NBA: Skrzydłowy Pelicans wbił szpilkę swojej drużynie. Co z jego przyszłością?

1 tydzień temu

Cytując jednego z piłkarskich klasyków, zapowiada się, iż New Orleans Pelicans w nadchodzącym sezonie to będzie boska drużyna. w sensie – Bóg jeden wie jak zagrają. Wprawdzie wygląda na to, iż Zion Williamson znajduje się w tej chwili w życiowej formie, przynajmniej fizycznej, ale do rozpoczęcia rozgrywek zostało jeszcze przeszło półtorej miesiąca, więc tak naprawdę niczego nie można być pewnym. No i pozostaje jeszcze casus Brandona Ingrama.

26-letni skrzydłowy jest utalentowanym zawodnikiem – to pewne jak amen w pacierzu. Wszyscy związani z New Orleans Pelicans z pewnością są tego świadomi. Niestety, choćby mimo to w Luizjanie nie uważają, iż Brandon Ingram wart jest tyle pieniędzy w ramach kontraktu, ile oczekuje on i jego agent. Z tego powodu jednymi z najczęstszych plotek pojawiających się w tegorocznym offseasonie są te dotyczące potencjalnej zmiany kolorów przez byłego gracza Los Angeles Lakers.

Rzeczywiście coś może być na rzeczy, o czym mimochodem zdaje się wspominać także sam zawodnik. Niedawno Ingram opublikował na swoim koncie na Instagramie relację, na której widać i słychać wypowiadającego się typowego mówcę motywacyjnego. Przypadek? Być może, natomiast niewykluczone też, iż trzeba po prostu czytać między wierszami. A wtedy można zacząć spekulować, iż koszykarz nie daje w ten sposób znać swojej organizacji, iż czuje się niedoceniany.

– Nie możesz pozostawać w środowiskach, w których ludzie nie znają twojej prawdziwej wartości. jeżeli pozostaniesz w miejscach, gdzie ludzie nie doceniają twojego znaczenia, zmniejszysz swój dar do rozmiarów, które oni są w stanie znieść – możemy usłyszeć we wspomnianej relacji.

Ah… the NBA is real quiet, literally nothing happening… All the trades seem to be done…

Oh hey Brandon Ingram Just posted this! pic.twitter.com/kXfNpndGZV

— Nick Angstadt (@NickVanExit) August 30, 2024

Obecny kontrakt Brandona jest istotny jeszcze przez rok i opiewa na ponad 36 mln dol. Weteran NBA kwalifikuje się do otrzymania nowej, czteroletniej umowy o wartości może choćby 208 mln amerykańskiej waluty. Rzecz jasna, stara się uzyskać najwyższe możliwe apanaże, choć w Nowym Orleanie patrzą na to trochę inaczej, nie do końca uważając, iż zawodnik rzeczywiście wart jest tego rodzaju pieniędzy. Stąd też podejrzenia, iż Ingram po prostu po cichu wyraża swoje niezadowolenie. Może liczy, iż jeżeli Pelicans nie będą chcieli zaoferować mu maxa, to może chociaż poszukają odpowiedniej wymiany?

Biorąc pod uwagę samą karierę zawodnika, trudno negować jego racje. Historia ligi zna przypadki, gdy mniej uznani gracze dostawali do podpisania maksymalne możliwe kontrakty. Wybrany z drugim numerem draftu 2016 roku 26-latek był przecież swego czasu jednym z kluczowych elementów wymiany, w ramach której barwy zmienił również Anthony Davis. Już w swoim pierwszym sezonie w Luizjanie absolwent Duke otrzymał nagrodę dla Most Improved Player, jak również dostał swoją pierwszą – i jak dotąd jedyną – nominację do udziału w Meczu Gwiazd.

Pod względem postawy na boisku trudno coś więcej zarzucić skrzydłowemu Pels. Sportowo wciąż się broni. W każdym ze swoich pięciu sezonów w drużynie osiągał po co najmniej 20 „oczek” na mecz, a biorąc pod uwagę cały ten okres, są to już liczby na poziomie 23,1 punktu, 5,5 zbiórki oraz 5,2 asysty. Problem adekwatnie tylko w tym, iż przez większość kariery Ingramowi dokuczają różnego rodzaju problemy zdrowotne.

Niestety dla Brandona, okazem zdrowia nie jest także uważany za największą gwiazdę drużyny Zion Willamson. W związku z powyższym być może władze organizacji uważają, iż nie mogą sobie pozwolić na zaoferowanie najwyższych możliwych kontraktów obu tym zawodnikom. Poza tym 26-latek często „nie dowozi” w kluczowych momentach, a jego postawa jako głównego strzelca w drużynie z wysokimi aspiracjami również pozostawia wiele do życzenia. A maksymalne zarobki powinny być zarezerwowane dla najlepszych, a nie dla zawodników będących na granicy czołówki.

Nie oznacza to jednak, iż Ingram jest złym zawodnikiem. Wręcz przeciwnie – choćby dla zespołu walczącego o mistrzostwo mógłby być solidnym wzmocnieniem. Nie da się ukryć, iż większość drużyn NBA – w tym pewnie i Pelicans – byłaby zainteresowana jego usługami, gdyby tylko trochę urealnił swoje oczekiwania finansowe. jeżeli zgodzi się na bardziej rozsądny kontrakt – z pewnością go otrzyma. Pytanie tylko czy pójdzie do rozum do głowy, bo takie wbijanie zawoalowanych szpilek na dłuższą metę niekoniecznie musi mu się opłacić.

Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Idź do oryginalnego materiału