Współpraca Jaysona Tatuma z Jaylenem Brownem okazała się dla Boston Celtics kluczem do sukcesu. Co jeszcze rok temu nie było takie oczywiste. Obaj koszykarze byli pod dużym wrażeniem swojej postawy w trakcie play-offów, ale przede wszystkim odczuwali nieskrępowaną niczym satysfakcję, iż udowodnili wszystkim swoją wartość. Cały proces rozpoczął się na dobre latem ubiegłego roku.
Po tym, jak w play-offach 2023 roku przegrali siódmy mecz finałów konferencji z Miami Heat, coś musiał ulec zmianie. Sztab szkoleniowy opracował plan. Sam Cassell, asystent w sztabie Joe Mazzulli, zadbał o to, by Jayson Tatum i Jaylen Brown spotkali się w trakcie off-season na sali treningowej. – Nigdy wcześniej nie przepracowaliśmy wspólnie lata – przyznaje Tatum. – Pokazaliśmy w ten sposób naszą dojrzałość i to, iż jesteśmy już dorosłymi gośćmi – dodał. Za treningi odpowiadał Drew Hanlen, wieloletni trener Tatuma, niezwykle ceniony w swoim środowisku.
To starań dołączył choćby Paul Pierce, który pomagał liderom na siłowni. W tym momencie Tatum i Brown zbudowali więź, która bardzo mocno wpłynęła na ich wspólną grę już w play-offach. – W pewnym momencie już byliśmy po fazie gry w Meczu Gwiazd i w składach All-NBA. Nie mówię, iż to nie jest ważne, ale już to zrobiliśmy. jeżeli będziemy mogli to robić, to przez cały czas będziemy, jednak nadszedł moment, w którym musieliśmy poświęcić swoje punkty, swoją grę wyłącznie po to, aby być najlepszym zespołem w lidze – dodał Tatum.
Spędzili ze sobą siedem sezonów i każdy z nich kończył się rozczarowaniem. Brad Stevens – sternik Celtics, pozostał jednak cierpliwy i to przyniosło Boston Celtics 18. tytuł w historii Klubu. – Zawsze graliśmy dobrze i byliśmy utalentowani, ale gra musiała dla nas spowolnić – mówi dalej Tatum. – Tyle razy graliśmy o mistrzostwo, iż wydawało się, iż jesteśmy starsi, niż na to wskazywał nasz wiek. Wszyscy byli przekonani, iż skoro nam się nie udaje, to musimy kogoś wytransferować, bo nie potrafimy wspólnie grać. Nikt nie chciał dać nam czasu – kontynuuje wychowanek Duke.
Tatum nie ukrywa, iż czasami czuł się źle z powracającymi plotkami na temat transferu Browna. – Momentami mi to przeszkadzało – przyznaje. – Nie do końca wiedziałem, co może czuć. Widziałem jednak, jak ciężko pracuje każdego kolejnego dnia. Nawet, gdy jesteś naprawdę silny mentalnie, to na pewnym etapie zaczynasz to odczuwać. Z perspektywy czasu mogłem się zachować lepiej, powiedzieć coś. Zawsze się jednak trzymałem z dala. […] Naprawdę wiele razem przeszliśmy. Wszystko słyszeliśmy. Zablokowaliśmy te głosy i dalej naciskaliśmy. On ufał mi, ja ufałem jemu i zrobiliśmy to razem – zakończył.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET