Nadchodzące rozgrywki mogą być dla Cleveland Cavaliers przełomowe. W poprzednim sezonie borykający się z kontuzjami zespół wielokrotnie imponował, ale jednocześnie ich braki w kilku aspektach były boleśnie widoczne. Donovan Mitchell zapowiada jednak, iż zdrowy zespół Cavs ma to, czego potrzeba, by włączyć się do walki o najwyższe laury.
Boston Celtics mają bez wątpienia jeden z najbardziej zrównoważonych składów w całej lidze. Ekipie z Massachusetts udało się zachować trzon mistrzowskiego zespołu sprzed kilku miesięcy, więc nie powinno dziwić, iż niemal wszyscy analitycy stawiają ich w roli faworytów do obrony tytułu.
Zespoły z Konferencji Wschodniej zareagowały na nowy układ sił i ruszyły po wzmocnienia. Philadelphia 76ers pozyskali Paula George’a, z kolei New York Knicks minionej nocy oddali Juliusa Randle’a i Donte DiVincenzo, by ściągnąć do Wielkiego Jabłka Karla-Anthony’egoTownsa.
Trudno powiedzieć, czy odmienione oblicza wspomnianych ekip pozwolą na nawiązanie walki z Celtics, ale nie należy zapominać o pozostałych zespołach, jak np. Milwaukee Bucks, Indiana Pacers czy Orlando Magic. Wydaje się, iż Cavs mogą natomiast liczyć co najwyżej, iż uda im się namieszać na Wschodzie, jednak ich lider Donovan Mitchell w rozmowie z Marciem J. Spearsem stawia sprawę jasno — o ile graczom Cleveland dopisze zdrowie, to będą jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa.
– Jesteśmy pretendentami do mistrzostwa, gdy jesteśmy zdrowi. Czuję, iż w poprzednim sezonie rozwinęliśmy się pod wieloma względami. Graliśmy na wiele różnych sposobów. Podczas tego okresu kontynuowaliśmy walkę, choćby gdy D.G. [Darius Garlnad] i Evan [Mobley] byli kontuzjowani. Znaleźliśmy jednak coś, co pomoże nam wejść na kolejny poziom – rozpoczął Mitchell.
Zespół z Ohio zakończył minione rozgrywki z bilansem 48-34, który uplasował ich na 4. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. Po ograniu Orlando Magic podopieczni J.B. Bickerstaffa — zwolnionego już notabene szkoleniowca — musieli uznać wyższość Celtics.
– Sztuczka polega teraz na tym, by kontynuować wdrażanie tego stylu przez kolejne 82 [mecze sezonu zasadniczego], a następnie ostatnie 16 zwycięstw [w play-offach]. Ten rozwój jest jednym z powodów, przez które zdecydowałem się podpisać [nowy] kontrakt, ponieważ w niego wierzę. Wierzę w nasz głód i wolę, którą mamy jako grupa – zakończył zawodnik.
Mitchell jest z pewnością zawodnikiem, który robi różnicę. Z nim na parkiecie podczas nieobecności Dariusa Garlanda Cavaliers byli lepsi od rywala o 9,2 punktu na 100 posiadań. Kiedy obaj przebywali na parkiecie, różnica ta wynosiła już jedynie 2,1 punktu. Podobnie sytuacja ma się z duetem Evan Mobley – Jarrett Allen. Kiedy w grze znajduje się tylko jeden z nich, Cleveland prezentują się lepiej.
Cavs muszą znaleźć zatem sposób na rozwiązanie problemów związanych ze wspólną grą zawodników z ich trzonu. Misję tę powierzono Kenny’emu Atkinsonowi, który został zatrudniony po zwolnieniu J.B. Bickerstaffa. W pierwszych spotkaniach sezonu zasadniczego Cleveland zmierzą się z zespołami zdecydowanie niżej notowanymi (Toronto Raptors, Detroit Pistons, Washington Wizards), więc nowy szkoleniowiec będzie miał nieco czasu w drobne eksperymenty.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.