowić się, czy Knicks mają realną szansę coś zmienić, w końcu KAT nigdy nie uchodził za dobrego obrońcę, a świetny defensor podkoszowy Mitchell Robinson nie wróci do gry w najbliższym czasie.
Wobec tego fani powinni oczekiwać zmiany w sposobie gry Townsa, ten jednak, jak dotąd bardzo pozytywnie wypowiada się o swojej grze w nowych barwach. Trzeba przyznać, iż ma pewne powody do radości. Dotychczas notuje prawie 25 punktów na mecz, na skuteczności 53,3% z gry i 53,7% za trzy, czym znacząco wspiera ofensywę Knicks. Dokłada do tego ponad 12 zbiórek co spotkanie. Sprawa jest zatem dość złożona i stanowi twardy orzech do zgryzienia dla Toma Thibodeau, jednak sezon dopiero się rozpoczął, więc fani nie mają jeszcze wielkich powodów do zmartwień.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!